sobota, 23 listopada 2013

fucking door



- Tak jestem zastępczynią Guardioli - odpowiadam spokojnie na niezadane jeszcze pytanie.




***



Po trzech godzinach gry jestem trochę zmęczona. Chłopcy są mną zafascynowani.
- W życiu bym nie pomyślał, że dziewczyna umie tak dobrze grać w piłkę - mówi Leonidas.
- Dzięki. Jesteście naprawdę bardzo mili - ukradkiem spoglądam na zegarek - podasz mi komórkę, Kris ?
- Tosz ! Kristosz ! - poprawia mnie z zabawnym akcentem. Wszyscy wybuchają śmiechem - ale tak, podam.
Jest już po trzeciej. Szybko zleciało. A było tak fajnie.
- Przepraszam chłopcy, ale muszę już lecieć, bo nie dosyć, że obiecałam Shakirze, że wrócę przed północą, to zaraz zrobi się jasno.
- Oj ! Szkoda.. - odpowiada przygnębiony Tomas.
- A ty jesteś z Fabregasem ? - pyta ni z gruszki, ni z pietruszki Costas.
- Nie, fuj ! Cesc to mój przyjaciel.
- A.. okej.. a wpadniesz też jutro pograć ?
- Jasne, dlaczego nie. Tylko będę trochę wcześniej, bo chłopakom zaczynają się treningi z reprezentacją i chciałabym iść na jutrzejszy i kolejny, więc będę chciała się wyspać - wyjaśniam.
- Dobra, będziemy czekać przy knajpce. Zawsze można nas tam znaleźć.
- Okej. To do zobaczenia. Pa chłopcy.
- Adios ! Hasta pronto ! - odkrzykują chórem po Hiszpańsku.
Uśmiecham się pod nosem i idę w stronę hotelu. Po kilkunastu minutach jestem na miejscu. Po cichu wchodzę do pokoju. Bogu dzięki, Shakira śpi.
- Chwała Panu ! - szepczę sięgając po piżamę. Biorę szybki prysznic i układam się na łóżku. Zasypiam w błyskawicznym tempie. Budzę się o szóstej rano i ero snu. Jestem wściekła. Chcę się wyspać, a nie mogę nawet zasnąć. Postanawiam dać sobie spokój. Wstaję do kuchni, która znajduje się w naszym apartamencie. Robię sobie czarną kawę z mlekiem, żeby w ciągu dnia aż tak bardzo nie zamulać. Po wypiciu jestem pełna energii i nabuzowana. Mam oczy a'la Ozil. Postanawiam się ubrać. Decyduję się na ten zestaw. Pod spodem mam bikini, ponieważ mam zamiar iść na plażę w celu dalszego opalania. Opuszczam hotel i po chwili jestem na miejscu. Rozkładam koc i wygodnie się na nim układam. Plaża jest praktycznie pusta. Po dwóch godzinach przewracam się na plecy. Równe 120 minut później postanawiam iść na lody. Jest już południe i zaczyna robić się naprawdę gorąco, więc marzę o tym, żeby się ochłodzić. Zamawiam cztery kulki o smakach: cynamonowym, kokosowym, kakaowym i ciasteczkowym. Dzisiaj mam wielką ochotę na słodycze i nie mam zamiaru żałować sobie przyjemności.
Już nie wracam na plażę, tylko idę do hotelu.
- Valeria, nareszcie jesteś. Wszędzie cię szukałem - oznajmia Cesc - idziesz na trening ?
- Tak. No jasne.
- No to rusz tyłek, idź się przebierz i za pięć minut widzę cię na dole.
- Jezu, jesteś gorszy niż Iker - odpowiadam kierując się do mojego pokoju. Przebieram się w to i biegnę przed hotel.
- Dwie sekundy przed czasem, masz szczęście - oznajmia.
- Co ja będę robić na tym treningu ? - pytam.
- Jak to co ? Wskoczysz w trykot reprezentacji, z moim numerem rzecz jasna i trochę z nami poćwiczysz - mówi Pique.
- Del Bosque mi pozwoli ?
- Prawa ręka Josepa Guardioli. Nie, wiesz, na pewno się nie zgodzi - stwierdza sarkastycznie Fabregas.
- Ćsi.. - stwierdzam przykładając palec do ust. Gerard i Cesc wybuchają śmiechem.




***




Ośrodek szkoleniowy robi wrażenie. Trening, jak to trening, męczący. Oczywiście tylko dla chłopców. Del Bosque nie pozwolił mi ćwiczyć, gdyż stwierdził, iż będę rozpraszać drużynę. Nie wiem czym, no ale trudno się mówi. Zajmuję miejsce przy linii bocznej i przyglądam się piłkarzom. Z czasem robi się coraz nudniej. Postanawiam jeszcze raz poprosić trenera o zgodę na grę.
- No ja tak bardzo proszę ! Mi się tak nudzi i bardzo chciałabym pograć ! Proszę ! - mówię składając ręce.
- No dobra, niech Ci będzie. Pique, do mnie ! - wrzeszczy - idź z Valerią do szatni i daj jej jakiś strój.
- Jeju, tak bardzo panu dziękuję.
- Eh.. nie ma za co. Tylko pospiesz się.
- Okej, okej. Dwie minutki i jestem z powrotem.
Trener teatralnie przewraca oczami, ale to ignoruję i idę za Pique do szatni, a właściwie to muszę biec, bo mój przyjaciel ma bardzo długie nogi, a ja najzwyczajniej w świecie nie nadążam. Po kilku minutach wracam na boisko w stroju reprezentacji Hiszpanii. Po dojściu do kompromisu, spodenki mam Fabregasa, a koszulkę Geriego. W ten sposób spełniam jego największe marzenie.




***




Trening mnie wykończył. Bosque jest bardzo wymagający. No, ale w końcu sama tego chciałam. Przebieram się w jakimś schowku, bo nie mam ochoty dzielić szatni z chłopcami. Chcę wyjść, ale mi się to nie udaje, bo.. drzwi się zatrzasnęły.. Już większego pecha mieć nie mogę. Zaczynam walić w nie pięściami i wrzeszczeć w niebo głosy, ale to na nic. Nikt nie przychodzi. No i co ja teraz zrobię ?


Właśnie kończę się przebierać.
- Ej, nie widzieliście nigdzie Valerii ? - pytam chłopaków.
- Nie.. może już wyszła ? - odpowiada stojący obok mnie Iker.
- Dobra, to.. idziemy do jakiegoś klubu czy coś ? 
- Tak, tak, tak, tak, tak ! - mówi entuzjastycznie Fernando.
- Okey.. tylko.. kto dzisiaj prowadzi ?
- Ja nie - odpowiadają wszyscy chórem. Uśmiecham się. 
- Dobra, co wy na to, żebyśmy się upili wszyscy ? Wrócimy na pieszo - proponuję. 
- Ehh.. no oki.. - zgadza się Iker.


Ja umieram. Siedzę tutaj już kilka dobrych godzin. Wszyscy już na pewno dawno wyszli. A o mnie oczywiście zapomnieli.
- Ja mam dość życia.. - osuwam się po ścianie i chowam twarz dłoniach.
Nagle słyszę jakieś rumotanie. Jakby ktoś się.. zataczał. Szybko podnoszę się z podłogi i zaczynam wołać o pomoc.
- O kurr.. albo mam zwidy, albo tu kurde ktoś jest ! - słyszę stłumiony głos.
- Nie ! Znaczy tak ! Ja tu jestem ! Ja, Valeria ! Jestem w schowku ! Otwórz drzwi !
- Valeria.. - bełkocze.
- Sergio ? To ty ?
- Tak.. znaczy.. chyba. Nie pamiętam tak jakby trochę.
- Jak to nie pamię.. o nie.. jesteś pijany ! - stwierdzam ponuro.
- Nie.. znaczy, tak trochę.
- Jezu, to najgorszy dzień w moim życiu.
- Dlaczego ?
- Naprawdę pytasz dlaczego ? Siedzę w tym schowku od samego rana, rozumiesz ? Jestem głodna, pić mi się chce.. błagam.. Sergio, otwórz te drzwi.
- Ale jak ? Tu jest potrzebny klub. A ja go nie mam.
- A nie leżą tam nigdzie żadne klucze ?
- Nie. Bosque ma klucze. Poszedłbym do hotelu po nie, ale on mnie zabije jak zobaczy mnie tak pijanego.. wiem, zadzwonię po kogoś. Co ty na Matę ? On jest mądry, na pewno coś wymyśli. Tylko zgubiłem gdzieś telefon.
- Sprawdź kieszenie - podpowiadam.
- Nie, nie jestem takim idiotą, żeby chować telefon w kieszeni. Ja mam lepsze skrytki.
Minęło już kilka minut, a Ramos nadal nie znalazł komórki.
- A mam cię !
- I gdzie był ?
- Trzymałem go w ręce. Napisałem SMS-a do Juana. Będzie za kilka minut. Zabrał ze sobą Nando i Ikera.
- O Boże.. to trochę tu jeszcze posiedzę.. - mówię sama do siebie.
- Dlaczego ?
- No bo oni też na pewno są pijani.
- A skąd ty to wiesz ? Przecież nie było cię z nami w klubie.
- Nie trudno się domyślić. Kobiecy instynkt.
- A co to jest kobiecy instynkt ?
- To jest coś takiego co mamy my, kobiety. My na przykład wiemy, że coś się wydarzyło, wydarzy lub że dzieje się w tym momencie, ale my tego nie widzimy ani o tym nie wiemy, tylko tak przypuszczamy.
- A co to znaczy przypuszczać ?
- Coś takiego.. nie wiem jak to było, ale strzelam, że mogło być tak lub inaczej.
- Dlaczego strzelasz ? Chyba nie chcesz mnie zabić ?
- Nie, no coś ty. To tylko taka przenośnia.
- A co to jest przenośnia ? Nią się coś przenosi ?
- Zadasz jeszcze choćby jedno, krótkie pytanie, a odechce ci się żyć.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

jest 25 już  :))
powiem tak, zadowolona jakoś specjalnie nie jestem. właściwie to tylko końcówka mi się podoba. tekst pisany pochyloną czcionką to jest coś w stylu "oczami kogoś tam". na tym blogu będzie to oczami innych bohaterów po prostu. przepraszam, że tak długo nie było nowego rozdziału, ale semestr mi się kończy teraz pierwszy i poprawy, poprawy i jeszcze raz poprawy. już mam powoli dosyć, ale daję radę. następny 8 grudnia b.r. albo wcześniej. zależy czy będę miała czas. no to do kolejnego  :**
pozdrawiam was gorąco i dziękuję za ponad 10000 wyświetleń. nawet sobie nie wyobrażacie ile to dla mnie znaczy.  :**  kocham was mocno  ♥
Mag. ♥

PS   http://ask.fm/Culesowa  <- tu możecie pytać o mnie, o bloga i ogólnie o wszystko  ♥

3 komentarze:

  1. Hahahahaha no nie mogę Sergio mnie rozwalił :D :D :D
    Epicki rozdział :D
    Nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział <3 !!!!!!!!!!!!

    zapraszam na 1 rozdział : http://jestes-tym-czego-pragne.blogspot.com/ jeśli mozesz to skomentuj :)

    OdpowiedzUsuń