niedziela, 31 marca 2013

night with friends


- Możemy porozmawiać.? - Pyta Chilijczyk.
- Nie mamy o czym.
- Ja jednak myślę, że mamy.
- Daj jej spokój.! - Przerywa zdecydowanie Shakira.
- Is, ok.. Nie denerwuj się. Zaraz wracam. - Oznajmiam.
Reszta tylko patrzy, nie interweniując, jak oddalam się z Mięśniakiem.
- O czym chcesz ze mną rozmawiać.? - Pytam wściekła.
- O nas.
- Ty chyba sobie coś uroiłeś. Nie ma żadnych nas.!
- Dobra.. źle to sprecyzowałem. Chodzi mi o Ciebie.
- A więc tak. - Poważnieję. - To powiedz mi, Królewiczu od siedmiu boleści, co zrobiłam źle.
- O co Ci chodzi.? - Alexis wybucha.
- O co Tobie chodzi.?! - Zadaję kolejne pytanie.
- Powiedz mi, dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz.? - Prosi.
Prycham.
- A.. to o to chodzi.. Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć.. Nie lubię Cię, bo jesteś zapatrzonym w siebie kolesiem, który widzi tylko czubek swojego nosa i ma nadmiar żelu we włosach. Mógłbyś konkurować z Ronaldo. - Odwracam się, żeby wrócić do budynku, ale Sanchez łapie mnie za nadgarstek.
- Pożałujesz, że to powiedziałaś. - Grozi.
- I co mi zrobisz.? Zgłoszę Cię na policje za zastraszanie. - Odpowiadam bez ładu i składu.
- I co.? Może jeszcze będziesz zeznawać przeciwko mnie.?!
- Jasne, że tak.
- Otóż nie, moja droga. Już nie długo zakochasz się we mnie bez opamiętania i będziesz walczyć jak lew, byleby mnie nie stracić.
- Śmieszny jesteś. - Prycham i odchodzę.
- Jeszcze popamiętasz moje słowa. - Krzyczy za mną.
Przewracam oczami i wchodzę do środka.
- Czego on od Ciebie chciał.? - Przepytuje mnie Isobel, idąc za mną do toalety.
- Gadał jakieś bzdury. Mówił, że już niedługo go pokocham i, że nie będę chciała go stracić. - Zdaję jej relacje przedrzeźniając Chilijczyka. - Bzdury. - Podsumowuję.
- To nie są bzdury. Znam Alexisa już jakiś czas. Wiem jaki on jest. Powiem Ci jedną rzecz. Jeśli on czegoś chce, to nie spocznie dopóki tego nie dostanie. - Ostrzega mnie Kolumbijka.
- Nie. To tylko zauroczenie. On na pewno nic do mnie nie czuje. Przecież nawet nie jestem w jego typie. Widziałam jego byłe.
- Jak uważasz..
Wiem, że to kłamstwo. Oszukuję samą siebie. Ale nie chcę przyznać Is racji. On mówi prawdę. Alexis nie żartuje. Ja o tym wiem, ale nie mam zamiaru dopuścić do siebie tej myśli. Ale to niemożliwe, żebyśmy kiedykolwiek byli razem. Albo i możliwe.. może to po prostu tylko uprzedzenie..
Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.
A miało być tak fajnie.
To wspaniałe miasto, klub, piłkarze..
W pewnym momencie przez głowę przelatuje mi myśl, żeby wrócić do Andory i uciec od kłopotów. Ale nie mogę się tak szybko poddać.
Wracam do przyjaciół. Alexis nadal z nimi jest.
Staram się nie zwracać na niego uwagi.
Siadam obok Cesca.
Wszyscy oprócz Faba, dziewczyn, Leo i Kretyna* są pijani.
- Możemy już jechać.? - Pytam znużona.
- Tak, jasne. Jest już późno. No więc.. moi drodzy parafianie.! - Zaczyna Hiszpan, po czym wszyscy wybuchają śmiechem. - Zbieramy się.
- No dobra.. - Bełkocze Pedro.
Wychodzimy przed klub.
- Boże.. teraz trzeba porozwozić tych idiotów. - Oznajmia '4' Barcy.
- Oh God, why.?! - Jęczę.
- Ok.. Is jedzie z Gerim, Leo z Antonellą, Patricia z Davidem, Alexis sam, a ja zabieram ze sobą Val, Pedro, i Jordiego. Ewentualnie jeszcze mogę wziąć Daniego do bagażnika.
- Ok. - Krzyknęli wszyscy.
Ruszyliśmy do auta.
Pedro szedł ładnie, ale Alba i Dani po prostu się zataczali.
Wzięłam Hiszpana pod rękę i nie wiem jakim cudem, ale doszliśmy do samochodu przewracając się tylko raz.
Po godzinie wjechaliśmy na podjazd pod moim domem.
- Vaaaaal..
- Tak.? - Pytam podejrzliwie.
- No bo wiesz.. Nie mi się jechać do domu.
- No i.?
- Mógłbym u Ciebie przenocować.
- Wiedziałam. Wiedziałam, że czegoś będziesz chciał. Wykorzystujesz moją dobroć.
- Dziękuję.
Wchodzimy do środka.
- Idź do salonu, włącz telewizję czy coś, a ja zrobię herbatę.
Po paru minutach przynoszę gorący napój i siadam obok przyjaciela na kanapie.
- Jesteś najlepsza. - Chwali mnie.
- Wiem.
- Skromna jesteś.
- Wiem. Mamy jutro jakiś trening.?
- Tak. O 13:30.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jest 2:59.?
- Nie. Idziemy spać.?
- Tak.
- Mogę spać z Tobą.
Krztuszę się herbatą.
- Żart.?!
- Nie.. Obiecuję, że nie będę się pchać.
- Nooo.. dobra. Chodź.
Idziemy do sypialni, po czym ja przebieram się w spodenki i koszulkę do spania.
- Kładź się.! - Cesc wskazuje miejsce obok siebie. - A swoją drogą to sexy bluzeczka.
- Wal się zboku.! - Odpowiadam przez śmiech.
- Pf.. Powiedz mi o czym rozmawiałaś z Alexisem. - Prosi.
W końcu wszystko z siebie wyrzucam. Wtulam się w Fabregasa i najzwyczajniej w świecie się rozpłakuję.
- Ey.. Maleństwo.. Nie przejmuj się.. - Mówi pocieszająco. - Jak go dorwę, to mu nogi z tyłka powyrywam. - Cesc.. obiecaj mi jedno. To, że jesteś zły na Alexisa nie wpłynie na grę. Barca ponad wszystko.
Chwilę się zastanawia po czym odpowiada :
- Barca ponad wszystko.
Zrobiło mi się lżej na sercu.
Przytulam się do niego mocniej i odpływam w krainę snów.




