piątek, 29 listopada 2013

love ? again ? oh no ! cz.1

rozdział dla Oli, bo ona tag bardzo kocha Sergio !  ♥ ♥ ♥


- Zadasz jeszcze choćby jedno, krótkie pytanie, a odechce ci się żyć.
- Dlaczego miałoby mi się odechcieć żyć ? A, miałem już nie zadawać pytań. Ale ty jesteś głupi, Sergio, głupiutki.. przestań w końcu gadać chłopie. No miałeś cicho siedzieć idioto !
- Boże.. on obraża samego siebie, nie wierze.
W końcu zapada moja upragniona cisza. Trwa ona i trwa. W końcu, po godzinie, ewentualnie po dwóch przychodzą chłopcy z odsieczą.
- Ramos ! Halooo ! - wrzeszczą jak małe dzieci - Sergio, gdzie jesteście ?
- Tutaj jesteśmy frajerzy ! - odpowiada zdenerwowany obrońca - dłużej się nie dało ?
- Wiesz przecież, że nie możemy prowadzić, bo piliśmy, więc musieliśmy iść na pieszo.
- A nie mogliście po taksówkę zadzwonić ?
- Nie mamy pieniędzy. Zostawiłem portfel w klubie - wyjaśnia Torres.
- Jezu, zamknijcie się wreszcie i otwórzcie te drzwi ! - niecierpliwię się.
- Jak ?
- Nie wiem, wyważcie, cokolwiek, bo mi się już nie chce tu siedzieć..
- Dlaczego jesteś taka niemiła ?
- Jest taka wredna dlatego, że pewnie jest głodna.. - stwierdza Iker.
- Nie rób z siebie kretyna. Jest wściekła bo ma okres - karci go dziewiątka Chelsea.
- Widzę, że znacie mnie lepiej ode mnie samej.
- Dziękujemy.
- My po prostu znamy się na kobietach.
- Jesteśmy idealnym materiałem na mężów - dodaje Nando.
- Tak.. przekaż żonie wszelkie wyrazy współczucie.
- A z jakiego powodu ?
- Ona już będzie wiedziała.
Chłopcy nadal rozmawiają o kobietach i o tym jak świetnie je znają.
- Z kobietami najgorzej się życie jak są w ciąży. Te ich zachcianki nie z tej planety. To jest istny armagedon. Zresztą, ciąża to pół biedy. Najgorzej jest jak już się dzieciak urodzi. Te nieprzespane noce, to ciągłe wycie tych bachorów.. no ale te bachory to tak naprawdę, to są całym moim światem. Nie wyobrażam sobie życia bez Nory i Leo. Gdy ich nie ma, wszystko traci sens. Teraz też czuję się taki samotny bez nich.. - tłumaczy El Nino rozpłakując się.
- I że tak cała noc ? Już chyba wolę umrzeć - mówię po czym sama zaczynam płakać.
Po dość długim czasie wszyscy zasnęliśmy, tylko jeszcze Sergio mamrotał coś pod nosem, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Pewnie zaczynał trzeźwieć.


# kilka godzin później #


Nagle z samego rana (wydaje mi się, że to rano) słychać donośne głosy. Chyba ludzie zaczynają zbierać się na trening.
- Ramos, Iker, Juan, Nando, pobudka ! - krzyczę.
- Co się dzieje - wstaje Sergio z wrzaskiem - i gdzie ja kurde jestem ? To nie jest mój dom.
- Brawo Sergio, to nie jest twój dom. Jesteśmy na stadionie.
- Kim ty jesteś ? I gdzie jesteś ?
- Val, w schowku.
- Kim ?
- Valeria, miałam z wami wczoraj trening.
- A.. nadal nic nie pamiętam. Tak w ogóle to dlaczego jesteś w schowku ? Nie możesz wyjść ?
- No, a myślisz, że gdybym mogła, to nadal bym tu siedziała ? Idź po kogoś, żeby otworzył te drzwi.
- Ja je otworzę. Odsuń się tylko gdzieś na bok.
- Ale po..
I nagle Ramos wlatuje z hukiem do pomieszczenia, w którym się znajduję.
- Ale jazda !
- O Boże ! - mówię wybuchając śmiechem - jesteś cudowny !
- Fuck.. znowu będę bulił za drzwi - odpowiada ze smutną miną.
- Jak to znowu ?
- Nieważne, zapomnijmy o tym - prosi słodko. Aż ciężko mu odmówić. Mimo, że jest cały w kurzu i jeszcze trochę pijany, to wygląda bardzo pięknie. Dopiero teraz zauważam, że obrońca Realu jest nieziemsko przystojny - ej, ja cię znam.. no tak.. Valeria, to ty ! Nie wierzę.. wiedziałem, że jeszcze cię kiedyś spotkam.
- Ale my się nigdy wcześniej nie spotkaliśmy.
- Nie, spotkaliśmy się ! To ja wtedy wpadłem na ciebie w nocy. W parku !
- O matko ! To naprawdę byłeś ty ? Nie wierzę.
- Uwierz, bo to ja. Pamiętasz jak ci powiedziałem "do zobaczenia"  ? Wiedziałem, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Nie mógłbym przepuścić takiej okazji.. - Mówi.
To jest jak kop w brzuch. Uderzenie. Ni stąd, ni zowąd. Jak grom z jasnego nieba. Cholera, ja się chyba znowu zakochałam.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

