piątek, 22 marca 2013

difficult choise. new friends.


- Wejdź. - Powiedział Cesc. - Idź do salonu, a ja skoczę coś wybrać.
Usadowiłam się na kanapie.
Cesc miał naprawdę świetny gust.
Byłam pod wrażeniem. Jego dom był urządzony we wspaniałym stylu.
- Możemy jechać. - Oznajmił właściciel pojawiając się znienacka.
Po kilku minutach byliśmy u mnie.
- Too.. gdzie mogę się odświeżyć.? - Zapytał.
Wyjaśniłam mu jak ma dojść do łazienki na piętrze, po czym poszłam do swojego pokoju, aby przygotować sukienkę.
Szybko wskoczyłam pod prysznic.
Nareszcie chwila ukojenia.
Dzisiejszy dzień będę pamiętać do końca życia.
Ubrałam się i nałożyłam delikatny makijaż.
Wróciłam do kuchni.
Cesc jeszcze się mył, więc postanowiłam zrobić coś do jedzenia. Założyłam granatowy fartuszek i wzięłam się do pracy.
Po chwili usłyszałam Fabregasa schodzącego po schodach.
- Hmm.. Co tak ładnie pachnie.? - Zapytał.
- Tortilla. Moja specjalność. - Odparłam.
- Wooow.! - Powiedział wchodząc do kuchni.
- Co.?! Aż takie to dziwne, że dziewczyna grająca w piłkę nożną umie gotować.?
- Nie. Chociaż to dziwne. - Zauważył. - Ale moje 'wow' było z powodu Twojego wyglądu. Jak Alexis Cię zobaczy to oniemieje z zachwytu.
- To on tam będzie.?!
- No tak. Myślałem, że się ucieszysz.
- Serio.? - Zapytałam z miną typu 'facepalm' .
- Przepraszam. No, ale Ty wpadłaś mu w oko, więc chciałam mu pomóc. - Zaczął się tłumaczyć.
- Daj spokój. Nie przepraszaj. Nie masz za co. - Powiedziałam. - Najwyżej nie pójdę. Nie ma żadnego problemu.
- Owszem, jest. Chłopaki chcą Cię lepiej poznać. Proszę.. Nie rób im przykrości. Oni naprawdę Cię polubili.
- No może i tak, ale Sanchez..
- Nie ma żadnego ale.! Nareszcie spełniłaś swoje marzenie. Poznałaś nas. A teraz my chcemy poznać Ciebie. Przecież jesteś fanką Alexisa. Każda dziewczyna dałaby sobie uciąć rękę, żeby iść z nim gdziekolwiek.
- No może i tak, ale jak zauważyłeś, ja nie jestem 'każda'.
- Owszem. Zauważyłem. Ale wytłumacz mi jedną rzecz. Dlaczego aż tak bardzo nie lubisz Alexisa.
Obawiałam się tego pytania, ale znam na nie odpowiedź.
- Nie lubię go za to, że ma wielkie ego. Jest zarozumiały, zapatrzony w siebie jak w obrazek. Zachowuje się jak rozpieszczona gwiazdeczka. Myśli, że jest panem tego świata, ale niestety.. myli się.
- No.. teraz przynajmniej wiem o co chodzi. - Odrzekł. - Ale proszę.. Idź.. Co ja tam będę robił bez Ciebie.
- Przecież masz chłopaków. Ja nie jestem Ci potrzebna do szczęścia.
- Owszem, jesteś.
- Ale po co.? Nigdy mnie tutaj nie było. I byłeś szczęśliwy.
- Nie. Nigdy nie byłem szczęśliwy. Zawsze mi czegoś brakowało. Ale dzisiaj znalazłem swoją zgubę. Mniej więcej. Nie będę z Tobą, bo wiem, że Tobie przeznaczony jest Sanchez. - Skarciłam go wzrokiem, ale Fab kontynuował nie zważając na to. - Jesteś moją przyjaciółką. Wygadam Ci się i mam pewność, że mi pomożesz. Przed chłopakami nie umiem się otworzyć. No może nie licząc Gerarda, ale.. no wiesz..
- Kochasz mnie?
- Tak.
- Dlaczego?
- Bo inaczej nie umiem.
- No ale czemu?
- Bo tak.
- Jak tak?
- Tak.
- Wyjaśnij mi to.
- Jesteś jak powietrze.
- Powietrze jest niewidoczne.
- Ale zawsze przy Tobie.
- Nieodczuwalne.
- Zawsze Cię otula.
- Nadal nie rozumiem.
- A umiesz żyć bez powietrza?
- Nie.
- No właśnie, a ja nie umiem żyć bez ciebie.!
- Wariat. - Stwierdziłam, a na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
- To pojedziesz.? - Zapytał z nadzieją w oczach wykorzystując moją chwilową słabość.
- Tak, ale mam jeden warunek. Nie będziesz bawił się w swatki.
- No, ale Val.!
- Zależy Ci na moim towarzystwie. - Zapytałam pewnie.
- Tak.
- To nie marudź.
- No dobra. Robię to tylko dla Ciebie. To.. Co z tą tortillą.?
- Matko.! Zapomniałam.! - Krzyknęłam podbiegając do piekarnika. Wyjęłam kolację. Nałożyłam Hiszpanowi, a on dopadł do talerza jak jakiś jaskiniowiec.
- Mmm.. Pycha.! - Powiedział Cesc. - Chyba zamieszkam u Ciebie.
- No nie wiem, nie wiem. Muszę się zastanowić. - Odparłam.
- Dobra. Wrócimy do tego tematu później, a teraz radziłbym Ci się pospieszyć.
- Oke, oke..





