sobota, 18 maja 2013

quarrel


- O, Alexis ! Jak dobrze, że tu jesteś ! - Mówię wtulając się w niego. Chilijczyk nie protestuje. - On chce mnie zabrać do szpitala. - Wyjaśniam wskazując na Cesca.
- Jak to ? O co chodzi ? Dlaczego ? - Mięśniak zadaje pytania jedno po drugim.
- Spadła ze schodów. Boję się, że mogła mieć wstrząśnienie mózgu. - Odpowiada Fabregas z zatroskaną miną.
Ja oczywiście nie mogę dojść do słowa.
- Chciałem Cię bronić, ale w tym przypadku Cesc ma racje. - Mówi Alexis.
- Wiesz, dzięki ! Myślałam, że chociaż Ty będziesz mnie wspierał.
- Przepraszam Maleństwo, ale musimy o Ciebie zadbać. Jutro jest mecz. Musisz mieć siłę, żeby na nas krzyczeć, a Ty ledwo na nogach stoisz.
- Wal się ! Teraz to sobie te Twoje wyjaśnienia wsadź.. no wiesz gdzie !
Nikt mi nie odpowiada. Cesc i Sanchez porozumiewają się w jakiś dziwny sposób, podchodzą do mnie. Fab z prawej, a ten z żelem na włosach, z lewej. Łapią mnie znienacka, podnoszą i zaczynają nieść do samochodu. Piszczę i próbuję się wyrwać z ich uścisku, ale to na nic. Pakują mnie do auta. Hiszpan siada za kółkiem, a Chilijczyk obok mnie na tylnym siedzeniu. Już miałam gotowy plan ucieczki, ale wszystko legło w gruzach. Trzeba przyznać, że jestem na straconej pozycji. Alexis obejmuje mnie ręką. Nic z tym nie robię, bo wiem, że będzie mu przykro. W końcu dojeżdżamy na miejsce. Ruszam do wejścia z piłkarzami u boku. Musi to strasznie fajnie wyglądać. Cesc idzie do recepcji, a ja czekam w poczekalni. Po chwili podchodzi do mnie pielęgniarka i każde mi iść do gabinetu lekarza. On, po kilku badaniach stwierdza, że jednak miałam to wstrząśnienie mózgu. Na głowę zakłada mi jakiś bandaż i zaczyna wypytywać mnie czy dzisiaj jakoś się męczyłam, ćwiczyłam itp. Zgodnie z prawdą odpowiadam, iż grałam w piłkę nożną. Przypomina mi się, że Jordi mnie sfaulował i że ponownie uderzyłam się w głowę, więc o tym też wspominam.
- No to teraz wiem dlaczego wygląda to aż tak poważnie. Powiem krótko. Przepiszę pani jakieś tabletki na złagodzenie bólu, a pani musi leżeć w łóżku ! - Oznajmia.
- Ale jak to ?! Doktorze, ja zasiadam w sztabie szkoleniowym FC Barcelony. - Ale to fajnie brzmi. - Jutro mój klub gra mecz z Malagą. Ja muszę tam być. Muszę.
- Na wyjeździe, czy na Camp Nou ? - Pyta.
- Na Camp Nou. - Odpowiadam zdziwiona.
- Nie powinna się pani tam pojawić, ale rozumiem, że jest to dla pani bardzo ważne. Pozwolę pani tam pójść pod jednym warunkiem. Nie będzie się pani przemęczać i Barcelona wygra. - Prosi.
- To ma pan jak w banku ! Dziękuję bardzo ! - Dodaję szybko biorąc od niego kartkę z lekami i wychodzę.
Wracam do moich idiotów i opowiadam im o wszystkim. Nagle chłopcy wybuchają śmiechem.
- O co Wam chodzi ?
- Fajnie wyglądasz w tym białym czymś na głowie. - Odpowiada Cesc po czym się ogarnia. - Jedziemy do Val. - Stwierdza.
- Po co ?
- Jak to po co ? Musimy się Tobą zaopiekować.
- Chłopaki, ale ja nie mam dwóch lat.
- Nie bądź taka Zosia Samosia.
- Ja wcale nie jestem żadna Zosia Samosia !
- Tak, tak. My wiemy swoje.
- Zero zrozumienia. - Mruczę sama do siebie i ruszam do auta Hiszpana. Po kilku minutach parkujemy na moim podjeździe. Wchodzę do środka i rozsiadam się na kanapie.
- Nawet herbaty gościom nie zrobisz ?! - Pyta Fabregas z rozżaleniem w głosie.
- Lekarz powiedział głośno i wyraźnie ! Zero wysiłku fizycznego. - Mówię twardo. - Więc niestety radzicie sobie sami. A tak w ogóle to mam ochotę na dobry budyń czekoladowy. - Proszę uśmiechając się triumfalnie. Włączam TV.  Akurat jest emitowany mecz jednej ósmiej finału Ligi Mistrzów. Juventus Turyn vs. Celtic Glasgow. Rzecz jasna, kibicuję zawodnikom z Turynu. Znienawidziłam Irlandczyków w momencie, kiedy pokonali Blaugranę 2:1. A wracając do dzisiejszego spotkania Juventus wygrywa 3:0. W pewnym momencie czuję smród i widzę kłęby dymu. Szybko biegnę do kuchni.