***




Piękny dzień w Barcelonie. Budzą mnie promienie słońca wpadające przez okno.
Wstaję z trudem. Po drodze do łazienki zgarniam spodnie, bluzkę i buty.
Po kilku minutach wychodzę ubrana. Cesc nadal słodko śpi, więc postanawiam go nie budzić.
Idę do kuchni i zaczynam robić jajecznicę.
- Ok.. pomidory.. - Mówię sama do siebie. - O czymś zapomniałam, ale za nic nie wiem o czym.. - Jajka.! - Krzyczę.
- Co.?! Jakie jajko.?! - Pyta Cesc ochrypłym głosem, zbiegając ze schodów.
- A.. robię jajecznicę i zapomniałam o jajkach. Jak Cię obudziłam, to przepraszam. - Mówię spuszczając wzrok.
- Ey.. Maleństwo.. Dobrze, że mnie obudziłaś, bo za godzinę mamy trening.
- Jak to my.? Wy macie.!
- Nie pamiętasz co mówił Pep.? Masz nas nauczyć kilku sztuczek.
- Dlaczego.?! - Jęczę.
- Takie życie Maleństwo. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. - Mówi przez śmiech.
- Ale Ty jesteś wredny.! - Wytykam mu.
- Bądź miła, bo będziesz szła na trening z buta.
- Grozisz mi.?!
- Owszem.
- No to lepiej bądź miły, bo nie dostaniesz śniadania. - Grożę mu.
- Szantażujesz szantażystę.? - Pyta z niedowierzaniem. - Jestem z Ciebie dumny. - Dodaje po chwili.




-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

No to mamy 8. Mam nadzieję, że miło będzie Wam się czytać moje wypociny.!  ♥
Teraz rozdziały będę dodawać mniej więcej systematycznie. W każdy weekend pojawi się nowy. ;3
Kochani, z okazji świąt życzę Wam wszystkiego co najlepsze. ♥

Z dala słychać trzask gałęzi,
to zajączek przez las pędzi.
Chociaż Wielka jest sobota,
ciężka czeka go robota.

Z hukiem wpada do kurnika,
bierze jajka, szybko znika,
w drodze wszystkie je maluje,
z trudem tempo utrzymuje.

Z pisankami zdążyć musi
zanim z Rezurekcji wrócisz.
Potem trochę chłop odpocznie,
w ciepłym gniazdku sobie spocznie.

Miejsca długo nie zagrzeje,
coś mu się na głowę leje.
Głośno śmieje się baranek:
To już Lany Poniedziałek!

No to Wesołych Świąt.! ; ** ♥




Jak zwykle zapraszam Was do polubienia mojego Fan Page'a na Facebooku :
http://www.facebook.com/#!/TenStanKiedyBarcelonaGra?fref=ts
I zadawania pytań tutaj :
http://ask.fm/Culesowa

piątek, 22 marca 2013

difficult choise. new friends.


- Wejdź. - Powiedział Cesc. - Idź do salonu, a ja skoczę coś wybrać.
Usadowiłam się na kanapie.
Cesc miał naprawdę świetny gust.
Byłam pod wrażeniem. Jego dom był urządzony we wspaniałym stylu.
- Możemy jechać. - Oznajmił właściciel pojawiając się znienacka.
Po kilku minutach byliśmy u mnie.
- Too.. gdzie mogę się odświeżyć.? - Zapytał.
Wyjaśniłam mu jak ma dojść do łazienki na piętrze, po czym poszłam do swojego pokoju, aby przygotować sukienkę.
Szybko wskoczyłam pod prysznic.
Nareszcie chwila ukojenia.
Dzisiejszy dzień będę pamiętać do końca życia.
Ubrałam się i nałożyłam delikatny makijaż.
Wróciłam do kuchni.
Cesc jeszcze się mył, więc postanowiłam zrobić coś do jedzenia. Założyłam granatowy fartuszek i wzięłam się do pracy.
Po chwili usłyszałam Fabregasa schodzącego po schodach.
- Hmm.. Co tak ładnie pachnie.? - Zapytał.
- Tortilla. Moja specjalność. - Odparłam.
- Wooow.! - Powiedział wchodząc do kuchni.
- Co.?! Aż takie to dziwne, że dziewczyna grająca w piłkę nożną umie gotować.?
- Nie. Chociaż to dziwne. - Zauważył. - Ale moje 'wow' było z powodu Twojego wyglądu. Jak Alexis Cię zobaczy to oniemieje z zachwytu.
- To on tam będzie.?!
- No tak. Myślałem, że się ucieszysz.
- Serio.? - Zapytałam z miną typu 'facepalm' .
- Przepraszam. No, ale Ty wpadłaś mu w oko, więc chciałam mu pomóc. - Zaczął się tłumaczyć.
- Daj spokój. Nie przepraszaj. Nie masz za co. - Powiedziałam. - Najwyżej nie pójdę. Nie ma żadnego problemu.
- Owszem, jest. Chłopaki chcą Cię lepiej poznać. Proszę.. Nie rób im przykrości. Oni naprawdę Cię polubili.
- No może i tak, ale Sanchez..
- Nie ma żadnego ale.! Nareszcie spełniłaś swoje marzenie. Poznałaś nas. A teraz my chcemy poznać Ciebie. Przecież jesteś fanką Alexisa. Każda dziewczyna dałaby sobie uciąć rękę, żeby iść z nim gdziekolwiek.
- No może i tak, ale jak zauważyłeś, ja nie jestem 'każda'.
- Owszem. Zauważyłem. Ale wytłumacz mi jedną rzecz. Dlaczego aż tak bardzo nie lubisz Alexisa.
Obawiałam się tego pytania, ale znam na nie odpowiedź.
- Nie lubię go za to, że ma wielkie ego. Jest zarozumiały, zapatrzony w siebie jak w obrazek. Zachowuje się jak rozpieszczona gwiazdeczka. Myśli, że jest panem tego świata, ale niestety.. myli się.
- No.. teraz przynajmniej wiem o co chodzi. - Odrzekł. - Ale proszę.. Idź.. Co ja tam będę robił bez Ciebie.
- Przecież masz chłopaków. Ja nie jestem Ci potrzebna do szczęścia.
- Owszem, jesteś.
- Ale po co.? Nigdy mnie tutaj nie było. I byłeś szczęśliwy.
- Nie. Nigdy nie byłem szczęśliwy. Zawsze mi czegoś brakowało. Ale dzisiaj znalazłem swoją zgubę. Mniej więcej. Nie będę z Tobą, bo wiem, że Tobie przeznaczony jest Sanchez. - Skarciłam go wzrokiem, ale Fab kontynuował nie zważając na to. - Jesteś moją przyjaciółką. Wygadam Ci się i mam pewność, że mi pomożesz. Przed chłopakami nie umiem się otworzyć. No może nie licząc Gerarda, ale.. no wiesz..
- Kochasz mnie?
- Tak.
- Dlaczego?
- Bo inaczej nie umiem.
- No ale czemu?
- Bo tak.
- Jak tak?
- Tak.
- Wyjaśnij mi to.
- Jesteś jak powietrze.
- Powietrze jest niewidoczne.
- Ale zawsze przy Tobie.
- Nieodczuwalne.
- Zawsze Cię otula.
- Nadal nie rozumiem.
- A umiesz żyć bez powietrza?
- Nie.
- No właśnie, a ja nie umiem żyć bez ciebie.!
- Wariat. - Stwierdziłam, a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
- To pojedziesz.? - Zapytał z nadzieją w oczach wykorzystując moją chwilową słabość.
- Tak, ale mam jeden warunek. Nie będziesz bawił się w swatki.
- No, ale Val.!
- Zależy Ci na moim towarzystwie. - Zapytałam pewnie.
- Tak.
- To nie marudź.
- No dobra. Robię to tylko dla Ciebie. To.. Co z tą tortillą.?
- Matko.! Zapomniałam.! - Krzyknęłam podbiegając do piekarnika. Wyjęłam kolację. Nałożyłam Hiszpanowi, a on dopadł do talerza jak jakiś jaskiniowiec.
- Mmm.. Pycha.! - Powiedział Cesc. - Chyba zamieszkam u Ciebie.
- No nie wiem, nie wiem. Muszę się zastanowić. - Odparłam.
- Dobra. Wrócimy do tego tematu później, a teraz radziłbym Ci się pospieszyć.
- Oke, oke..





***





- Trochę się boję.
- Czego.?
- Spotkania ze wszystkimi. - Wydusiłam.
- No, ale przecież ich znasz. Wydawało mi się, że nas polubiłaś. Chodzi o Alexisa.? Jeśli chcesz to zadzwonię do niego i powiem, żeby nie..
- Nie. - Przerwałam mu szybko. Za szybko, żeby to było wiarygodne. - Naprawdę was polubiłam. Alexis też nie jest problemem. Boję się spotkania z Antonellą, Patricią i Isabell.. - Oznajmiłam.
- Aa.. Nie masz się o co bać. Antonella to świetna dziewczyna. Jest miła, przyjacielska. Tak samo jak Patricia i Is.
- No może i takie są, ale myślę, że mnie nie polubią. - Powiedziałam.
- Oj, daj już spokój.! Jesteś wspaniałą dziewczyną i jestem pewien, że Cię polubią.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Dojeżdżamy.
- O matko.. - Wzdycham.
- Daj spokój. Będzie super. Może nawet pogodzisz się z Alexisie. - Mówi z podejrzanym uśmiechem.
- Nie zapędzaj się.! A tak w ogóle to prosiłam Cię o coś. Miałeś się nie bawić w swatki. - Odpowiadam ostro.
- No dobrze.. Przepraszam. Ale wiesz.. fajnie by było gdybyście się spotykali.
- Cesc.! - Skarcam go wzrokiem. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, jestem pewna, że mój przyjaciel już by nie żył.
- Jesteśmy na miejscu. - Oznajmia.
Przy drzwiach dużego budynku dostrzegam Gerarda, Is, An, Leo, Patricię i Davida.
Biorę głęboki oddech i ruszam w ich stronę z Cesciem u boku.
- Oo.. Idzie nowy wychowanek La Masii i pogromca Leo. - Mówi Pique.
- Też się cieszę, że Cię widzę Gerard. - Odpowiadam pewnie.
- No więc.. - Zaczyna Cesc. - Dziewczyny, poznajcie Valerię.
- Miło mi. - Stwierdzam z miłym uśmiechem na twarzy.
- Nam również.
- Może wejdziemy do środka.? - Proponuje Leo.
- Jasne.
W klubie jest całkiem fajnie. Kierujemy się do stolika, przy którym siedzą Carles, Jordi i Pedro.
- O.! Heeeeej Val.. - Bełkocze Alba. - Już się baliśmy, że nie przyjdziesz.
- W życiu bym Ci tego nie zrobiła. - Odpowiadam siadając obok wstawionego Hiszpana.
Cesc miał racje. Dziewczyny są świetne.
Na samym końcu imprezy pojawia się Alexis.
Boję się, że serce zaraz mi wyskoczy.
- Dobry wieczór. - Wita wszystkich, po czym zwraca się do mnie. - Więc znowu się spotykamy.
Mam motylki w brzuchu.
- Cześć. - Odpowiadam jakby nigdy nic i wracam do rozmowy z Is i An.
- Możemy porozmawiać.? - Pyta Chilijczyk.
- Nie mamy o czym.
- Ja jednak myślę, że mamy.
- Daj jej spokój.! - Przerywa zdecydowanie Shakira.






-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-


Uff.. No to mamy 8.
Mam nadzieję, że miło będzie Wam się czytało moje wypociny. ♥
Serdecznie dziękuje za ponad 1000 wejść. Jesteście wspaniali.! Kocham Was ♥


wtorek, 5 marca 2013

debut in FC Barcelona


Ten rozdział dedykuję mojej przyjaciółce - Oli. ♥ ♥ ♥ 


- No i jak wyglądam.? - Zapytałam pokazując się Cescowi w pełnej okazałości.
- Mądra dziewczynka.! Teraz powiedz kto jest najlepszym piłkarzem na świecie.? - Poprosił nadstawiając ucho.
- Leo Messi. - Odpowiedziałam.
- Jak mogłaś.?! - Zapytał i wystrzelił za mną jak z armaty.
Wybiegłam na boisko. Po drodze uderzyłam w ścianę, ale to nie moja wina, że nie zapamiętałam drogi powrotnej.
Zaczełam biec przed siebie.
W pewnym momencie odwróciłam się, żeby ocenić odległość od Faba, aż nagle na kogoś wpadłam. A właściwie to wpadłam w czyjeś ramiona.
Powoli odwróciłam głowę w przód i dostrzegłam Alexisa.
- Kochanie.. Mówiłem Ci, że jesteśmy dla siebie przeznaczeni. - Powiedział.
- Yy.. Spadaj. - Odparłam. - Frajer. - Mruknęłam do siebie wracając do Cesca.
- Gramy.? - Zapytał brunet.
- Jasne.! Chłopaki.! Do mnie.! - Krzyknęłam.
Wszyscy podbiegli.
- Gramy mecz. Pep powiedział, że ma być tak jak zawsze. - Oznajmiłam. - Kto chce być kapitanem.? - Zapytałam. - Dobra. Gerard, Dani.. Wybierajcie drużyny.
- Mam pytanie.. - Rzkł Pique. - Czy Ty grasz z nami.? - Zapytał.
- Tak. - Odparłam.
- Za wszelkie kontuzje nie odpowiadam.! - Oznajmił Alves, który miał słabość co do fauli.
- Umowa stoi. - Powiedziałam. - Ale, żeby potem nie było pretensji. - Dodałam.