jest 26 cz.1.   :)
dlaczego podzieliłam na dwie ? chciałam was zaciekawić  :)))
tak, wiem, jestem wredna. w takim momencie. ale pocieszam was, następny już niedługo. nie wiem dokładnie kiedy więc zaglądajcie codziennie  ;>  miło, jak pojawią się jakieś komentarze  ♥  dziękuję za prawie 10500 wyświetleń. jesteście naprawdę wspaniali. najlepsi czytelnicy, jakich mogłam mieć !  ♥ kocham was bardzo mocno !  pozdrawiam gorąco :***
mag.  ♥

PS  http://ask.fm/Culesowa  <- tutaj możecie pytać o bloga, o mnie i ogólnie o wszystko !  ♥

sobota, 23 listopada 2013

fucking door



- Tak jestem zastępczynią Guardioli - odpowiadam spokojnie na niezadane jeszcze pytanie.




***



Po trzech godzinach gry jestem trochę zmęczona. Chłopcy są mną zafascynowani.
- W życiu bym nie pomyślał, że dziewczyna umie tak dobrze grać w piłkę - mówi Leonidas.
- Dzięki. Jesteście naprawdę bardzo mili - ukradkiem spoglądam na zegarek - podasz mi komórkę, Kris ?
- Tosz ! Kristosz ! - poprawia mnie z zabawnym akcentem. Wszyscy wybuchają śmiechem - ale tak, podam.
Jest już po trzeciej. Szybko zleciało. A było tak fajnie.
- Przepraszam chłopcy, ale muszę już lecieć, bo nie dosyć, że obiecałam Shakirze, że wrócę przed północą, to zaraz zrobi się jasno.
- Oj ! Szkoda.. - odpowiada przygnębiony Tomas.
- A ty jesteś z Fabregasem ? - pyta ni z gruszki, ni z pietruszki Costas.
- Nie, fuj ! Cesc to mój przyjaciel.
- A.. okej.. a wpadniesz też jutro pograć ?
- Jasne, dlaczego nie. Tylko będę trochę wcześniej, bo chłopakom zaczynają się treningi z reprezentacją i chciałabym iść na jutrzejszy i kolejny, więc będę chciała się wyspać - wyjaśniam.
- Dobra, będziemy czekać przy knajpce. Zawsze można nas tam znaleźć.
- Okej. To do zobaczenia. Pa chłopcy.
- Adios ! Hasta pronto ! - odkrzykują chórem po Hiszpańsku.
Uśmiecham się pod nosem i idę w stronę hotelu. Po kilkunastu minutach jestem na miejscu. Po cichu wchodzę do pokoju. Bogu dzięki, Shakira śpi.
- Chwała Panu ! - szepczę sięgając po piżamę. Biorę szybki prysznic i układam się na łóżku. Zasypiam w błyskawicznym tempie. Budzę się o szóstej rano i ero snu. Jestem wściekła. Chcę się wyspać, a nie mogę nawet zasnąć. Postanawiam dać sobie spokój. Wstaję do kuchni, która znajduje się w naszym apartamencie. Robię sobie czarną kawę z mlekiem, żeby w ciągu dnia aż tak bardzo nie zamulać. Po wypiciu jestem pełna energii i nabuzowana. Mam oczy a'la Ozil. Postanawiam się ubrać. Decyduję się na ten zestaw. Pod spodem mam bikini, ponieważ mam zamiar iść na plażę w celu dalszego opalania. Opuszczam hotel i po chwili jestem na miejscu. Rozkładam koc i wygodnie się na nim układam. Plaża jest praktycznie pusta. Po dwóch godzinach przewracam się na plecy. Równe 120 minut później postanawiam iść na lody. Jest już południe i zaczyna robić się naprawdę gorąco, więc marzę o tym, żeby się ochłodzić. Zamawiam cztery kulki o smakach: cynamonowym, kokosowym, kakaowym i ciasteczkowym. Dzisiaj mam wielką ochotę na słodycze i nie mam zamiaru żałować sobie przyjemności.
Już nie wracam na plażę, tylko idę do hotelu.
- Valeria, nareszcie jesteś. Wszędzie cię szukałem - oznajmia Cesc - idziesz na trening ?
- Tak. No jasne.
- No to rusz tyłek, idź się przebierz i za pięć minut widzę cię na dole.
- Jezu, jesteś gorszy niż Iker - odpowiadam kierując się do mojego pokoju. Przebieram się w to i biegnę przed hotel.
- Dwie sekundy przed czasem, masz szczęście - oznajmia.
- Co ja będę robić na tym treningu ? - pytam.
- Jak to co ? Wskoczysz w trykot reprezentacji, z moim numerem rzecz jasna i trochę z nami poćwiczysz - mówi Pique.
- Del Bosque mi pozwoli ?
- Prawa ręka Josepa Guardioli. Nie, wiesz, na pewno się nie zgodzi - stwierdza sarkastycznie Fabregas.
- Ćsi.. - stwierdzam przykładając palec do ust. Gerard i Cesc wybuchają śmiechem.




***




Ośrodek szkoleniowy robi wrażenie. Trening, jak to trening, męczący. Oczywiście tylko dla chłopców. Del Bosque nie pozwolił mi ćwiczyć, gdyż stwierdził, iż będę rozpraszać drużynę. Nie wiem czym, no ale trudno się mówi. Zajmuję miejsce przy linii bocznej i przyglądam się piłkarzom. Z czasem robi się coraz nudniej. Postanawiam jeszcze raz poprosić trenera o zgodę na grę.
- No ja tak bardzo proszę ! Mi się tak nudzi i bardzo chciałabym pograć ! Proszę ! - mówię składając ręce.
- No dobra, niech Ci będzie. Pique, do mnie ! - wrzeszczy - idź z Valerią do szatni i daj jej jakiś strój.
- Jeju, tak bardzo panu dziękuję.
- Eh.. nie ma za co. Tylko pospiesz się.
- Okej, okej. Dwie minutki i jestem z powrotem.
Trener teatralnie przewraca oczami, ale to ignoruję i idę za Pique do szatni, a właściwie to muszę biec, bo mój przyjaciel ma bardzo długie nogi, a ja najzwyczajniej w świecie nie nadążam. Po kilku minutach wracam na boisko w stroju reprezentacji Hiszpanii. Po dojściu do kompromisu, spodenki mam Fabregasa, a koszulkę Geriego. W ten sposób spełniam jego największe marzenie.




***




Trening mnie wykończył. Bosque jest bardzo wymagający. No, ale w końcu sama tego chciałam. Przebieram się w jakimś schowku, bo nie mam ochoty dzielić szatni z chłopcami. Chcę wyjść, ale mi się to nie udaje, bo.. drzwi się zatrzasnęły.. Już większego pecha mieć nie mogę. Zaczynam walić w nie pięściami i wrzeszczeć w niebo głosy, ale to na nic. Nikt nie przychodzi. No i co ja teraz zrobię ?


Właśnie kończę się przebierać.
- Ej, nie widzieliście nigdzie Valerii ? - pytam chłopaków.
- Nie.. może już wyszła ? - odpowiada stojący obok mnie Iker.
- Dobra, to.. idziemy do jakiegoś klubu czy coś ? 
- Tak, tak, tak, tak, tak ! - mówi entuzjastycznie Fernando.
- Okey.. tylko.. kto dzisiaj prowadzi ?
- Ja nie - odpowiadają wszyscy chórem. Uśmiecham się. 
- Dobra, co wy na to, żebyśmy się upili wszyscy ? Wrócimy na pieszo - proponuję. 
- Ehh.. no oki.. - zgadza się Iker.


Ja umieram. Siedzę tutaj już kilka dobrych godzin. Wszyscy już na pewno dawno wyszli. A o mnie oczywiście zapomnieli.
- Ja mam dość życia.. - osuwam się po ścianie i chowam twarz dłoniach.
Nagle słyszę jakieś rumotanie. Jakby ktoś się.. zataczał. Szybko podnoszę się z podłogi i zaczynam wołać o pomoc.
- O kurr.. albo mam zwidy, albo tu kurde ktoś jest ! - słyszę stłumiony głos.
- Nie ! Znaczy tak ! Ja tu jestem ! Ja, Valeria ! Jestem w schowku ! Otwórz drzwi !
- Valeria.. - bełkocze.
- Sergio ? To ty ?
- Tak.. znaczy.. chyba. Nie pamiętam tak jakby trochę.
- Jak to nie pamię.. o nie.. jesteś pijany ! - stwierdzam ponuro.
- Nie.. znaczy, tak trochę.
- Jezu, to najgorszy dzień w moim życiu.
- Dlaczego ?
- Naprawdę pytasz dlaczego ? Siedzę w tym schowku od samego rana, rozumiesz ? Jestem głodna, pić mi się chce.. błagam.. Sergio, otwórz te drzwi.
- Ale jak ? Tu jest potrzebny klub. A ja go nie mam.
- A nie leżą tam nigdzie żadne klucze ?
- Nie. Bosque ma klucze. Poszedłbym do hotelu po nie, ale on mnie zabije jak zobaczy mnie tak pijanego.. wiem, zadzwonię po kogoś. Co ty na Matę ? On jest mądry, na pewno coś wymyśli. Tylko zgubiłem gdzieś telefon.
- Sprawdź kieszenie - podpowiadam.
- Nie, nie jestem takim idiotą, żeby chować telefon w kieszeni. Ja mam lepsze skrytki.
Minęło już kilka minut, a Ramos nadal nie znalazł komórki.
- A mam cię !
- I gdzie był ?
- Trzymałem go w ręce. Napisałem SMS-a do Juana. Będzie za kilka minut. Zabrał ze sobą Nando i Ikera.
- O Boże.. to trochę tu jeszcze posiedzę.. - mówię sama do siebie.
- Dlaczego ?
- No bo oni też na pewno są pijani.
- A skąd ty to wiesz ? Przecież nie było cię z nami w klubie.
- Nie trudno się domyślić. Kobiecy instynkt.
- A co to jest kobiecy instynkt ?
- To jest coś takiego co mamy my, kobiety. My na przykład wiemy, że coś się wydarzyło, wydarzy lub że dzieje się w tym momencie, ale my tego nie widzimy ani o tym nie wiemy, tylko tak przypuszczamy.
- A co to znaczy przypuszczać ?
- Coś takiego.. nie wiem jak to było, ale strzelam, że mogło być tak lub inaczej.
- Dlaczego strzelasz ? Chyba nie chcesz mnie zabić ?
- Nie, no coś ty. To tylko taka przenośnia.
- A co to jest przenośnia ? Nią się coś przenosi ?
- Zadasz jeszcze choćby jedno, krótkie pytanie, a odechce ci się żyć.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

jest 25 już  :))
powiem tak, zadowolona jakoś specjalnie nie jestem. właściwie to tylko końcówka mi się podoba. tekst pisany pochyloną czcionką to jest coś w stylu "oczami kogoś tam". na tym blogu będzie to oczami innych bohaterów po prostu. przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale semestr mi się kończy teraz pierwszy i poprawy, poprawy i jeszcze raz poprawy. już mam powoli dosyć, ale daję radę. następny 8 grudnia b.r. albo wcześniej. zależy czy będę miała czas. no to do kolejnego  :**
pozdrawiam was gorąco i dziękuję za ponad 10000 wyświetleń. nawet sobie nie wyobrażacie ile to dla mnie znaczy.  :**  kocham was mocno  ♥
Mag. ♥

PS   http://ask.fm/Culesowa  <- tu możecie pytać o mnie, o bloga i ogólnie o wszystko  ♥

sobota, 2 listopada 2013

for passion

Ten rozdział dedykuję dla Zuzy, która tak często upomina się o nowe rozdziały na asku. Jesteś kochana   :**  <3




- To jak, Madridistka ?
- Cule Marcelo, Cule.
- To dlaczego chcesz mój autograf ?
- Bo jesteś świetny !
- Miło to słyszeć. Nareszcie ktoś docenił mój fenomen.
- Dobra, już sobie tak nie słódź.
- U.. zadziorna.
- Żebyś wiedział. Sam lecisz ? - Obrońca potakuje. - Jeśli chcesz pogadać, to siedzę tam. Między
Gerardem, a Cesciem.
- Między Gerardem Pique, a Cesciem Fabregasem ?! - Pyta nie dowierzając.
- Taa.. a ta obok, to Shakira. To moi przyjaciele.
- Jałć ! Masz niezłe towarzystwo. Ja siedzę pomiędzy tym śliniącym się kolesiem, a tą grubą, spoconą babą.
- Oj.. twoje towarzystwo też niczego sobie. No bo wiesz.. nie na co dzień spotykasz taką grubą babę.
- Taa.. no jasne. Dobra, ja lecę, bo zaraz się posikam.
- Eh.. no okej.. leć ! - Mówię, a Brazylijczyk jest już za drzwiami.
Chyba serio musiało mu się chcieć. Wracam na swoje miejsce, siadam wygodnie w fotelu i próbuję zrozumieć o co chodzi w kłótni dwóch Hiszpanów. Po jakiś dwóch godzinach zasypiam.





***





- Kur ! Valeria, wstawaj, bo zaraz ci przywalę ! - Drze mi się do ucha Geri.
- Jesteś pewien ? - Pytam zaspana.
- Nie, ale pliska, wstawaj, bo Cesc powiedział, że jak cię nie obudzę, to nie będzie ze mną w pokoju. No, a jak nie z nim, to z kim ja będę ? Pliis  ! - Prosi klękając na kolanach.
- No już ! Nawet w samolocie nie dadzą się człowiekowi wyspać. - Mruczę opuszczając pokład.
Po godzinie jesteśmy w hotelu. Ja i Shakira w jednym, znajdującym się 200 metrów od plaży, a Cesc i Gerard z całą reprezentacją w drugim, niedaleko naszego. Biorę się za rozpakowywanie. Idzie mi w miarę szybko. Jest po północy, jednak postanawiam wyjść na krótki spacer. Zakładam i bluzę, szorty oraz buty i wychodzę. Shakiry chwilowo nie ma w pokoju, więc udaje mi się uniknąć zbędnych pytań. Kieruję się w stronę parku. W jednej z alejek jakiś chłopak wpada na mnie. Tracąc równowagę, przewracam się.

- Ała ! Uważaj trochę ! - Mówię.
- Przepraszam. - Odpowiada podając mi dłoń. - Zamyśliłem się. Nic ci nie jest ?
- Nie szkodzi, nie. - Oznajmiam otrzepując ubranie.
- To dobrze. Ja muszę już iść. Do zobaczenia kiedyś tam !
- Może.. - Odchodzę oszołomiona.
Idąc dalej zastanawiam się, po co temu komuś były potrzebne okulary przeciwsłoneczne, skoro jest środek nocy.
- Tak w ogóle Sergio jestem ! - Krzyczy za mną nowo poznany blondyn.
- Valeria ! - Odkrzykuję najgłośniej jak potrafię, żeby Sergio usłyszał.
Potem przechadzam się po zwykłych ulicach, oglądam wystawy i próbuję zapamiętać sklepy, które warto odwiedzić w dzień. Później idę się przejść po plaży. Przypominam sobie ten wieczór z Alexisem i ten pocałunek. Sergio poznałam tak samo jak Sancheza. Wpadłam na niego. A właściwie to on na mnie. Wszystko kojarzy mi się z Alexisem. Widzę go w każdym człowieku. I tak bardzo za nim tęsknię.
- Valeria, ogarnij się ! Nie możesz tak myśleć ! To tylko kolega ! - Szepczę sama do siebie.
Mój krótki spacer okazał się trochę długim spacerem, bo do hotelu wracam dopiero po trzeciej nad ranem. Już zaczyna świtać. Biorę szybki prysznic i układam się do snu. Budzę się osiem godzin później. Znaczy.. Is mnie budzi.
- Matko, nie wiedziałam, że ludzie mogą tak długo spać.
- Oj Shak, jeszcze mało wiesz o życiu.
- Odezwała się jedenaście lat młodsza nastolatka.
- Oj tam, gdzie chłopcy ?
- Już od dawna na plaży. Przyszłam po ciebie. Nie chciałam cię wcześniej budzić, bo wiedziałam, że jesteś bardzo zmęczona podróżą. A tak w ogóle to gdzie byłaś w nocy ? - Pyta podejrzliwie.
- Na spacerze. Chciałam zwiedzić miasto. - Wyjaśniam.
- Zwiedzić miasto ? Sama ? W środku nocy ?
- Dokładnie tak jak mówisz. Przecież nikogo tu nie znam. - Postanawiam nie wspominać nic o tym blondynie z parku.
- Dobra, ja wiem swoje.
- Boże, nienawidzę dorosłych. Jesteś bardziej dociekliwa niż Iker !
- Nie wiedziałam, że znasz Casillasa..
- Mojego brata Ikera. Wszędzie blondynki.
- Szacunek dla starszych kochaniutka.
- Ależ oczywiście. - Mówię przewracając oczami. - Ja chcę na plażę ! Chcę się opalić !
- No to chodź białasie !
- To nie moja wina, że w Andorze nie ma takiego słońca jak tutaj, czy w Barcelonie.
- Nie marudź już. Ubieraj się.
Zakładam bikini, sięgam po torbę, do której pakuję telefon, książkę i portfel. Biorę okulary przeciwsłoneczne i opuszczam hotel podążając za Shakirą. Na zewnątrz jest bardzo gorąco, ale z czasem przyzwyczajam się do tej duchoty. Na plaży jest ludziów jak mrówków. W ogóle inaczej niż w nocy. Ale przynajmniej woda cieplejsza. Jedynie to mnie pociesza. Po dość długiej kąpieli udaję się na kocyk. Układam się pomiędzy Cesciem a Gerardem. Ten sam błąd co w samolocie, ale na całej plaży nie ma innego wolnego miejsca. Trudno. Zaczynam się opalać. Pożyczam, a właściwie to podkradam słuchawki Fabregasa, który poszedł do baru z Pique. Po kilku minutach zasypiam na słońcu. Budzę się może z 3 godziny później. Czuję, że wszędzie mam piasek. Nie. To ktoś ciągnie mnie po piasku. Podnoszę głowę i dostrzegam tych dwóch niedorozwojów. Fabregasa i Pique oczywiście.
Ciągną mnie do wody. Boże, jak ja ich nienawidzę.
Oni nie mogą mnie tak po prostu wrzucić do tej wody. To przereklamowane. Oni muszą być oryginalni. Dwójka Hiszpanów wpada na dużo ciekawszy pomysł. Przed samą wodą podnoszą mnie do góry. Geri chwyta mnie za ręce, a Cescy za nogi. Starają się mnie rozhuśtać. No i mniej więcej trzydzieści sekund później wpadam z piskim do oceanu. Miło, nie ? Oczywiście jest taki jakby problem mały. Nie umiem pływać. Utopić się nie utopię, ale lepiej nie ryzykować. Kiedy kilka minut później wychodzę na brzeg, chłopcy z wraz z Is zwijają się ze śmiechu po tym incydencie.
- To wcale nie jest śmieszne ! - oznajmiam zdenerwowana.
- Owszem, jest ! I to bardzo - odpowiada obrońca.
- Tak, naprawdę, bardzo ! Tylko szkoda, że nie pomyśleliście o tym, że nie umiem pływać i mogliście mnie utopić.
- Serio nie umiesz pływać ? - pyta Cesc, na co ja potakuję - jeju, Val, przepraszam ! Nie wiedziałem. Przepraszam. Już nigdy więcej.
Uśmiecham się i przyjmuję przeprosiny. Nieźle go nastraszyłam. Zaczynamy zemstę. Zajmuję miejsce na kocu i ponownie zasypiam. Do żywych wracam przed 20. Ludzi znaczenie ubyło, co mi się podoba. Zdążyłam już wyschnąć i trochę się opalić. Zaczynamy się już zwijać. Po dziesiątej jestem pod prysznicem w hotelu. Mam ogromną ochotę na lody. Postanawiam się wybrać na kolejny samotny spacer w tym stroju. Wychodzę z budynku i przechadzam się po tych pięknych uliczkach Rio w poszukiwaniu jakiejkolwiek kawiarni. Po niecałej godzinie znajduję odpowiednie miejsce. Wchodzę do środka i siadam przy jednym ze stolików przy oszklonej ścianie. Rozglądam się po knajpce i zauważam Marcelo z żoną i synkiem. Zastanawiam się czy podejść i się przywitać, ale stwierdzam, że może lepiej tego nie robić. Brazylijczyk pewnie nawet mnie nie pamięta, a ja zrobię z siebie idiotkę. Rozmyślania przerywa mi kelnerka podchodząca do mnie. Zamawiam kawę i największe lody jakie tylko mają. Młoda kobieta po krótkim czasie wraca z tacą, na której znajduje się moje marzenie. Jedząc lody przyglądam się kilku chłopcom grającym w piłkę za oknem. Znaczy, Ci chłopcy są tak  mniej więcej w moim wieku. Już po tygodniu brakuje mi piłki. Brakuje mi
tych wygłupów na treningach. Najbardziej tęsknię za tymi dniami w Andorze, kiedy po szkole szłam z Eleną i Marciem na miejskie boisko. Wtedy potrafiliśmy grać w piłkę godzinami. Oczywiście tutaj też mogę pograć, chociażby z Cesciem, Alexisem lub Gerardem, ale to nie to samo. Od wyjazdu często rozmawiam z nimi przez telefon. "Tęsknię" to słowo, które powtarzamy najczęściej. Ikera oczywiście też mi brakuje, ale bez niego da się wytrzymać. Wyrodna ze mnie siostra. Ani się obejrzałam, a lodów już nie ma. Załamana zabieram się za kawę. Piję szybko, ponieważ robi się już ciemno, a nie chcę znowu wracać do hotelu nad ranem. Wołam kelnerkę w celu uregulowania rachunku. Płacę, dziękuję i wychodzę. Chłopaki nadal grają. Jeden z nich, brunet z wielkim afro, przypominający Marcelo, około 16 lat podchodzi do mnie.
- Mi się wydaje, czy ty jesteś tą nową zastępczynią Guardioli ?
- Nie wydaje Ci się, to ja - odpowiadam z szerokim uśmiechem na ustach. Ludzie rozpoznają mnie na ulicy. To wspaniałe uczucie.
- Co ty tutaj robisz ? - zadaje kolejne pytanie.
- Jestem w Rio na wakacjach służbowych. Przyleciałam tutaj na Puchar Konfederacji. Muszę zrobić reportaż o tym wydarzeniu sportowym - wyjaśniam - z Cesciem, Gerardem i Shakirą - dodaję.
- Fabregasem i Pique ?
- Owszem. A tak swoją drogą, to mogę z Wami pograć ? - pytam niepewnie.
- Ty ? Dziewczyna ? Chcesz grać w piłkę ? Dobrowolnie ?
- Tak. Kocham piłkę. To właśnie dlatego jestem w sztabie Barcy. Nie dla pieniędzy, dla pasji.
- W tych czasach to rzadkość - stwierdza - ale jasne. Chodźmy pograć. Tak w ogóle to jestem Kristosz.
- Miło mi, Valeria.
- Wiem. Więc, Val, poznaj moich kumpli. To Leonidas, Costas, Tomas, Fabio i Andres. Chłopcy, to jest Valeria.
Leonidas otwiera buzię ze zdziwienia.
- Tak jestem zastępczynią Guardioli. - Odpowiadam spokojnie na niezadane jeszcze pytanie.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Uff.. jest 24.  :))
Przepraszam, że tak długo musieliście na niego czekać, ale po prostu teraz cały czas mam jakieś testy, kartkówki i nawet nie mam kiedy usiąść przy komputerze i po prostu go napisać  :(((
Kolejny rozdział pojawi się 17.11.13r. (ewentualnie wcześniej  ^^ )  warunek  ->  6 komentarzy.
A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego Thiago !  ♥ ♥ ♥  ten roczek tak bardzo szybko minął  ♥
No to do następnego !  ♥
Pozdrawiam,
Mag.  ♥

PS  http://ask.fm/Culesowa  <- Tu możecie pytać o bloga, o mnie i ogólnie o wszystko  ♥