- Co tu się dzieje ?!
- No robiliśmy budyń, a ścierka leżała na czajniku obok garnka, w którym gotowaliśmy mleko, no i zaczęła się jarać, a za nią rękawiczka i ta druga ścierka i jeszcze jedna no i to wsystko razem, wiesz ! - Tłumaczy roztrzęsiony Cesc.
Bez chwili zastanowienia idę do schowka, wyciągam z niego gaśnicę i zaczynam bawić się strażaka.
Piłkarze patrzą na mnie, jak na jakiegoś mózgowca.
- Jak na to wpadłaś ? - Pyta pomocnik Dumy Katalonii.
W odpowiedzi słyszy spotkanie mojej dłoni z czołem. Napastnik wybucha śmiechem, a Cesc puszcza buraka. Ugaszam "pożar" i wracam na swoje siedzenie, jednak proszę chłopaków, żeby dali sobie spokój z tym budyniem i zrobili mi herbatę. Po chwili do salonu wkracza Alexis. Idzie bardzo wolno, żeby nie rozlać gorącego napoju. Kiedy już dochodzi do stolika, zaczyna lecieć muzyka z jakiejś reklamy. Trzeba podkreślić, że jest bardzo głośna. Sanchez jak na piłkarza, ma słabą koordynację ruchową. No to się przewraca. A co za tym idzie, wylewa herbatę.
- Brawo ! Po prostu geniusz ! - Podsumowuję go ironicznie.
Kiwam głową w stronę schowka. Sanchez po chwili pojawia się z mopem.
- No to bawimy się w Puyiego.. - Mówi bez uczuć w głosie.
Wybucham śmiechem, jednak po chwili zaczyna boleć mnie głowa. Zrezygnowana opadam powoli na poduszkę. Moje ciało robi się bardzo ociężałe, powieki się zamykają, a ja nie wiem co się dzieje. Nagle film mi się urywa. Przebudzam się dość szybko. Przed oczami mam mroczki oraz dwie znane mi twarze. Dostrzegam przerażenie w oczach Chilijczyka, zaś na twarzy Hiszpana maluje się ulga. Fab chce mnie przytulić, ale nie daje rady tego zrobić, gdyż odpycham go i biegiem ruszam do łazienki. Wymiotuję.
"Co się ze mną dzieje ?! " - Myślę.
Po kilku minutach wracam do chłopaków, którzy przenieśli się za mną i wylądowali w kuchni.
- Dobrze się czujesz ? - Pyta zdenerwowany Cesc.
- Tak.. wszystko okej.. - Odpowiadam opierając się o framugę drzwi. -
- Na prawdę nic mi nie jest.. - O nie.. znowu to samo.. Powtórka z rozrywki, jednak tym razem wracam szybciej.
- Serio ?! Nic ci nie jest ? - Pyta Alexis z rozbawieniem w głosie, siadając na blacie.
- Tak. Nic mi nie jest.
- Val.. znowu zaczynasz.. chcesz, żeby wszyscy wokół ciebie czuli się najlepiej, a o siebie nie umiesz zadbać. Okłamujesz samą siebie.. to zaczyna być śmieszne.
- Po tym, jak dałam Ci drugą szansę, na którą nie zasłużyłeś, śmiesz mnie obrażać ?! - Wrzeszczę.
- Cisza ! - Krzyczy Cesc.
- Bo ?! - Pytam wściekła.
- Bo znowu się pokłócicie.
- No i dobrze ! - Mówię, po czym wychodzę.
Mam ich już po dziurki w nosie, ale wiem, że prędzej niż jutro stąd nie wyjdą. Kiedy ja oglądam dokument "Gwiazdy europejskiego footballu" chłopcy rozmawiają w kuchni. Nie.. rozmawiają to za mało powiedziane. Zażarcie o czymś dyskutują. Są strasznie głośni, ale tak bełkoczą, że nie da się ich zrozumieć. Po chwili wchodzą pewnie do salonu jakby byli z FBI i mieli zarzucić mi zamordowanie człowieka i zabrać mnie do więzienia. Stają przede mną zasłaniając mi ekran.
- No przesuńcie się ! Pokazują Waszego przyjaciela - Eto'o !
- Obejrzysz powtórkę w internecie, a jak będziesz chciała to zadzwonię do niego i ściągne go tutaj. Pasuje ?
- Serio to zrobisz ?
- Ta.. jasne.
- No to stoi.
- To teraz wysłuchasz nas nie przerywając ?