*** 




Byłam w drużynie Hiszpana. Z nami byli Cesc, Puyol, Pinto, Iniesta, Villa, Thiago, Tello, Song, Bartra, Busquets i Montoya.
Graliśmy bez Leo, więc łatwo nie było.
Chłopcy nie chcieli podawać mi piłek nawet jeśli byłam na lepszej pozycji.
Rozumiem to. Nie przekonali się do mnie.
W końcu nadszedł mój czas. Dostałam piłkę od Gerarda.
Przyjełam ją spokojnie i ruszyłam do boju.
Przede mną był Leo. Szlag.
Zaczęłam go kiwać.
Udało się. Nareszcie przydały się lata nauki dryblingu.
Wykiwałam Leo Messiego.
Jestem wielka.
Zaczełam biec w kierunku bramki przeciwnika. Minęłam Pedro, Albę i SANCHEZA.
Z tym ostatnim było najłatwiej. Zwłaszcza, że w całym sezonie nie zdobył jeszcze żadnej bramki. No i w ogóle jakoś ostatnio nie błyszczy. Bułka z masłem.
Oddałam strzał na bramkę. Odwróciłam się. Byłam pewna, że nie trafię.
Nagle rozległy się krzyki chłopaków.
Obejrzałam się za siebie. Piłka była w siatce. To znaczy.. to znaczy.. że.. strzeliłam gola Valdesowi.
Piłkarze podbiegli do mnie, podnieśli do góry i zaczęli mną podrzucać. Tak jak swoim trenerem po wygraniu Ligi Mistrzów w 2011 roku. Tylko, że na miejscu Pepa byłam ja.
Czułam się jak jakaś gwiazda sportowa lub celebrytka.
- Wow.! To była piękna bramka. Świetny drybling. Pokonałaś Leo. Zdajesz sobie sprawę z tego, że grasz na bardzo wysokim poziomie.
- Dziękuję. - Odparłam.
- Myślę, że fajnie by było gdybyś trenowała z chłopakami. Jestem pod wrażeniem Twojego talentu. Zapewne wiesz, że mecz z Realem zbliża się wielkimi krokami.. Ty miałabyś fajną zabawę, a chłopcy nauczyliby się kilku nowych sztuczek. - Powiedział.
- Ja mam z nimi trenować.? - Zapytałam z niedowierzaniem.
- Tak. Myślę, że nie masz nic przeciwko.
- Nie. Jasne, że nie. Będę zaszczycona.
Wszyscy się roześmiali. Oprócz mnie.
- To my będziemy mieli zaszczyt trenować z Tobą. - Odparł Leo. - Jesteś najlepiej grającą dziewczyną jaką kiedykolwiek spotkałem. - Dodał po chwili, żeby mnie przekonać.
- Dziękuję.! - Uśmiechnęłam się.
Teraz jestem w niebie. Na 100 procent. I nawet Alexis mi tego nie popsuje.
Chłopaki przkekonali się do mnie. W ostatniej części treningu miałam około 50 kontaktów z piłką. Xavi mi się dziwił mówiąc :
- W każdym meczu muszę mieć przynajmniej sto kontaktów z piłką. Gdybym wrócił do szatni z pięćdziesięcioma, byłbym gotów kogoś zabić.
Tą wypowiedź skomentowałam niepohamowanym śmiechem.
- Czyli rozumiem, że po meczu lepiej się do Ciebie nie zbliżać.? - Zapytałam.
- To zależy. Musisz uważnie patrzeć jak będę grał. - Odparł poważnie.
- Okeee.. Zaczynam się Ciebie bać. - Stwierdziłam.
Tym razem on odpowiedział śmiechem.
Przyznam, że na boisku czuję się jak ryba w wodzie.
Gwizdek.
Nareszcie.
Mecz skończył się z wynikiem 2:1 dla naszej drużyny.
- Zapraszam Was do szatni.! - Krzyknął Pep.
Poszłam za chłopakami, bo nadal nie zapamiętałam drogi.
- Zagraliście naprawdę wspaniały mecz. - Nasz trener zaczął monolog. - Jeśli pokażecie taką klasę w spotkaniu z Realem, to zwycięstwo mamy w kieszeni. Obydwie drużyny grały na równym poziomie. Nie chcę obrażać chłopaków, ale przy Valerii.. no cóż.. wymiękacie.! Nie da się przewidzieć co zrobisz z piłką. Bez zastanowienia mogłabyś konkurować z Leo.
- Dziękuję, że mnie doceniasz, ale nie oszukujmy się.. do Leo jeszcze mi daleko. - Odparłam.
- My i tak wiemy swoje.! Prawda chłopcy.?!
- Jak nie, jak tak. - Zażartował Villa.
- Dobra, nie będę Wam już marudził. Przebierajcie się. Jeśli coś by się stało jestem u siebie. - Powiedział zwracając się do Daniego i Fabregasa.
- Dlaczego trener się patrzy na nas.? - Zapytał Alves.
- Daniel.. znamy się nie od dziś. Wiem co wy tutaj wyczyniacie.
- Skąd.?! Kto się wygadał.?!
- Naprawdę myślicie, że tego nie słychać.?! - Pep zadał pytanie retoryczne wychodząc.
Skierowałam się do mojej "strefy".




***




Noo.. Na dziś skończyłam swoją pracę. Wyobrażałam ją sobie trochę inaczej, ale nie mam nic przeciwko graniu godzinami w piłkę nożną.
- Val.. Chciałabyś wyskoczyć dzisiaj z nami do klubu.? - Zapytał Cesc.
- Y.. Jasne.! - Odpowiedziałam z entuzjazmem. - A kto będzie.?
- Noo.. Ja, ty, Leo z Antonellą, David z Patricią, Gerard z Shakirą, Dani, Pedro i Jordi.
- Ok.. A Sanchez.?
- A co.? Czyżby on Ci się spodobał.
- Pff.. Chyba Cię coś boli..
- Noo.. szyja mnie boli. Źle spałem..
- Idiota.
- A ja Cesc.
- Denerwujesz mnie.
- Też Cię kocham.
Postanowiłam zmienić temat, gdyż zapadła cisza.
- Dzięki za spodenki.
- Przyjemność po mojej stronie.
- Zawsze jesteś takim gentelmanem.?
- Tylko dla osób, które kocham. - Odparł.
- Co mam przez to rozumieć.?
- To, że Cię kocham. - Podniosłam brew pytająco. - Ale tylko tak po przyjacielsku. Jak siostrzyczkę. - Dodał po chwili.
- A ja Ciebie jak braciszka.
- Liczyłem na taką odpowiedź.
- Domyśliłam się. - Powiedziałam.
- Podwieść Cię.?
- Normalnie bym się nie zgodziła, ale po treningu jestem wykończona. Jeśli masz po drodze to z chęcią się zabiorę. - Oznajmiłam.
- Czyli jedziesz ze mną. Mieszkam dwie ulice dalej. Jadąc tutaj widziałem Cię jak szłaś na Camp Nou, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to Ty. - Wyjaśnił.
- Teraz już wiesz. - Odparłam. - Znam Cię od kilku godzin, ale cieszę się z naszej znajomości.
- Ja też. - Odpowiedział przytulając mnie.
Kątem okna dostrzegłam Sancheza, który przyglądał się całej sytuacji.
Może pomyśli, że jestem z Cesciem i się ode mnie odwali.
Modliłam się, żeby wszystko poszło po mojej myśli, ale w głębi duszy wiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie.
- Ok. To chodź. Podwiozę Cię, przebierzesz się i pojedziemy do mnie. A potem prosto na imprezę.
- Mam lepszy pomysł. Pojedziemy do Ciebie, weźmiesz ubrania i wrócimy do mnie. - Cesc trochę się skrzywił. - Spokojnie mam dwie łazienki. Chyba nie wstydzisz się jechać do domu przyjaciółki.?
- Nie. Jasne, że nie. Ale nie chcę, żeby Alexis pomyślał sobie coś. No wiesz..
- Nie obchodzi mnie jego zdanie.
- Ale on jest naprawdę fajny. Wiesz.. jako kumpel i myślę, że świetnie sprawdziłby się w roli chłopaka.
- Cesc.. Proszę.. Nie baw się w swatki. To nie dla Ciebie. A poza tym to ja go nie lubię i mam gdzieś jego zdanie. Jest skończonym idiotą i dupkiem. Nie nawidzę takich pustych ludzi jak on. Myśl..
- Ejejej.! Nie rozpędzaj się tak. - Powiedział przez śmiech. - Już wiem. Rozumiem. Nie lubisz go. Jak uważasz. Masz prawo mieć swoje zdanie na jego temat.
- Możemy jechać.?
- Tak. Jasne. Chodź.!
- Do zobaczenia.! - Wydarłam się do reszty.
- Paaa.! - Krzyknęli chórem.
Wszyscy oprócz Sancheza.
Spojrzałam się na niego.
Uśmiechnął się zawadiacko.
Przewróciłam oczami i wyszłam.







* " W każdym meczu muszę mieć przynajmniej sto kontaktów z piłką. Gdybym musiał wrócić do szatni z pięćdziesięcioma,   byłbym gotów kogoś zabić.! - Xavier Hernandez Creus " - Cytat z książki " Barca : Za kulisami najlepszej drużyny świata. "  Grahama Huntera.



-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Uff.. No to mamy 7.
Przepraszam, że tak długo nie pisałam nic, ale miałam strasznie mało czasu. Cały czas szkoła, testy itp.
Mam nadzieję, że miło będzie Wam się czytać moje wypociny. ♥
Nie obiecuję, że nadrobię, bo nie wiem jak to będzie..
Jeśli pojawią się jakieś błędy to bardzo przepraszam.!  ;3 ;>
Jak zwykle zapraszam Was do polubienia mojego Fan Page'a na Facebooku :
http://www.facebook.com/TenStanKiedyBarcelonaGra?ref=hl  ♥
Wyjątkowo zapraszam do zadawania mi pytań na tej stronie :
http://ask.fm/Culesowa  ♥