***





- Trochę się boję.
- Czego.?
- Spotkania ze wszystkimi. - Wydusiłam.
- No, ale przecież ich znasz. Wydawało mi się, że nas polubiłaś. Chodzi o Alexisa.? Jeśli chcesz to zadzwonię do niego i powiem, żeby nie..
- Nie. - Przerwałam mu szybko. Za szybko, żeby to było wiarygodne. - Naprawdę was polubiłam. Alexis też nie jest problemem. Boję się spotkania z Antonellą, Patricią i Isabell.. - Oznajmiłam.
- Aa.. Nie masz się o co bać. Antonella to świetna dziewczyna. Jest miła, przyjacielska. Tak samo jak Patricia i Is.
- No może i takie są, ale myślę, że mnie nie polubią. - Powiedziałam.
- Oj, daj już spokój.! Jesteś wspaniałą dziewczyną i jestem pewien, że Cię polubią.
- Dzięki.
- Nie ma za co. Dojeżdżamy.
- O matko.. - Wzdycham.
- Daj spokój. Będzie super. Może nawet pogodzisz się z Alexisie. - Mówi z podejrzanym uśmiechem.
- Nie zapędzaj się.! A tak w ogóle to prosiłam Cię o coś. Miałeś się nie bawić w swatki. - Odpowiadam ostro.
- No dobrze.. Przepraszam. Ale wiesz.. fajnie by było gdybyście się spotykali.
- Cesc.! - Skarcam go wzrokiem. Gdyby spojrzenie mogło zabijać, jestem pewna, że mój przyjaciel już by nie żył.
- Jesteśmy na miejscu. - Oznajmia.
Przy drzwiach dużego budynku dostrzegam Gerarda, Is, An, Leo, Patricię i Davida.
Biorę głęboki oddech i ruszam w ich stronę z Cesciem u boku.
- Oo.. Idzie nowy wychowanek La Masii i pogromca Leo. - Mówi Pique.
- Też się cieszę, że Cię widzę Gerard. - Odpowiadam pewnie.
- No więc.. - Zaczyna Cesc. - Dziewczyny, poznajcie Valerię.
- Miło mi. - Stwierdzam z miłym uśmiechem na twarzy.
- Nam również.
- Może wejdziemy do środka.? - Proponuje Leo.
- Jasne.
W klubie jest całkiem fajnie. Kierujemy się do stolika, przy którym siedzą Carles, Jordi i Pedro.
- O.! Heeeeej Val.. - Bełkocze Alba. - Już się baliśmy, że nie przyjdziesz.
- W życiu bym Ci tego nie zrobiła. - Odpowiadam siadając obok wstawionego Hiszpana.
Cesc miał racje. Dziewczyny są świetne.
Na samym końcu imprezy pojawia się Alexis.
Boję się, że serce zaraz mi wyskoczy.
- Dobry wieczór. - Wita wszystkich, po czym zwraca się do mnie. - Więc znowu się spotykamy.
Mam motylki w brzuchu.
- Cześć. - Odpowiadam jakby nigdy nic i wracam do rozmowy z Is i An.
- Możemy porozmawiać.? - Pyta Chilijczyk.
- Nie mamy o czym.
- Ja jednak myślę, że mamy.
- Daj jej spokój.! - Przerywa zdecydowanie Shakira.






-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-


Uff.. No to mamy 8.
Mam nadzieję, że miło będzie Wam się czytało moje wypociny. ♥
Serdecznie dziękuje za ponad 1000 wejść. Jesteście wspaniali.! Kocham Was ♥


2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. matko jak mogłaś w takim momencie przerwać super rozdział juz nie moge się doczekać co Alexis wymyśli proszę o jak najszybsze dodawanie już nie moge sie doczekać :D

    OdpowiedzUsuń