 - Tak, tak.
- No więc.. - Zaczyna Hiszpan. - Chcieliśmy Cię przeprosić. Ja za to, że niepotrzebnie się uniosłem.
- A ja za to, że na Ciebie nakrzyczałem bez powodu i że znowu Cię sprowokowałem. - Dodaje Alexis odzywając się po raz pierwszy od ich dziwnego wejścia. - Wybaczysz nam ?
- Oczywiście. - Odpowiadam ze łzami w oczach.
- Dlaczego płaczesz ?
- Bo to było takie banalne, że aż śmieszne i słodkie. - Wyjaśniam, po czym ich przytulam.
- Dla Fabregasa jest to rutyna, ale widzę, że Alexis nareszcie poczuł, iż awansował ze stanowiska kolegi na przyjaciela i wierzy, że w przyszłości będzie stał na najwyższym stopniu podium mojego serca. Może się przeliczy, a może doliczy ? Tego nie wie nikt. Nawet ja.
- To co ? Chyba jednak będę musiał odnowić stare znajomości ?
- No niestety. Obiecałeś.
- Okej, okej. To.. gdzie jest mój telefon.
- My mamy to wiedzieć ?
- Szczerze ? Liczyłem na Was. - Po tych słowach zaczynają się poszukiwania.
- Mam ! - Krzyczę wyjmując komórkę z doniczki.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

No to jest 15  ; )
Jestem zadowolona i zdradzę Wam, że będzie robić się coraz ciekawiej.  :D
Bardzo dziękuję za te 3,5 tysiąca wejść ! Nie liczyłam na tysiąc..  Po prostu jesteście najlepsi ! Nic dodać, nic ująć !  ; *  ^^
Piętnasty pojawi się w kolejny weekend.  :D 
Do następnego ! 
Pozdrawiam, 
Mag. ♥

2 komentarze:

  1. rozdział jeden z najlepszych *_*
    Mała to widzimy się u mnie?? Bo wiesz projekt z anglika sam się nie zrobi...
    Pisz szybko następny bo kurde zeszyty zapisane a tu co?!

    OdpowiedzUsuń
  2. zapraszam na nowy rozdział :) http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń