niedziela, 29 września 2013

Madridistas ?


                  Música



- Okeej.. - Odpowiada zdziwiony Chilijczyk.
Leżę na tym durnym łóżku kolejne dwie godziny. Jest już po osiemnastej, a kiszki mi marsza grają, ale w życiu nie poproszę Alexisa żeby zrobił mi coś do jedzenia. Nie chcę też niczego zamawiać, bo boję się, że zjem coś, czego nie powinnam, a już i tak co pięć minut latam do łazienki po tych tabletkach.
- Ja idę do apteki, żeby wykupić te lekarstwa, które przepisał lekarz. - Informuje mnie Sanchez.
- Okej. - Odpowiadam spokojnie. - Kup jeszcze coś na gardło. - Dodaję.
- Dobrze. Wracam za pół godziny.
Uśmiechamy się do siebie po czym Alexis idzie na dół, a potem słyszę tylko, jak odpala samochód i odjeżdża. Wyskakuję z łóżka i biegnę do kuchni. Robię sobie kilka kanapek, wlewam sok pomarańczowy do szklanki i zajadam się, jakby to był mój ostatni posiłek w życiu. Zresztą, jak Alexis posiedzi jeszcze u mnie kilka dni, to to jest mój ostatni posiłek w życiu.
Najedzona wracam do swojej sypialni. Chowam się w mięciutkiej pościeli i czekam na Mięśniaka, który przyjeżdża dość szybko. Podaje mi lekarstwa i włącza telewizor. Oglądamy powtórkę meczu z Malagą.
- Wow.. Nawet nie wiedziałem, że ten gol był taki efektowny. - Zauważa. - Mam to po Leo.
- Skromność też masz po Leo ?
- Nie. Ja jestem skromniejszy.
- Uhm. Łudź się. Podziwiam Leo. Pamiętam jak był czternastoletnim chłopcem i zapytano go, co chciałby osiągnąć w przyszłości. Odpowiedział, że to prawdopodobnie niemożliwe, ale że chciałby dostać Złotą Piłkę. No i dostał. Cztery. I niech ktoś mi teraz powie, że marzenia się nie spełniają. Wystarczy chcieć.
- Ja też chciałbym kiedyś dostać Złotą Piłkę. - Mówi, a ja wybucham śmiechem.
- Dorypałeś jak dzik w sosnę.. w lesie liściastym. - Stwierdzam śmiejąc się jeszcze bardziej. - Sikam..
- Ej, to wcale nie było miłe.
- No już, już. Nie mazgaj się.
- Sama przed chwilą powiedziałaś, że marzenia się spełniają. Wystarczy chcieć.
- No tak, ale nie przesadzajmy. Aczkolwiek, jakbyś strzelił tak ze czterdzieści goli w sezonie, nie psuł akcji, zaliczył ze dwadzieścia asyst, a Chile wygrałoby Mundial, w którym chyba nawet udziału nie weźmie, no ale mniejsza z tym, no i jakby była w tym twoja zasługa, to pewnie byś ją dostał.
- Dobra, to ja już sobie odpuszczam tą Złotą Piłkę.
- Tak też myślałam.






***






Od dwóch dni siedzę z Alexisem w salonie oglądając filmy. Ruszamy się tylko za potrzebą fizjologiczną lub żeby odebrać jedzenie, które zamówiliśmy. Zdążyliśmy już obejrzeć trzynaście horrorów, na których robiłam po prostu w gacie i cztery komedie romantyczne, na których płakałam jak bóbr i Kac Vegas cz.1 i 3, na
których sikałam ze śmiechu. Powoli zaczynają boleć mnie oczy, a poza tym Cesc w ogóle się nie odzywa. Nie pisze, nie dzwoni, a ja nie mam pojęcia co może się z nim dziać.





***





Alexis kilka godzin temu pojechał do siebie, bo mi już zaczynało brakować męskich ubrań, a poza tym, to już zaczynał mnie denerwować. Lubię go i w ogóle, ale on jest strasznie nadopiekuńczy, a ja tego nie lubię. Może dlatego że od kilku lat nie miał się kto o mnie, aż tak bardzo martwić.
Po Cescu ślad zaginął. Nadal nie dzwoni, nie pisze. Już sama nie wiem co mm o tym myśleć. Nagle słyszę natarczywe pukanie do drzwi. Niechętnie podnoszę się z kanapy i myślę, kto to może być, idąc w stronę wejścia. Otwieram. Widzę Cesca. Dosłownie rzucam się na niego.
- Cescy, idioto ! Gdzie ty się podziewałeś ? Dlaczego nie odbierałeś telefonów ?! Wiesz, jak się o ciebie

martwiłam, kretynie ?!
- Naprawdę ? Przepraszam Valeria. Nie wiedziałem. Byłem z Evą.
- Co ?
- No byłem z Evą. Ona jest naprawdę świetną dziewczyną. Miła, towarzyska, inteligentna i w ogóle. Musisz ją koniecznie poznać.
- Tak ? To fajnie. Z chęcią ją poznam. - Odpowiadam z udawanym entuzjazmem.
- No, ale może porozmawiajmy o tobie. Alexis mówił, że chorowałaś.
- Tak, trochę. - Wyjaśniam mu wszystko.
- Mam wyrzuty sumienia. - Mówi Hiszpan.
- Dlaczego ?
- No bo jestem twoim przyjacielem i powinienem być przy tobie w takich chwilach, a ja cię olałem. Czuję się fatalnie. No i jeszcze na dodatek zostawiłem cię pod opieką Alexisa. On ledwo co herbatę umie zrobić. Dziwię się, że ty w ogóle jeszcze żyjesz.
- Podkradałam jedzenie z lodówki po cichaczu.
- Serio ?
- No, przecież musiałam sobie jakoś radzić, nie ?
- No tak. A tak w ogóle to mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Za trzy dni zaczyna się zgrupowanie reprezentacji Hiszpanii przed Pucharem Konfederacji w Brazylii. Chciałabyś ze mną jechać ?
- Ja ?!
- Tak, ty !
- A Eva jedzie ?
- Nie, wiesz, chciałbym spędzić ten czas z tobą i chłopakami. No wiesz, tak po przyjacielsku. Poznałabyś całą drużynę, trenera..
- Boże, Cesc ! Oczywiście, że jadę ! Już się nie mogę doczekać ! Boże, poznam del Bosque ! I Casillasa ! I Nando ! Ja piernicze !
- Zgaś swój entuzjazm. Wyjeżdżamy za czternaście, nie, sorry, już trzynaście godzin, więc musisz ruszyć tyłek i się szybko spakować.
- Chyba sobie trochę przygrzałeś.
- Nie, serio musisz się pospieszyć. Ja też nie jestem spakowany, więc się nie przejmuj. Teraz jadę do siebie, a ty wiesz co masz robić. Wpadnę do Ciebie, jak wszystko ogarnę. - Informuje mnie.
- Dobra. To.. do zobaczenia.
- Pa ! - Mówi całując mnie w policzek, a potem już słyszę tylko zamykające się drzwi.
No i znowu sama. Biegnę na górę, wyciągam walizki i zaczynam zabawę. Robię to, co kilka tygodni temu z Eleną. Muzyka i do przodu. Po kilku godzinach jestem gotowa do drogi, ale jeszcze nie czas, więc chcę się przespać, jednak wcześniej postanawiam jeszcze coś zjeść. Nie mam pomysłu an nic oryginalnego więc robię sobie tosty z szynką i serem. Potem udaję się na górę i opadam na łóżko. Po chwili zasypiam.





***





- Valeria, kurde no ! Wstawaj, bo jak nie, to cię zaraz kurde wyniosę, no ! - Wrzeszczy Cesc do mojego ucha.
- No już wstaję. Nie pali się przecież !
- Nie, ale zaraz może !
- Wiesz, że długo śpię. Która jest godzina ?
- Po szóstej.
- Ja pier.. Chyba ci się coś poprzestawiało.
- Nie, serio, Val wstawaj, bo za godzinę mamy samolot.
- Fuck..
Zeskakuję z łóżka i sięgam po ubrania, które naszykowałam sobie poprzedniego dnia i idę do łazienki, żeby się odświeżyć.





***





Jesteśmy już na lotnisku, po odprawie. Wsiadamy do samolotu. Siadam pomiędzy Cesciem, a Gerardem, który leci z nami wraz ze swoją partnerką. Minęło może pół godziny, a ja już żałuję, że nie zajęłam miejsca obok Shakiry.
Pique i Fabregas, jak to dobrzy przyjaciele, już zaczęli się kłócić o to, kto ma fajniejszą bluzkę. Problem w tym, że obydwoje mają takie same. Rzucam Is pytające spojrzenie. Kolumbijka kładzie wskazujący palec na swoich wargach w celu uciszenia mnie. Po chwili wysyła mi sms-a o takiej treści :
' Oni będą się tak kłócić przez cały lot i nie radziłabym Ci przeszkadzać, bo oberwiesz. Więc usiądź wygodnie, słuchawki w uszy, dobra książka i do przodu.'
A moja odpowiedź jest taka :
' Idę się pociąć mydłem w płynie. Zapomniałam słuchawek z domu ! '

Po chwili dostaję krótką wiadomość.
' Powodzenia Val. '
' Ta.. będzie bardzo ciekawie. ' - stwierdzam.
Wstaję z fotela i idę do łazienki. Mam zamiar przeczekać tu cały lot. Jednak po 15  minutach ktoś puka do drzwi. Czyli jednak inni też chcą korzystać z toalety, więc wychodzę. Przez przypadek wpadam na dość niskiego mężczyznę o bujnej czuprynie. Unoszę wzrok i widzę Marcelo. Piłkarza Realu, Marcelo.
- Ojej, przepraszam ! - Mówię próbując zachować spokój.
- Spokojna twoja rozczochrana ! - Odpowiada uradowany Brazylijczyk. Elena go uwielbia.
- Nie wiem czy wypada, ale mogę prosić o autograf ? - Pytam.
- Jasne ! Masz jakąś kartkę ?
- Niestety nie.
- A to nic się nie stało. Ja mam ! - Oznajmia. Zastanawiam się po co się pytał, skoro ma, ale mniejsza z tym. - To jak, Madridistka ?

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

No to jest 23  ^^
Mam nadzieję, że miło wam się będzie czytało moje wypociny  ;>
Jestem w miarę zadowolona  ; )
Dziękuję za te wszystkie pozytywne komentarze. One naprawdę podnoszą mnie na duchu  <3
Kolejny rozdział pojawi się w niedzielę (06.10.2013) warunek  ->  5 komentarzy  ^^
No to do następnego !  ♥
Pozdrawiam,
Mag.  ♥


http://ask.fm/Culesowa  <--  tu możecie pytać o bloga, o mnie i ogólnie o wszystko  ♥

niedziela, 15 września 2013

I don't trust doctors, because they don't saved my parents



- W szafce po prawej w tej łazience w moim pokoju. Tylko nie zwracaj uwagi na bałagan.
- Okej.
Leżę spokojnie, a Sanchez po chwili wraca.
- To ma być bałagan ? Ty nam do pięt nie dorastasz ! Widziałaś co u nas w szatni jest.
- Widziałam i boję się o was i żeby nie wiem co się działo, nie chcę zamieszkać z żadnym z was, choćby miało od tego zależeć całe moje życie.
- Wow. Urzekła mnie twoja historia. Wyłączyłem się w połowie. - Oznajmia.
- Wredny jesteś, wiesz ?
- Jestem tego w pełni świadomy. Teraz wiesz jak to jest, kiedy ktoś traktuje Cię jak idiotę.
- Ja nie traktuję cię jak idiotę. Co najwyżej kretyna, ale nie idiotę.
- Znowu zaczynasz ? - Mówi uśmiechając się/
- Oj no, sory ! Ale ja inaczej nie umiem. Muszę wkurzać ludzi. To moje hobby. A, że ty miałeś pecha i wylądowałeś w moim domu, a co najgorsze w moim łóżku, no to nie moja wina.
- Po pierwsze też mogę zacząć cię denerwować, a tego byśmy nie chcieli, a po drugie to y mi się wpakowałaś do łóżka, a nie ja tobie.
- Czepiasz się szczegółów.
- Nieprawda !
- Prawda !
- Jesteś pewna ? - Pyta po czym zaczyna mnie łaskotać.
- Dobra, nie jestem tego taka pewna. Wydaje mi się, że jednak ty masz racje z tym łóżkiem. Ej no ! Przestań już, bo zaraz popłaczę się ze śmiechu.
- Płacz Maleństwo, płacz. - Odpowiada po czym wybucha śmiechem.
- Kocham cię, wiesz ? - Pytam.
- Naprawdę ?
- Tak, ale wiesz.. tak jak przyjaciela. Tak jak Cesca. - Wyjaśniam.
- A myślałam, że może jednak się do mnie przekonałaś.
- To jeszcze za wcześnie.
- Jak uważasz..
- To.. dasz mi te lekarstwa ?
- Y.. tak, jasne. Moment.. - Mówi i zaczyna szukać czegoś, co mogłoby mi pomóc. - Mam ! To powinno zadziałać.

~.~Pół godziny później~.~

- I co ?
- Nic, to w ogóle nie działam. Powinnam się czuć lepiej, a czuję się jeszcze gorzej.
- Zaraz wracam. - Oznajmia Sanchez i wychodzi na korytarz. Wraca dość szybko.
- Po co wyszedłeś ?
- Musiałem gdzieś zadzwonić.
Zaczynamy rozmawiać o następnym sezonie.
- Macie świetne stroje. - Stwierdzam.
- Tak, wiem. Mi też się podobają.
- Cieszysz się, że Neymar będzie grał w Barcelonie ?
- No jasne, że tak ! Tylko boję się, że teraz już w ogóle nie będę grał. No, bo wiesz.. Messi, Neymar i pewnie David, Pedro lub Crisitan.. a może nawet i Cesc. Dla mnie już nie będzie miejsca.
- Naprawdę tak uważasz ?
- Tak.
- Otóż nie ! Jesteś naprawdę dobrym piłkarzem i uważam, że w następnym sezonie będziesz występować dużo częściej niż w tym. Przecież David i Cristian myślą o odejściu, a Pedro nie jest u szczytu swojej kariery. A Cesc jest pomocnikiem. Napastnikiem staje się tylko wtedy, gdy nie ma Leo. A wiesz, że Leo chce grać w każdym meczu, więc uważam, iż nie masz się o co martwić.
- Skoro ty tak myślisz, to na pewno tak jest.
- Oczywiście, że tak jest. Wiesz.. po prostu masz gorsze dni.
- Co chcesz przez to powiedzieć ?
- Że jeszcze jakieś dwa miesiące temu, kiedy oglądałam mecze przed telewizorem, a nie siedząc obok trenera, kiedy wychodziłeś na murawę reagowałam mniej więcej w ten sposób: " Nie daj Boże, Alexis wchodzi. Boże, proszę, niech on tylko żadnej akcji nie zepsuje, bo własnoręcznie go dorwę i uduszę. Boże, miej go w swojej opiece."
- Osz ty ! Wiem, że to nie jest mój najlepszy sezon w karierze, no ale nie przesadzajmy.
- Ja wcale nie przesadzam.. - Odpowiadam z poważną miną.
- Serio grałem aż tak źle ?
- Tak. I to bardzo źle. zwłaszcza na początku sezonu.
- Ale teraz gram lepiej ?
- Tak, tak. Grasz lepiej ! - Pocieszam go. - Gdzie dzwoniłeś ? - Zmieniam temat, żeby go jeszcze bardziej nie dołować.
- Do lekarza.
- Po co ?
- Bo jesteś chora, a lekarstwa nie działają.
- Alexis, brzuch mnie boli..
- Może zjadłaś coś, co ci zaszkodziło ?
- Nic dzisiaj nie jadłam.
- No to może najzwyczajniej w świecie jesteś głodna ?
- Nie.. to nie to. Muszę do łazienki ! - Informuję go wybiegając z pokoju. Spędzam tam około 20 minut, jak mniemam.
- Daj mi opakowanie tych tabletek, które mi kazałeś połknąć.
Alexis podaje mi opakowanie. Wyjmuję ulotkę i uważnie ją czytam.
- Boże, idioto ! To jest środek na przeczyszczenie. - Oznajmiam wściekła.
- Teraz przynajmniej wiemy dlaczego nie zadziałało.
- Oj, zadziałało. I to ze znakomitym efektem ! Tylko trochę nie w tą stronę poszło, ale mniejsza z tym, nie ?
- Val, ja cię serio przepraszam.
- Masz pecha w życiu chłopie.
- Wiem.. mama mi to cały czas powtarza.
- Twoja mama musi być bardzo mądrą kobietą.
- Ej, to nie fair, bo ja nie mam nic na ciebie ! Ty jesteś idealna !
- Takie życie. Jak to mówią.. raz na wozie, raz w radiowozie. - Odpowiadam po czym parskam śmiechem.
- Chciałbym poznać twoich rodziców. Muszą być bardzo fajni. Taką córkę mieć, pozazdrościć.
- Tak.. byli bardzo fajni.
- Jak to byli ?
- Nie żyją.. - W momencie wypowiedzenia tych słów uderza mnie fala wspomnień. Ten pechowy wieczór. Dlaczego akurat ta ciężarówka musiała w nas wjechać ? Dlaczego ten kierowca akurat w tamtym momencie stracił panowanie nad autem ? Dlaczego akurat ja przeżyłam, a oni musieli umrzeć ? Przecież mogło być odwrotnie. Jest tyle pytań, na które być może nigdy nie znajdę odpowiedzi.
- Przepraszam.. nie chciałem.. nie wiedziałem.
- Nie szkodzi. Wiesz, nie lubię o tym wspominać, dlatego nic ci nie powiedziałam.
- Rozumiem, to naturalne. A kto się tobą opiekował po ich śmierci ?
- Mój brat, Iker.
- Casillas to twój brat ? Nie wyglądasz jak jego siostra..
- Może dlatego, że nie jestem jego siostrą ? Myślisz, że na całym świecie jest tylko jeden Iker ?
- No nie, ale wiesz.. dobrze, że nie jesteś jego siostrą, wtedy pewnie byłabyś Madridistką.
- Nie, nigdy ! - Zaprzeczam szybko. - Moje serce zawsze będzie należeć do Barcy. A i taki
PS..  Iker nie ma siostry. On ma brata.. - Dodaję.
- Gadasz ? Nie, jestem pewien, że on ma siostrę. W dodatku młodszą. Ma na imię Carlotta !
- Kretynie, chyba Ci się fakty pomieszały. Iker ma brata, a Cesc ma młodszą siostrę Carlottę.
- A no może i tak. Pomyliło mi się..
- Zauważyłam. Blondyn. - Podsumowuję.
- A chciałabyś poznać Ikera ?
- Przecie go znam. To mój brat. Znaczy.. nie..
- I kto tu jest blondynem ?
- Nadal ty ! I owszem. Chciałabym go poznać. A dlaczego pytasz ?
- Moglibyśmy kiedyś zorganizować jakieś fajne przyjęcie i zaprosić ich wszystkich.
- Nie mam nic przeciwko. - Naszą rozmowę przerywa dzwonek do drzwi. Alexis bez słowa zbiega na dół i zaprasza gościa do środka. Po chwili wraca z mężczyzną po 40-stce u boku.
- Oto ona ! - Mówi wskazując na mnie. - Wydaje mi się, że trochę się przeziębiła.
Doktor uśmiecha się przyjaźnie. Próbuję odwzajemnić uśmiech, ale wychodzi z tego tylko grymas.
Nie ufam lekarzom, po tym jak nie uratowali moich rodziców.






***






- No to wszystko jasne. Masz chore oskrzela, a jeśli będziesz wychodzić z tego łóżka, to może się to przeobrazić w zapalenie płuc. Na szczęście koniec sezonu, więc żadnych meczów. Już dałem Alexisowi listę leków, które ma kupić. I na przyszłość.. nigdy nie bierz żadnych tabletek od niego, bo on nie czyta ulotek, tylko patrzy na opakowanie. Właśnie dlatego dostałaś środek na przeczyszczenie.
- Okey, dziękuję panu bardzo. Na pewno zastosuję się do pańskich poleceń. Do widzenia.
- Do widzenia.
Sanchez odprowadza lekarza do drzwi i wraca do mnie.
- Zabiję cię ! - Mówię wybuchając śmiechem .
- Tak, tak. Jasne. Wiesz, że jest już po 16 ?
- Serio ? Patrz, a ja bez śniadanka.. Zaraz nie wytrzymam z głodu.
-Zrobię ci coś do jedzenia.
- Nie. No bo po co się będziesz męczył ? - Pytam zakłopotana.
- No, ale przecież powiedziałaś, że zaraz z głodu nie wytrzymasz.
- Co ? Ja ? Gdzie ? Kiedy ? Nie pamiętam. Wytrzymam, wytrzymam. Nie martw się. Nie jestem głodna. Dam sobie radę. - Kontynuuję z coraz większym zakłopotaniem.
Wzdrygam się na samą myśl o tym, że on mógłby dotknąć moich garnków. Przecież on by mi kuchnie w powietrze wysadził, a na to nie pozwolę.
- Okeej.. - Odpowiada zdziwiony Chilijczyk.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Jezu, jestem na siebie tak wściekła, że musieliście tak długo czekać na ten rozdział. Naprawdę bardzo was przepraszam ! Ale wiecie.. szkoła. Ja jeszcze jestem w nowej i trochę ciężko było. Teraz już raczej wszystkie rozdziały będą się pojawiały regularnie.
Kolejny w niedzielę (22,09.2013)  warunek to 5 komentarzy  ^^
No to do następnego !  ♥
Pozdrawiam,
Mag.  ♥

PS  http://ask.fm/Culesowa <- tu możecie pytać o mnie, o bloga i ogólnie o wszystko   ♥