sobota, 15 listopada 2014

Liebster Award

Dziękuję bardzo Parker za nominację do Liebster Award   :3
Bardzo mi miło, że mnie doceniacie.  :)
To moja pierwsza nominacja, więc jestem baaardzo szczęśliwa :)

A oto pytanie Parker do mnie  :))

1. Nosisz jakiś pseudonim?
2. Kto powinien w tym roku wygrać Ligę Mistrzów?
3. Opisz Siebie w kilku słowach.
4. Kto jest Twoim ulubionym bloggerem?
5. Jak bardzo wczuwasz się podczas pisania nowego rozdziału?
6. Uprawiasz jakiś sport?
7. Ulubiony klub i piłkarz?
8. Kiedy się urodziłaś?
9. Bez czego nie wyobrażasz Sobie codzienności?
10. Ulubiony film?

Oto moje odpowiedzi:

1. Raczej nie, ale moja bff mówi do mnie często Megan.
2. Oczywiście że FC Barcelona.  :)
3. Wrażliwa, czasem wredna i chamska, odważna.
4. Parker, Cule2332, loveblaugrana, Alex James, Mrs. Allison Fabregas i wiele innych i naprawdę kocham was wszystkie tylko już nie mogę ogarnąć kto jest kim :<<
5. Czasem wczuwam się na maksa, wyobrażam sobie, że to ja jestem Valerią i próbuję sobie wyobrazić co ja bym zrobiła itp. 
6. Piłka nożna i siatkówka :)
7. FC Barcelona, Cesc Fabregas, Leo Messi, Fernando Torres i Sergio Ramos.  :3
8. 17 lutego 2000 roku :)
9. Telefonu, internetu, książek i piłki.  :)
10. Wszystkie części "Szybcy i wściekli" :))

Ja nominuję:

Moje pytania:
1. Za co lubisz piłkę nożną ?
2. Ulubiony klub poza Barceloną :)
3. Ile masz lat ? 
4. Ulubiona piosenka.
5. Oglądasz jakieś seriale ? Jeśli tak to jakie. 
6. Co lubisz robić w wolnym czasie ?
7. Ulubiony film ?
8. Czy lubisz pisać ?
9. Trenujesz jakiś sport ?
10. Znasz kogoś sławnego ? Jeśli tak to kogo :)

Powodzonka  :*:*

PS Rozdział jest na etapie tworzenia i mam nadzieję, że niedługo się pojawi :)
Buziaczki, 
Meg  ♥




piątek, 29 sierpnia 2014

i love you Val. more than football.

Nie zwracając na niego uwagi ponownie zamyka oczy i próbuje się rozluźnić.
- Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać ? - pyta w końcu Hiszpan.
- Nie mamy o czym rozmawiać.
- Wiem, że źle zrobiłem, przepraszam, żałuję.
Valeria wzdycha głęboko i unosi powieki.
- Szczerze ? - Sergio kiwa głową. - Gówno mnie to obchodzi - oznajmia mu wstając. - Wracaj do treningu - mówi wskazując palcem ćwiczących piłkarzy. Ten niechętnie wraca do ćwiczeń.
Po kilku minutach zniecierpliwiony Alexis wychodzi zza krzeseł i kieruje się w stronę piłkarzy. Pierwszy zauważa go Don Andres. Przypatruje mu się w skupieniu zastanawiając się, czy jego oczy się nie mylą. Kiedy jest już w stu procentach pewny, że to Chilijczyk, podbiega do niego i zarzuca mu ramiona na szyję. Puszcza go dopiero wtedy, gdy Xavi trąca go biodrem i sam wpada mu w ramiona.
- Panowie, spokojnie, wystarczy mnie dla wszystkich, nie musicie się o mnie bić - oznajmia Sanchez uśmiechnięty od ucha do ucha. Dopiero wtedy zauważa Cesca patrzącego się na niego. Na jego ustach widnieje delikatny uśmiech. Podchodzi do niego i przytula go. - Dobrze znów cię widzieć, przyjacielu. Stęskniłem się za tobą.
Po dość sporym zamieszaniu, które było spowodowane powitalnymi uściskami, przybijaniem piątek i poznawaniem nowych kolegów, Hiszpanie wracają do treningu, który Alexis obserwuje zza lini bocznej, według polecenia Valerii.
Chłopcy bardzo się męczą, ponieważ Val znęca się nad nimi jak tylko może. Początkowo muszą zrobić siedem okrążeń, a z powodu gorączki panującej w Brazylii, jest to trudne. Następnie seria strzałów na bramkę z różnych odległości. Mimo, iż dla chłopców trening jest jak wieczność, trwa on tylko dwie godziny. Po zakończeniu piłkarze doczołgują się do szatni.
- Valeria, świetna robota. Powinnaś prowadzić treningi reprezentacji częściej - mówi roześmiany Alexis.
- Lepiej się zamknij, bo jak jej się spodoba to da nam wycisk w klubie i ci wtedy nie będzie tak wesoło - syczy zdenerwowany Andres.
- Odczepcie się od Valerii. Ona po prostu robi to co kazał jej trener - mówi Ramos podchodząc do dziewczyny. - Możemy porozmawiać ? - pyta cicho licząc na pozytywną odpowiedź. Robi słodkie oczka niczym kotek ze Shreka. Na Valerię to jednak nie działa. Mija chłopaka i podchodzi do ławki, na której leży jej torebka. Bierze ją i kieruje się do wyjścia aby posprzątać pachołki, które wciąż lezą porozrzucane na boisku.
- Alexis, pomożesz mi ? - Prosi uroczym głosikiem. Chilijczyk zgadza się i podchodzi do dziewczyny.
- To może ja też ci pomogę ? - rzuca Sergio.
- Nie trzeba. Ty i tak wystarczająco już zrobiłeś... - odpowiada obojętnie dziewczyna.
- Och! No weź! Nie będziesz się chyba gniewać na mnie do końca życia ? - krzyczy, ale bardziej sam do siebie, bo nikt nie zwraca na niego uwagi. - No przecież cię kocham... - dodaje szeptem. Słyszy to jednak Torres stojący tuż za nim. Klepie go lekko po plecach, żeby dodać mu otuchy.
- Nie martw się stary, jeszcze kiedyś będzie twoja.



***



Następy dzień okazuje się bardzo pracowitym dniem. Już o 9.00 chłopcy mają pierwszy trening, który prowadzi Valeria pod czujnym okiem del Bosque. Wbrew oczekiwaniom dziewczyny trener nie ma zbyt wielu zastrzeżeń. Siedzi spokojnie na fotelach i obserwuje wszystko co się dzieje na boisku. Normalnie pewnie by biegał z chłopcami po murawie, ale usztywniona szyną i bandażem prawa stopa oraz kule leżące
obok mówią same za siebie.
Po 3-godzinnym treningu Valeria, Cesc, Pedro, Jordi, Alexis, Xavi, Gerard i Carles idą do kafejki na kawę. Obok spotykają Leonidasa i Costasa. Zapraszają ich do wspólnego lunchu i przy okazji przedstawiają im pozostałych piłkarzy, którzy byli nieobecni przy poprzedniej wizycie. Razem siadają do największego ze stolików i zaczynają dyskusję o zbliżającym się meczu z Włochami.


- Ramos, do jasnej cholery, dzisiaj grasz jeden z ważniejszych meczy w swojej karierze reprezentacyjnej, więc człowieku, weź się do roboty. Co się z tobą dzieje ?! - wrzeszczy. Potrząsa nim jak szmacianą lalką.
Sergio od samego początku treningu chodzi zrozpaczony. Jest obecny tylko ciałem. Jego myśli są daleko stąd, a to wszystko przez widok miziających się Alexisa, kolesia, który działa mu na nerwy jak nikt inny i Valerii, jego pierwszej miłości, dziewczyny, którą kocha najbardziej na świecie. Bardziej niż samego siebie, co jest nie lada osiągnięciem. Nadal byłby w stanie zrobić dla niej wszystko.
- Tak jest trenerze - odpowiada hardo i wraca na ziemię. Zabiera się do ćwiczeń, wykonując je sumiennie. Kiedyś bardzo lubił ćwiczyć, ale teraz brak humoru i zmęczenie całym sezonem dają mu się we znaki jak nigdy. No cóż, wiek robi swoje. Nie jest już tym samym 20-latkiem, którego ciężko było ogarnąć. Kiedy trener zostawia go w spokoju ucieszony zmianą w jego zachowaniu Fernando postanawia przyłączyć się do Hiszpana. 
- Stary, co się z tobą dzieje - pyta udając głupiego. Świetnie wie, że jego przyjaciel nie może przestać myśleć o tej drobnej, brązowookiej dziewczynie z długimi blond lokami. 
Ramos tylko się uśmiecha i zmienia pozycję.
- Sergio, posłuchaj mnie. Wiem, że ten widok cię cholernie boli, ale kurde, zasłużyłeś sobie. Założyliśmy się o nią, a tak się nie robi. Wiem, że cię kochała, ty kochasz ją nadal. Planowaliście wspólną przyszłość, ona chciała dla ciebie zrezygnować z życiowej szansy, jaką jest praca w FC Barcelonie. Naprawdę myślałeś, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw ? - pyta. Tym samym obrońcy Realu wracają wszystkie wspomnienia z Val w roli głównej. Jego oczy zaczynają się świecić. - Hej, Ramos, nie rozklejaj się tutaj. Jesteś facet czy baba ? 
- Facet... - mruczy pod nosem i Hiszpan i ociera łzy tak, by nikt nie zauważył.
- Więc nie płacz, bo łzy są oznaką słabości, a ty jesteś silny.


Valeria i Alexis siedzą na trybunach i "przyglądają" się przedmeczowemu treningowi, który prowadzi już sam trener.
Chilijczyk co chwile skrada Hiszpance jednego całusa. Dziewczyna stara mu się opierać z całych sił, jednak z marnymi skutkami. Przez Sancheza nabyła już jedną malinką na szyi, za którą chciała go zepchnąć na ławkę trenerską, jednak Mięśniak okazał się silniejszy od 17-latki.
- Coś czuję, że nie za bardzo zainteresuje cię mecz - stwierdza dziewczyna.
- Tak, masz racje. Teraz liczysz się tylko ty. Kocham cię bardziej niż piłkę - odpowiada pewnie.
Dziewczyna uśmiecha się i mocno go przytula.
- Też cię kocham, Alexis - szepcze mu do ucha - jednak nie tak bardzo jak piłkę - dodaje mrucząc po cichu pod nosem.
- Słyszałem to ! Oficjalnie się na ciebie obrażam - informuje dziewczynę. Val chce go przeprosić soczystym buziakiem, jednak Alexis pozostaje nieugięty. Nie odzywa się do niej aż do rozpoczęcia drugiej połowy dogrywki w meczu, kiedy to oznajmia jej, że del Bosque woła ją z ławki.
Nastolatka wstaje i kieruje się do niego pewnym krokiem, jednak na drodze staje jej ochroniarz, który stanowczo upiera się, że nie może jej przepuścić. Dopiero kiedy trener dosłownie wyrywa mu ją z rąk, zostawia ją w spokoju. Ciągnie ją za sobą i sadza na fotelu obok.
- Valeria, cholera, co ja mam zrobić. Pomóż mi ! - prosi ją 62-letni Hiszpan pochodzący z Salamanki. - Po finale Mistrzostw Europy w życiu się nie spodziewałem, że będzie nam potrzebna dogrywka, a co dopiero rzuty karne. Oni są już tak zmęczeni, że wątpię, żeby strzelili w ciągu tych 15 minut gola. Musisz mi pomóc wybrać ostatnią osobę do jedenastek. Ja nie mam żadnego pomysłu, dzisiaj w ogóle nie myślę - tłumaczy zakłopotany pokazując jej kartkę z nazwiskami graczy. Nie ma na niej jej byłego chłopaka.
- Trenerze, spokojnie. Pomogę panu, ale dopiero jak się pan uspokoi, przecież świat się nie wali, damy radę - odpowiada sama zaskoczona takim opanowaniem w swoim głosie.
- Dobrze już dobrze, mów co masz.
Val uśmiecha się z ulgą.
- Myślę, że tym brakującym ogniwem mógłby być Ramos.
- Ramosa ?! - wykrzykuje poddenerwowany. - Nigdy w życiu. Widziałaś ostatniego karnego w jego wykonaniu ? Wybił piłkę w publiczność !
- Wiem. Po tym jak w Rosji spadł meteoryt ludzie to tej pory żartują, że to nie była żadna skała z kosmosu, tylko że piłka Ramosa wróciła - odpowiada podśmiewając się.
- No właśnie. Nadal nie rozumiem czemu chcesz dać mu szansę.
- Ja też nie wiem, trenerze, ale myślę, że dzisiaj to może wypalić.
- Dobrze, ale jeśli mu się nie uda to masz nieoficjalny zakaz wstępu na mecze reprezentacji. Możesz już iść, dziękuję.
- Umowa stoi - odpowiada. Wstając ściska rękę mężczyzny i wraca na swoje miejsce na trybunach.
- Jestem pewien, że gdyby nie fakt, że wszyscy cię znają już dawno wyleciałabyś z tego meczu - stwierdza Alexis.
- Oh, czyli wolałbyś zostać tutaj sam ?
- Nie, wolałbym iść z tobą i robić coś ciekawszego w twoim pokoju.
- Alexisie Sanchezie czy ty właśnie zaproponowałeś mi coś niegrzecznego ? - pyta z udawanym niedowierzaniem odwracając się do niego przodem.
- Tak, to bardzo niegrzeczna propozycja. Co ty na to ?
- Zapomnij ! - mówi wtulając się w niego. - Na coś takiego musisz sobie zasłużyć.
- Jak ? Dobrze wiesz, że ciebie nie da się przekupić byle czym.
- Owszem, masz racje, nie da się. Więc musisz się wykazać. - Na jej twarz wkracza zadziorny uśmieszek.
- Valerio Mendez niniejszym oświadczam ci że jesteś najgorszą dziewczyną !
- Hej, nie zapędzaj się. Nie jestem twoją dziewczyną.
- Jesteś, tylko jeszcze o tym nie wiesz. - Nastolatka prycha i uderza go w ramie. - Ej, za co to ? - krzyczy Chilijczyk.
- Za najgorszą dziewczynę - odpowiada.
- O, czyli jednak już jesteś moją dziewczyną ? - pyta.
- Oh, zamknij się i po prostu mnie przytul - nakazuje mu.
Mięśniak obejmuje ją, przyciąga do siebie i składa na jej czole delikatny pocałunek.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Jest 35  :)))
Dzisiaj krótko, bo nie mam czasu :)
Rozdział jest pisany tak częściami. Nie jestem z niego zadowolona, ale błagałyście, żebym dodała. Zwłaszcza Zuza mnie poganiała i oto jest !  :**  Mam nadzieję, że miło będzie Wam się czytało moje wypociny.  :)
Serdecznie dziękuję za ponad 20000 wejść :) Jesteście najlepsze  <333  :**
Nie mam pojęcia kiedy pojawi się następny rozdział, więc nie będę nic obiecywać :)
Do następnego kochane :*:*:*
Buziaki  :*
Meg. ♥

środa, 30 lipca 2014

date


- Dość ! Koniec - wrzeszczy schodząc z łóżka. - Nie wytrzymam dłużej tego zasranego udawania. Jak, fajnie było się mną bawić ? Moimi uczuciami ? Moim sercem ? No jak, podobało ci się ? Miałeś choć trochę frajdy ? Przynajmniej jedna osoba się pobawiła, pośmiała i jest teraz szczęśliwa - mówi zapinając guziki od koszuli. - Szkoda, że nie powiedziałeś mi, że to tylko zabawa. Też bym się pobawiła - oznajmia sięgając po
torebkę i wychodzi. Kiedy jest już w połowie korytarza wraca się, staje w nadal otwartych drzwiach i recytuje:
- A przelecieć to ty możesz się samolotem, kretynie.
Idzie do windy i zjeżdża na dół. Wbrew własnym przeczuciom czuje się silna. Na razie nawet nie jest jej przykro, ale jak zna życie, za parę dni zrozumie co się naprawdę wydarzyło.
Kroczy dziarsko przed siebie nie zwracając uwagi na nikogo z otoczenia. Kiedy jest już w apartamencie idzie pod prysznic i bierze się za siebie. Musi doprowadzić się do porządku przed przyjazdem Alexisa.




***




Nagle rozlega się pukanie do drzwi. W wałkach na głowie, ubrana w szlafrok i poruszając się na piętach, ponieważ schną jej paznokcie u stóp sięga po klamkę. Gdy tylko uchyla drzwi jej oczy robią się duże jak 5-złotówki, a jej twarz wprost promienieje. Tuż przed nią stoi jej ukochany Mięśniak !
- O Boże ! - wrzeszczy. - Tak bardzo się za tobą stęskniłam - mówi rzucając mu się na szyję. On całuje ją w policzek na dzień dobry.
- Ooo, widzę, że twoje kolorowe włosy się zmyły ! - Za tą złośliwą uwagę dziewczyna daje mu kuksańca w bok. - Cóż, myślałem, że nie możesz być ładniejsza, ale jak widać myliłem się. Jak ja cię dawno nie
widziałem, Maleństwo !
Sanchez podąża za nią do kuchni. Dziewczyna robi mu herbatę ziołową i siadają wygodnie na krzesłach. Opowiadają sobie na wzajem czym się zajmowali, gdy się nie widzieli. Valeria jest w stosunku do niego prawie szczera. Nie mówi mu tylko o Ramosie, bo stwierdza, że to mogłoby popsuć relacje pomiędzy nią, a Chilijczykiem. On też ukrywa przed nią nowo poznaną dziewczynę. "Przecież to tylko koleżanka" - stwierdza w myślach.
- Wyglądasz uroczo w tych wałkach na włosach - komplementuje Alexis.
Valeria piorunuje go wzrokiem. On tylko słodko się uśmiecha. Wieczorem wybierają się na kolację. Valeria ubrana jest w słodką sukienkę, a Sanchez w koszulę i spodnie. Razem wyglądają uroczo.


 Minęły może dwie godziny, a Sergio nadal nie może dojść do siebie. Od kilkunastu minut chodzi po pokoju i zastanawia się skąd Valeria wie o wszystkim. Kto jej powiedział ? Przecież nikt poza Torresem i nim nie wie o tym cholernym zakładzie. Może podejrzewać tylko Fernando, ale jest pewien, że jego przyjaciel nie zdradziłby ich sekretu, bo mógłby zaszkodzić również sobie. Więc jak się dowiedziała ?
Podsłuchała ich ? Może i tak. To całkiem możliwe, że przez przypadek usłyszała gdzieś ich rozmowę. Tylko gdzie ? Zazwyczaj byli ostrożni i nie rozmawiali o tym w miejscach publicznych. Zawsze w hotelu, w swoim pokoju.
- Muszę się uspokoić - mówi sam do siebie. Jednak pomimo wielu starań nie może pozbyć się tego jednego obrazu. Valerii, która była na niego wściekła. Wrzeszczała. Nie dziwił jej się. Też by krzyczał. - Jestem idiotą - stwierdza. - Założyłem się o dziewczynę. Nie o pierwszą lepszą, ale o tą, z którą planowałem przyszłość, z którą zamierzałem się ożenić i mieć gromadkę dzieci. Skrzywdziłem ją, a ona mi nie wybaczy. Nawet jeśli wybaczy, to nie zapomni. Przegrałem tę sprawę już na starcie.
W jego oczach ukazują się łzy smutku, ale tam głęboko jest też nienawiść, obrzydzenie. Wstręt do samego siebie. Będzie się musiał nieźle nagimnastykować, żeby ją przeprosić.


Teraz, kiedy Valeria przestaje zadawać się z Sergio Alexis namawia ją do polepszenia kontaktów z rodziną. Dzień przed półfinałem Pucharu Konfederacji, w którym ma zagrać Hiszpania z Włochami postanawia porozmawiać przez skype'a z Eleną i Marciem. Bez wahania dołącza do niej Alexis. Rozmowa na początku jest trochę drętwa i niezbyt się klei, ale już po kilku minutach nowe tematy same się nasuwają. Rozmowa staje się energiczna. Alexis i Valeria opowiadają przyjaciołom o wczorajszym wieczorze i nie byle jakim incydencie w restauracji, kiedy to świetnie się bawiąc i żartując rozpoczęli wojnę na jedzenie. Mieli przez to nie lada kłopoty, ale dzięki temu, że Alexis jest w Brazylii rozpoznawany nie ponieśli żadnych konsekwencji poza tym, że musieli przeprosić obsługę restauracji za bałagan. Nieźle się przy tym uśmiali. Potem, poszli na spacer po plaży. Po długim spacerze zajęli miejsca na wydmach. Tej nocy niebo wydawało się nie mieć
żadnej skazy. Siedziała na mokrym piasku trzymając za rękę mężczyznę swojego życia. W powietrzu szczęście tańczyło z miłością, a ona miała ochotę krzyczeć, że życie jest piękne. Teraz była już w 100 procentach pewna, że odnalazła tego jedynego. Złudne poczucie bezpieczeństwa.
- Kochanie, czy nie uważasz, że za dziesięć lat słowa "kocham cię" będą brzmieć jak "kanapka z serem" ? Miłość to bardzo specyficzne słowo, powiedziane za dużo razy, zbyt wielu osobom traci na wartości - stwierdził ponuro Alexis.
- Może masz racje. Ale, mimo wszystko, kanapka z serem - odpowiedziała mu dziewczyna.
- Ja ciebie też kanapka z serem.
Chilijczyk objął drobną Hiszpankę ramieniem. Ona wtuliła się w jego tors i oboje zastygli tak na ponad godzinę. Kiedy było już dobrze po północy postanowili wrócić do hotelu. Dziewczyna położyła się w jednym łóżku z Alexisem. Zasnęli w mgnieniu oka przytuleni do siebie. Ich ciała stanowiły jedność. Val wiedziała, że ma obok siebie osobę, która kocha ją na życie, pomimo wszystkich jej wad i kłamstw. Obudzili się przed południem, poszli pod prysznic, rzecz jasna osobno. Valeria zadzwoniła do Eleny i Marca i poprosiła ich o wspólną video-rozmowę.
- No i w ten sposób wracamy do punktu wyjścia. Siedzimy oto tutaj przed wami - mówi Valeria.
- Widzę - stwierdza Elena z uśmiechem od ucha do ucha. - Kiedy do nas przyjedziesz ?
- Tuż po zakończeniu Pucharu Konfederacji. Wrócę z reprezentacją do Hiszpanii i z lotniska w Madrycie przyjadę prosto do was.
- O to świetnie. Strasznie się za tobą stęskniliśmy. Na jak długo ?
- Trzy dni - odpowiada smutnym głosem, wiedząc, że El za chwile wybuchnie.
- Co ? Jak to ? Trzy dni ? Ja liczyłam na trzy tygodnie...
- Przepraszam Elena, ale to nie zależy ode mnie. Pep powiedział mi, że nie mogę dostać więcej wolnego, bo od nowego sezonu czekają mnie obowiązki w klubie. Moje wakacje są teraz, a że byłam głupia i przyleciałam tutaj z Cesciem na Puchar Konfederacji, to tylko moja wina. Po powrocie z Brazylii dostanę 3 dni wolnego, więc nawet nie będę jechała do domu, tylko prosto do was. Turniej kończy się albo jutro albo w niedzielę - tłumaczy z iskierkami w oczach, a Alexis wybucha śmiechem. - No co ? Nie ma w tym nic zabawnego. Jutro jest półfinał z Włochami. Może być ciężko, ale patrząc na finał Euro 2012 to powinna to być bułka z masłem, więc odbiorą medale i wyjedziemy tuż po meczu. Według Bosque samolot mamy około 5 rano, więc w Madrycie będziemy około 16. Przez to, że z Madrytu do Andory nie ma lotów, będę musiała jechać autobusem albo pociągiem, więc powinnam być przed północą - kończąc ten monolog wzdycha głęboko. Wszyscy patrzą się na nią, jakby miała jakieś problemy z głową. Ona tylko tłumaczy, że chce mieć wszystko dopięte na ostatni guzik, w końcu jest perfekcjonistką.


Ich rozmowę przerywają skrzypiące drzwi od pokoju, za którymi stoi Is.
- O mój drogi Boże, Alexis ? Co ty tu robisz ? Czemu się nie przywitałeś ? Powinnam cię zatłuc, ale mam ważniejsze sprawy - mówi z przekornym uśmiechem. - Szanowny pan Vicente del Bosque - zaczyna zwracają się do Valerii - dzwoni do ciebie. - Nastolatka wstaje, przejmuje komórkę i wychodzi z pokoju.
- Przepraszam - oznajmia Alexis - ale noc spędziłaś u Gerarda a od rana siedzimy tutaj, więc nawet nie było okazji - tłumaczy się przytulając Kolumbijkę. 
- No już, nie szkodzi. Lepiej powiedz mi kto to ? - wskazuje na ekran. 
- To są przyjaciele Valerii. Elena i Marc.
- Ojej, miło mi was poznać. Valeria dużo o was opowiadała. Cieszę się, że nareszcie mogę was poznać. Tak między nami - odwraca się, żeby sprawdzić czy przypadkiem Hiszpanka już nie wraca. Upewniając się, że nadal energicznie dyskutuje z trenerem kontynuuje - ona strasznie za wami tęskni. Jest młoda i potrzebuje pomocy przyjaciół, zwłaszcza, że nie ma rodziców. Razem z Antonellą i chłopcami staramy się was godnie zastępować, ale to naprawdę nie jest łatwe. Musicie zrobić jej niespodziankę i przyjechać do Barcelony. 
- Jasne - odpowiada Elena zaskoczona bezpośredniością Shakiry. - Postaramy się wpaść jeszcze w okienku transferowym, a jeśli nie, to na początku sezonu.
- Super, będziemy na was czekać - stwierdza Is z szerokim uśmiechem na twarzy. - Prawda Sanchez ? - pyta szturchając go w ramię. 
- No jasne. Chce się dowiedzieć o Val wszystkiego - zdradza im. 
W tym momencie do pokoju wchodzi Hiszpanka. 
- Oni nic ci nie powiedzą - oznajmia siadając Alexisowi na kolanach. - Przepraszam was bardzo, ale mój ulubiony trener prosi mnie o kolejny trening. Ma być za dwie godziny, więc już teraz muszę iść do centrum treningowego. El, Marc, przykro mi, że musimy tak szybko kończyć - oznajmia, a w jej oczach maluje się wyraźny smutek. 
- Nie martw się, pogadamy kiedy indziej - tłumaczy El. - Lepiej już idź, bo się spóźnisz. 
- Jasne. Buziaki, pozdrówcie ode mnie Ikera - mówi do ekranu. 
- Masz to jak w banku, uważaj na siebie, Val - prosi Marc. - Kochamy cię mocno.
- Też was kocham - stwierdza wstając z Chilijczyka. Wychodzi z apartamentu i kieruje się do windy. Biegnie za nią Alexis, który oferuje się z pomocą w przygotowaniu treningu. Val chętnie przyjmuje propozycję i razem kierują się na stadion. 


Alexis przygotowuje wszystkie przeszkody, wnosi piłki, układa stroje, a Valeria wydzwania do piłkarzy i informuje o ekspresowym treningu. Cieszy się, że znowu będzie mogła spędzić z nimi kolejny dzień. Jedynie z Ramosem nie ma zamiaru rozmawiać, więc prosi Torresa, żeby dał mu znać. Kilkanaście minut przed czasem zaczynają pojawiać się piłkarze. Alexis chowa się na trybunach tak, żeby żaden z chłopców go nie zauważył, bo ma być niespodzianką. Kiedy już wszyscy są na boisku Val prosi ich aby wzięli się do roboty i zaczęli się rozciągać. Ona siada wygodnie na murawie i rozkłada się w blasku promieni. Jednak po chwili jakaś sylwetka pojawia się przed nią zasłaniając słońce. Mrużąc oczy przed nagłą zmianą światła dostrzega przed sobą Ramosa.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Jest już 34  ^^
Ten wyjątkowo pojawia się po niecałych trzech tygodniach, czyli chyba wyrabia mi się kondycja  :) xD
Całkiem mi się podoba i w sumie to sama się cieszę, że wrócił Alexis. Tęskniłam za nim  ;p
Następny jest już prawie gotowy, więc myślę, że nie będziecie musiały długo czekać  :)
A swoją drogą.. u was też tak gorąco ? Ja już nie wytrzymuję.. Co kilkanaście minut chodzę tylko do ogrodu i polewam się zimną wodą  :D
Mam nadzieję, że miło będzie wam się czytało moje wypociny.  :)
Bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem. :)  Jesteście takie kochane  ♥  Przy czytaniu ich aż mi łezka poleciała  :')  Dziękuję też Oli, która pomogła mi przy pisaniu tego rozdziału, kiedy się zacięłam  :*  :)   I przede wszystkim dziękuję za ponad 19,5 tysiąca wyświetleń  :*  Jesteście najlepsze  :*:*
Kocham was bardzo dziewczynki  ♥
Życzę udanej drugiej części wakacji  :*:*
Buziaczki  :*  Pozdrawiam,
magda fabregas  ♥

PS http://ask.fm/Culesowa  <-- tutaj możecie pytać o mnie, o bloga i ogólnie o wszystko  :)

wtorek, 8 lipca 2014

explosion



W jego głowie pojawia się milion myśli. Nastolatka automatycznie podnosi głowę i mierzy go wzrokiem, jakby miała go zabić, jednak on wchodzi wesoły jakby nigdy nic i zamykając za sobą drzwi krzyczy:
- Hola chica ! 
- Cześć Fernando - odpowiada bez żadnych emocji w głosie nie odrywając od niego wzroku. 
"Cholera, czyli słyszała ich rozmowę. To wyjaśnia dlaczego wybiegła" - myśli zawodnik londyńskiej Chelsea. "Dobra, trzeba wkroczyć do akcji."
- Valeria, ja wiem, że ty już wiesz o wszystkim. Przepraszam cię. To nie jest zupełnie tak jak myślisz. On cię naprawdę kocha. Za nikim tak nigdy nie szalał. Kiedy się zakładaliśmy on cię nie znał. Myślał wtedy o tobie, jak o kolejnej panience na jedną noc, ale kiedy zaczęliście się częściej spotykać i rozmawiać ze sobą tak szczerze, on się zakochał. Dotarło do niego, że nigdy drugiej takiej jak ty nie znajdzie - tłumaczy Hiszpance prawie że jednym tchem.
- Nando, to mnie naprawdę nie obchodzi. Nie obchodzi mnie to, kiedy się zakładaliście. Ważne, że w ogóle to zrobiliście. Gdyby mnie naprawdę kochał, to by się na to nie zgodził. Zranił mnie i nie musi ponieść konsekwencje swojego czynu. 
Torres odpowiada jej głębokim westchnięciem. 
- Jak uważasz... - mruczy pod nosem. Wie, że z kobietą kłótni nie wygra. - Ale wybaczysz chociaż mi ? - pyta ze łzami w oczach. - Zależy mi na twojej przyjaźni Valeria. Przepraszam.
- Hej, Nando, nie płacz. Nie zadręczaj się tym tak - prosi patrząc mu w oczy. - Wiesz, że na takiego słodkiego Byczka jak ty, nie umiałabym się gniewać - odpowiada z troską w głosie i przytula go do siebie. 
Całkiem dziwne uczucie. Poznała go, jak i całą resztę chłopców, nawet nie miesiąc temu, a wszyscy tak bardzo się o nią troszczą. Wiedzą, że jest krucha i że łatwo ją zranić, dlatego uważają. Są prawdziwymi przyjaciółmi. 



Torres przyszedł na trening dużo wcześniej niż powinien, więc pomaga Valerii w przygotowywaniu sprzętu. Ustawia z nią przeszkody, pachołki, przynosi piłki, a nawet i szykuje stroje dla reszty reprezentacji, bo z brakiem del Bosque wiąże się również nieobecność całego sztabu i personelu. Według zasad trening powinien być odwołany, ale trener nie chciał go zmarnować i dlatego poprosił Val o pomoc.
Około 17 zaczynają pojawiać się chłopcy. Kiedy tylko w szatni pojawiają się Gerard, Cesc i Silva szlag trafia całą pracę wykonaną przez Valerię i Fernando. W mgnieniu oka robi się niesamowity bałagan, który
po treningu i tak będzie musiała posprzątać dziewczyna, ale teraz wróćmy do teraźniejszości.
Valeria zagania ich na murawę. Na początku się stawiają, ale potem odpuszczają sobie strajk, który mimo wszystko szybko im się znudził. Na początku Val prowadzi krótką rozgrzewkę. Później ćwiczą wyskoki i przyspieszenia, a następnie stałe fragmenty gry. Valeria namawia ich z pomocą zawodników Barcelony i Torresa na grę w dziada. Dzielą się na dwie grupy i zaczynają uganianie się za piłką. Mimo początkowej niechęci wszyscy bawią się znakomicie.
Valeria świetnie udaje, że nie wie o zakładzie. Pozwala Ramosowi się całować, przytulać, podnosić. Cudownie się wtedy czuje. Jest tak jak kiedyś, tak pięknie. Jednak za każdym razem czar pryska. Przypomina sobie wszystkie krzywdy, które jej wyrządził i ma ochotę się rozpłakać, ale jest silna. Co za paradoks. Jednocześnie go nienawidzi i kocha. Z jednej strony mogłaby go zabić, a z drugiej mocno przytulić i już nigdy nie puścić. Zgrywa twardą i nic nie czującą, ale to jest tak, że im słabsza jesteś tym silniejszą musisz udawać.
Po treningu piłkarze idą do swojego hotelu. Tymczasem Valeria musi zostać i posprzątać bałagan, który zostawili jej koledzy. Dzwoni po Shaki i prosi o pomoc. Kolumbijka zajeżdża pod stadion kilka minut później. Sprzątając dość energicznie dyskutują o występku Sergio. Obydwie nie mają dla niego ani grama litości. Kiedy wychodzą z szatni i kierują się na boisko, żeby schować sprzęt napotykają na swojej drodze Fabregasa, który stoi pod drzwiami jak wryty. Jego mina nie wróży nic dobrego.
- Co to ma wszystko przepraszam znaczyć ? Dlaczego mi nic nie powiedziałaś, Valeria ! Nie ufasz mi już ? Przecież bym ci pomógł, Maleństwo. Ty tak cierpiałaś, a ja przy tobie nie byłem - wyrzuca jej.
- Ej, Cesc, uspokój się. Jasne, że ci ufam. Nic mi nie jest. To nic strasznego - tłumaczy. - Nie chciałam cię martwić. Masz teraz mecze, a byłbyś bardzo rozkojarzony i przede wszystkim zły na Sergio, a tego nie chcę. Cesc, zanim cokolwiek powiesz, masz mi coś obiecać. Życia prywatnego nie wnosisz na boisko. Piłka ponad wszystko !
- Nie, Valeria, nie tym razem. Cholera, on się o ciebie założył. Tak się nie robi.
- Wiem, że tak się nie robi, ale uspokój się. Masz mu nic nie robić. Zostaw go w spokoju. On nic nie wie. Ja się zajmę wszystkim i pokażę mu, że zadarł z niewłaściwą osobą. Nie martw się.





***





Za sprawą Is Cesc zgadza się na warunki Valerii. Koniec dnia nastolatka postanawia spędzić ze swoim przyjacielem. Razem idą na plażę i grają w piłkę, a kiedy piękne, czerwone słońce znika za horyzontem udają się do hotelu i idą spać. Kładą się w jednym łóżku, jak zawsze kiedy któreś z nich jest smutne. Val bardzo chce z nim jeszcze porozmawiać, ale ten plan nie ma szansy wypalić, bo już po chwili zasypiają zmęczeni tym całym zamieszaniem.
Następny dzień zaczyna się dość interesująco. Cesc zrywa się z rana i robi śniadanie dla Val i Shaki.
- Tak bardzo chciałabym, żeby Pique gotował choć w połowie tak dobrze, jak ty - mówi Kolumbijka.
- Zawsze można dać mu małą lekcję - stwierdza Hiszpan.
Nie da się nie zauważyć, że wszyscy mają dziś dobre humory. Nawet Val. Cesc pozytywnie na nią wpływa. Między innymi dlatego będą się ze sobą przyjaźnić do końca życia. Tak sobie wczoraj obiecali ganiając się po piasku. Jeszcze kilkanaście godzin temu Val miała wrażenie, że ich relacje nie są już takie jak dawniej, ale wczoraj przekonała się, że to nieprawda. Nadal są sobie bardzo bliscy.
Niespodziewanie rozlega się dźwięk telefonu nastolatki. Wstaje od stołu i idzie po urządzenie. Na wyświetlaczu widnieje sześć liter i numer, który jakimś cudem zna już na pamięć.
- Alexis dzwoni ! - krzyczy w stronę kuchni uśmiechając się pod nosem. W jej oczach pojawiają się płomyczki. Coś się w niej zapaliło. Uczucie.





***





Po godzinnej rozmowie Alexis musi się rozłączyć. Okazuje się, że jest w Ameryce Południowej, w Chile. Proponuje jej odwiedziny, na co Val ochoczo się zgadza. Obiecuje, że wpadnie do niej już na półfinały. Mimo, że to za trzy dni, Val nie może się już doczekać. Tęskni za nim. Zwłaszcza teraz, po tym durnym incydencie z Ramosem. Wraca do stołu i dokańcza śniadanie. Dzisiaj Cesc obiecał jej wypad na małe zakupy. Już godzinę później są w centrum handlowym. Dziewczyna zakochała się w Rio. Jest ty tyle sklepów z pięknymi ubraniami. Ich małe zakupy diabli wzięło. Val biega od sklepu do sklepu, a Cesc tylko próbuje dotrzymać jej kroku.
Później idą na kolację. Val umawia się z Ramosem na jutrzejszy wieczór. Mają spotkać się i porozmawiać, ale w rzeczywistości stanie się coś zupełnie innego.



Tuż po 19 rozlega się pukanie do drzwi. Sergio otwiera. Przed nim stoi miłość jego życia. Przytula ją. Jest trochę inna niż zwykle. Może trochę bardziej oschła. Olewa to, bo wie, że jest ostatnio trochę zmęczona. Siadają w jego sypialni i włączają telewizor. Oglądają jakieś durne programy. Rozmowa nie klei się tak jak zwykle. Atmosfera jest bardzo napięta. Sergio przytula dziewczynę. Ta mimo woli wtula się w jego opiekuńcze ramiona. 



Mimo tego, że go nienawidzi za to co jej zrobił, to kocha go za wszystkie chwile spędzone razem. Za "miłość", którą ją darzył, o ile w ogóle można to nazwać miłością. Najbardziej podobał jej się ten dzień kiedy o wschodzie słońca wyrwał ją z łóżka i zabrał na plażę w Joao Pessoa. To był bardzo miło spędzony dzień. Szkoda, że już nigdy się nie powtórzy.
Może i jest na niego wściekła, ale nadal mocno go kocha. Cholernie trudno pozbyć się tego uczucia.
Ale Bogu dzięki już jutro przyjeżdża Alexis. Wie, że kiedy tylko go zobaczy zapomni o tym co łączyło ją z Sergio. Wszystkie uczucia wyparują z niej w momencie gdy zobaczy Chilijczyka. Wróci to co czuła do niego sprzed wyjazdu do Brazylii.
Wróćmy jednak do rzeczywistości.
Ramosa niezbyt interesuje film, bardziej Valeria. Całuje ją, przytula. W końcu siada na niej okrakiem i muska delikatnie jej szyje. Wie, że nie może mu się teraz oprzeć. Zaszła już za daleko, żeby teraz odpuścić.
Po chwili zaczyna robić się dość gorąco. Sergio zdejmuje koszulkę. Błądzi dłońmi po jej plecach w poszukiwaniu zapięcia od stanika. Kiedy je znajduje bomba wybucha.
- Dość ! Koniec - wrzeszczy schodząc z łóżka. - Nie wytrzymam dłużej tego zasranego udawania. Jak, fajnie było się mną bawić ? Moimi uczuciami ? Moim sercem ? No jak, podobało ci się ? Miałeś choć trochę frajdy ? Przynajmniej jedna osoba się pobawiła, pośmiała i jest teraz szczęśliwa - mówi zapinając guziki od koszuli. - Szkoda, że nie powiedziałeś mi, że to tylko zabawa. Też bym się pobawiła - oznajmia sięgając po torebkę i wychodzi. Kiedy jest już w połowie korytarza wraca się, staje w nadal otwartych drzwiach i recytuje:
- A przelecieć to ty możesz się samolotem, kretynie.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

jest już 33.. po ponad miesięcznej przerwie. tak, tak, po raz kolejny będę mówiła, że się poprawię i że was bardzo przepraszam. ale naprawdę bardzo was przepraszam. ostatnio nie miałam czasu. myślałam o tym cały czas, ale nie miałam kiedy usiąść i go przepisać... ale teraz zaczynają się wakacje i czuje, że będzie lepiej  :)))
z tego rozdziału nie jestem bardzo zadowolona, ale wydaje mi się, że może być.   :))
kolejny jest w trakcie tworzenia i naprawdę wydaje mi się, że pojawi się niedługo, więc zaglądajcie  :)
dziękuję wszystkim wiernym czytelnikom tego bloga, za to, że nadal ze mną jesteście, chociaż już tyle razy zawiodłam.  :)  kocham was bardzo mocno i strasznie się do was przywiązałam  :*:*  dziękuję też Oli, która wyrywała mi zeszyt z ręki siłą, bo tak bardzo nie mogła się doczekać kolejnego rozdziału. dziękuję, że zawsze ze mną jesteś :) :* ♥
dziękuję wam za prawie 18 000 wyświetleń. jesteście najlepsi  :)  ♥  kocham was bardzo mocno  :) :*
do następnego Cules !  ♥
pozdrawiam,
magda fabregas  ♥

http://ask.fm/Culesowa  <-  tu możecie pytać o mnie, o bloga i ogólnie o wszystko  ♥

środa, 28 maja 2014

the truth is painful



Budzą się następnego dnia. Telewizor nadal jest włączony.
- Nawet nie wiem kiedy zasnęłam – stwierdza Val.
- A myślisz, że ja wiem ? Ostatnią sceną, którą pamiętam był ślub Becky w „Wieczorze panieńskim”.
- To my oglądałyśmy „Wieczór panieński” ?
- Ja oglądałam. Ty już spałaś – oznajmia. – Jestem głodna.
- Ja też, ale to nieważne. Ciekawe jaki był wynik meczu – mówi biegnąc do laptopa. Włącza go i wchodzi na stronę reprezentacji Hiszpanii.
- Wygrali – krzyczy wstając – wygrali, rozumiesz ?
- To było do przewidzenia.  Nigeria nie jest zbyt wymagającym przeciwnikiem.
- No może i tak, ale tutaj liczy się każde zwycięstwo.
Nagle rozlega się pukanie do drzwi. Shaki otwiera. W progu stoją Gerard i Sergio. Val natychmiast się podrywa i rzuca się Hiszpanowi na szyję. Ten ją całuje, przytula i podnosi kilka centymetrów nad ziemię, żeby móc się z nią zakręcić.
- Kocham cię – szepcze jej do ucha. Ona się uśmiecha. Na jej twarzy pojawiają się rumieńce, a w brzuchu miliony motyli.
- Oh, nienawidzę was ! - stwierdza Shakira przekornie. – Dlaczego ty nie jesteś już taki romantyczny, co ? – pyta zwracając się do Gerarda.
- To dlatego, że my jesteśmy już starzy i się nie staramy, bo wiemy, że się kochamy.
- A co jeśli się nie będziemy się starać i któreś z nas zdradzi drugie ?
- Nie, co ty ? Szczerze mówiąc to nie chciałoby mi się ciebie zdradzać. Jestem na to za stary.
- Wow, jesteś taki romantyczny. Del Bosque wykazuje większe zainteresowanie moją osobą.
Podczas ich kłótni Valeria i Sergio siadają wygodnie na balkonie i zaczynają rozmawiać o przyszłości.
- Co teraz będzie ? No wiesz, kiedy Puchar Konfederacji się skończy – pyta Hiszpan.
- Nie wiem. Pewnie się rozstaniemy, albo będzie to związek na odległość, który na 100 % nie przetrwa – stwierdza.
- A może ty ze mną zamieszkasz. No wiesz, w Madrycie – proponuje nagle.
W głowie dziewczyny pojawia się milion myśli. Ona nie może wyjechać do Madrytu, nie teraz. Zawiodłaby Pepa. On dał jej taką szansę, a ona i tak po prostu zmarnuje ? Nie, nie może mu tego zrobić. A Cesc ? To najlepszy przyjaciel. Obiecali sobie, że nigdy się nie zwiodą. Że zawsze będą przy sobie mimo wszystko. A teraz prawie by się nie widywali. Może czasem w weekendy. Nie miała by komu się wygadać z kim porozmawiać. Komu teraz mówiłaby wszystkie soje tajemnice ? Sergio ? Nie. Z chłopakiem lepiej o wszystkim nie rozmawiać. Niektóre tematy trzeba po prostu przemilczeć. Alexis. Musiałaby go zostawić. A
łączy ich zdecydowanie coś więcej niż koleżeństwo. W końcu się całowali, a on mówił jej, że ja kocha. Tak, to zdecydowanie coś więcej niż koleżeństwo. Nie może go zostawić. W życiu by nawet nie pomyślała o tym, że jedna osoba może przewrócić życie do góry nogami.
- Nie Sergio, przepraszam, ale nie mogę. Już wystarczająco długo układałam swoje życie w Barcelonie, żeby teraz znowu zaczynać od zera – wyjaśnia. – Przecież to nie jest aż tak daleko. Możemy się widywać w weekendy. Może czasem nawet w ciągu tygodnia, jeśli Pep nie zasypie mnie papierami a ty akurat nie będziesz miał treningów i meczy.
- Nie ! Ja cię rozumiem, Valeria, ale jestem egoistą i chcę cię mieć przy sobie, na wyłączność.
- Przemyślę to, ale naprawdę nie obiecuj sobie niczego. Poza tym myślę, że to trochę za wcześnie. Znamy się niecały miesiąc, a ty chcesz żebym z tobą zamieszkała. Ja mam dopiero 17 lat. Praca w FC Barcelonie to moja życiowa szansa. Nie mogę tego zostawić. Pep wierzy, że pomogę mu w prowadzeniu Barcy. Cenię to, że zaufał mi pomimo mojego wieku. Pokłada we mnie spore nadzieje, a ja go nie zawiodę.
- Dobrze. Jak uważasz. Ale naprawdę się zastanów. Potrzebuję cię.




***




Niedługo po burzliwej dyskusji Sergio idzie do swojego hotelu, a Val zostaje sama. Oczywiście prosi ja, żeby potem do niego wpadła. W międzyczasie dostaje telefon od Del Bosque. Trener informuje ja, że kiedy się rozciągał źle stanął na nodze i skręcił sobie kostkę. Diagnoza wykazała, że zerwał sobie więzadła w stopie. Prosi ją, żeby zastąpiła go jutro i poprowadziła trening. Zgadza się, bo wie ile kosztowało go zadzwonienie do niej i poproszenie o pomoc. Musiał schować swoją dumę w kieszeń, czego nigdy pewnie nie robił. Valeria od razu bierze się do pracy. Musi opracować ćwiczenia. Po dość długim wytężaniu umysłu postanawia wziąć prysznic. Ubiera się w to i wychodzi z hotelu. Bierze ze sobą torbę, w której schowane są jej notatki dotyczące treningu. Chce jeszcze dopytać Sergio o szczegóły. Zaraz po minięciu drzwi kieruje się w stronę hotelu piłkarzy. Ma małe kłopoty z wejściem, bo recepcjonistka jej nie zna i nie chce jej wpuścić na górę, ponieważ musi czuwać nad bezpieczeństwem sportowców. Val ma szczęście, bo akurat pojawia się Silva i tłumaczy recepcjonistce, że ją zna i że może wejść. W pośpiechu udaje się do windy i naciska przycisk z numerem 12. Pokój numer 354. Drzwi są uchylone. Ze środka dobiegają stłumione głosy jej chłopaka i Nando.

- Co tak długo u niej byłeś ? Przeleciałeś ją już ?
- Rozmawialiśmy. Musisz jeszcze trochę poczekać. Kiedy się zakładaliśmy nic nie mówiłeś o czasie, więc teraz masz być cierpliwy.
- Dobra, dobra. W sumie to już teraz możesz iść do bankomatu i wypłacić z konta 300 Euro, bo jestem pewien, że Val ci nie da.
Dziewczyna stoi na korytarzu i przysłuchuje się im. Z chęcią wpadłaby teraz do tego pokoju niczym furiatka,


przywaliła mu w twarz i wyszła. Tak jak w każdym filmie. Ale tego nie zrobi. Najpierw chce przemyśleć to co usłyszała, żeby nie postąpić zbyt pochopnie. Wybiega z hotelu i nie słyszy już dalszej części konwersacji.
- Kochasz ją ? – pyta Dzieciak.
- Nawet nie wiesz jak bardzo – odpowiada mu obrońca. Nie wie też, że Nando ją widział.
Nastolatka wraca do swojego miejsca pobytu, pada na łóżko w swojej sypialni, przytula się do poduszek i zaczyna płakać. Łzy ciekną po jej drobnych policzkach strumieniami. Po pewnym czasie przychodzi do niej Is. O nic nie pytając przytula ją i głaszcze po włosach.
- Nie płacz już Mała – prosi ją.
-Nie umiem. Jest mi tak cholernie smutno. Mam do ciebie prośbę. Zadzwoń do Ramosa i powiedz mu, że się dzisiaj nie spotkamy. Wymyśl jakiś sensowny powód. Daje ci pełne pole do popisu.
- Jasne. Zaraz wracam słoneczko.
Val odpowiada wymuszonym uśmiechem. Siada wygodnie na łóżku i myśli. Zastanawia się nad tym, jak Ramos mógł posunąć się do czegoś takiego. Tak ją ośmieszyć. Przecież jeszcze dzisiaj powiedział jej, że ją kocha. Kłamał. Założył się o nią. O 300 Euro. Właśnie tyle jest dla niego warta. Nie może w to uwierzyć. Kolejna kropla wędruje w dół twarzy. Opuszcza oka bezpieczny azyl. Stoją w jej oczach jak nieproszony gość w drzwiach. To dosyć zabawne. Kiedy miała 9 lat obiecała sobie, że nigdy nie będzie płakać przez chłopaka. Wytrzymała 8 lat. Kiedyś w końcu musi być ten pierwszy raz.
Gdy wraca Shak Valeria zbiera się w sobie i mówi przyjaciółce o wszystkim. Początkowo Kolumbijka chce odwiedzić Sergio albo chociaż zadzwonić do niego i wygarnąć mu co o nim myśli, jednak Hiszpanka ją powstrzymuje. Dopiero  kiedy wtajemnicza ją w swój plan, staje się w pełni spokojna. Polega on na tym, że mają nie dawać po sobie poznać, że wiedzą cokolwiek o zakładzie. Na razie ma być tak, jak było, a kiedy nadejdzie właściwa chwila Valeria powie Ramosowi, że wie i go załatwi.
Ale jak to ? Przecież ona go tak bardzo kocha. Rozstanie z nim będzie dla niej jak wyrwanie serca. Zaboli
niemiłosiernie, ale to niestety jedyne wyjście z tej sytuacji. Inaczej się nie da.
- Rostania zawsze bolą Maleńka - tłumaczy jej Is. - Ten moment po nich zresztą też, ale trzeba to po prostu przeczekać. Jak burzowe przedwiośnie zwiastujące gorące lato.
- Dziękuję. Mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Nie mów nic Gerardowi, bo on na pewno wygada Cescowi, a ten z kolei nie pozostawi tej sprawy w spokoju, a mi zależy na tym, żeby nie psuć miłej atmosfery, która panuje teraz. Zwłaszcza, że musimy wygrać ten puchar.
- Ja cię nie rozumiem. Zawsze stawiasz dobro innych ponad własne. Dziewczyno, masz 17 lat. To idealny wiek na bycie jędzą i egoistką. Wykorzystaj to wreszcie - nakazuje niczym matka, która była najważniejszą osobą w jej życiu. Po jej śmierci została całkiem sama. Ojca nigdy przy niej nie było. Całe życie wyjeżdżał za granicę do pracy. To do Austri, to do Niemiec, to do Szwajcarii. Był górnikiem. Cholernie niebezpieczna praca. Nigdy go przy niej nie było, jednak mimo to zawsze miała z nim dobre relacje. Była córeczką tatusia, a Iker synkiem mamusi. Na samym początku było jej bardzo ciężko. Po roku było już lepiej, a teraz zupełnie ochłonęła. Najważniejsze było to, że miała wsparcie w bracie. Bogu dzięki to on został opiekunem prawnym Valerii, dzięki czemu nie trafiła ani do domu dziecka ani do rodziny zastępczej, a o to bała się najbardziej.
- Co teraz mu powiesz ? - pyta Is.
- Jak to co ? Prawdę. Tylko jeszcze nie wiem jak. Chcę mu dać do zrozumienia, że popełnił błąd i musi ponieść konsekwencje. Nie dam sobą tak pomiatać. Jeśli chce bawić się cudzymi uczuciami, to niech znajdzie sobie inną naiwną lalkę. Ja nią na pewno nie będę.
- Słysznie. Dobrze, że jesteś taka silna. Wymyślę coś i pokażemy mu, że zadarł z niewłaściwymi osobami - mówi pewna siebie i wychodzi z pokoju zostawiając Valerię samą. Dziewczyna postanawia umówić się z Ramosem jutro.




***




Następnego dnia z samego rana około 11 wstaje. To była trudna noc. Prawie nie spała, bo myślała o tym kretynie.
Bierze prysznic, ubiera się w to i maluje. Wbrew zaleceniom Shakiry idzie w umówione miejsce pieszo. Przy jednym ze stolików czeka na nią jej "chłopak". Witają się soczystym buziakiem jakby nigdy nic. Za wszelką cenę nie da mu po sobie poznać, że wie.
- Dzisiaj już lepiej ? - pyta Hiszpan.
- Co ?
- No wiesz, z samopoczuciem. Wczoraj miałaś jakieś problemy z żołądkiem - tłumaczy.
- A, tak lepiej - odpowiada zdezorientowana. Shakira ma dużą wyobraźnię.
- To dobrze. I jak, przemyślałaś tę sprawę z mieszkaniem ?
Owszem. Dużo nad tym myślała, dopóki nie dowiedziała się o zakładzie. Potem zdecydowanie wykluczyła tę opcję. Teraz nie chce go znać, ale w końcu musi udawać.
- Tak. Wydaje mi się, że byłabym skłonna się zgodzić - mówi uśmiechając się niepewnie.
- Naprawdę ? - pyta zaskoczony. - Nawet nie wiesz jak bardozo się cieszę !
- Ja w sumie też. Te poranne kawy przy jednym stole, śniadania do łóżka, noce spędzone razem - nareszcie bedziesz mógł mnie przelecież, dodaje w myślach. - Będzie cudownie ! - podsumowuje.
- No widzisz, a byłaś tak sceptycznie do tego nastawiona.
Tak jak teraz jestem do ciebie - myśli, ale rzuca tylko krótkie :
- Kobieta zmienną jest.
Uśmiecha się zalotnie. Mam to ! Nagle w jej głowie zapala się światełko. Ja już mu pokażę, kto tu rządzi. Wstaje od stolika i tłumaczy mu, że musi iść do hotelu po swoje notatki dotyczące dzisiejszego treningu. Oferuje się z podwózką, ale Val mu odmawia. Na dzisiaj ma go już dosyć, a czeka ją jeszcze trening. Prosi go, żeby tym razem się nie spóźnił i rusza w stronę swojego hotelu. Szybko łapie torbę, wcześniej spakowaną i kieruje się do centrum treningowego. Rusza prosto do szatni i przebiera się póki jeszcze nikogo nie ma. Kiedy związuje włosy w koński ogon do szatni wchodzi Nando.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

hejka Cules !  :*
jak tam u was ?  :)  nareszcie dodałam ten rozdział. wasze życzenia były szczere, bo nareszcie dostałam jakąś wenę. piszę jak natchniona. oczywiście tylko na lekcjach  :D
kolejny rozdział już niedługo będzie skończony, więc dodam go pewnie w następny weekend, albo wcześniej  :)
Mundial już za 15 dni. szalejecie ? bo ja już nie mogę się doczekać. codziennie czytam informacje o Mundialu, słucham wszystkich piosenek promujących MŚ + jeszcze tony latynoskich utworów, robię sobie plan transmisji meczy. to już zaczyna być przerażające. no ale co zrobisz ? nic nie zrobisz  :D
do następnego słoneczka. kocham was najmocniej na świecie. buziaki,
Meg.

PS http://ask.fm/Culesowa  <-- tu możecie pytać o mnie, o bloga i ogólnie o wszystko  :) ♥

środa, 16 kwietnia 2014

missing evening


DO BOJU CHŁOPCY, WYGRAMY TO EL CLASICO ! WSPIERAMY WAS CAŁYM SERCEM ! 


Bankiet przebiega prawidłowo. Wszyscy świetnie się bawią. Alves zapoznał Valerię z Neymarem i Bruną. Szybko się dogadali. Ci dwaj Brazylijczycy mają prawie takie same charaktery. Tylko, że Dani jest bardziej pewny siebie i bezczelny, a Neymar troszkę cichy.
Na koniec, kiedy praktycznie wszyscy opuszczają salę, zostaje ta najlepsza ekipa. Ci sami, którzy siedzieli przy stoliku plus Silva, Villa, Pedritto i Mata. Krótko mówiąc - elita.
Żeby nie spić się przy świadkach postanawiają pójść w jakieś bardziej ustronne miejsce. Gdzie ? Do hotelu. Tym razem do tego zarezerwowanego dla piłkarzy. Dokładnie pada na pokój Ramosa i Fernando, którzy po incydencie sprzed kilku godzin byli już pogodzeni. Oczywiście jak na nich przystało, pod łóżkami, w szafkach i torbach treningowych a także w łazience mieli pochowane butelki alkoholu. Wszyscy się upijają. No, prawie wszyscy. Wyjątki to Vanesa i Sara, ale to tylko dlatego, że są ciężarne. Nawet Shaki nie odmówiła swojemu narzeczonemu. Val prawie cały wieczór spędza z Bruną, która jest jej rówieśniczką. Piękna brunetka, po uszy zakochana w równie drobnym brazylijskim piłkarzu. Okazuję się nie tylko ładną, ale również naprawdę fajną nastolatką. Ma świetny charakter. Taki beztroski. Tak.. to słowo najlepiej ją opisuje. Beztroska.
Znienacka do dziewczyn podchodzi Sergio.
- Mogę cię porwać ? - pyta Hiszpankę.
- Tak, jasne. O co chodzi ?
Nie każe jej długo czekać na odpowiedź. Po prostu wpija się w jej wargi, a ona nie pozostaje mu dłużna.
Rozpalona odwzajemnia namiętny pocałunek. Sama nie może uwierzyć w to co robi. To nie tak miało być. Ona nie miała robić sobie nadziei no i co najważniejsze się miała się z nim całować. I to jeszcze tak jak teraz ! No bo tego nie można nazwać zwykłym pocałunkiem. To jest gest prawdziwiej miłości. Stop ! Jakiej miłości ?! Przecież to tylko idiotyczne zauroczenie, które minie jak tylko skończy się Puchar Konfederacji. Wtedy się rozstaną i nie będą się już raczej widywać. Może poza zgrupowaniami. Oboje to sobie wmawiali, nie wierząc, że może wyniknąć z tego coś więcej, ale się mylili. Oboje. Serce nie sługa.





*** 





Następnego dnia wszyscy obudzili się skacowani. Codziennie treningi, które zarządził del Bosque wymęczyły już każdego. Nawet najbardziej wytrzymałego Ikera.
Val i Sergo zbliżają się do siebie z każdym dniem coraz bardziej. Zaczynają się ze sobą spotykać. Spędzają razem całe dnie. Chodzą na spacery, na plażę, do kawiarni. Czasem odwiedzają też Costasa i Leonidasa.

23 czerwca, czyli w dniu, kiedy ma odbyć się spotkanie Hiszpanii z Nigerią na Castelao, Ramos porywa ją z pokoju wraz ze wschodem słońca. Na oczach zawiązuje jej apaszkę, żeby nie widziała, gdzie ją zabiera. Kiedy dojeżdżają na miejsce Valeria słyszy szum fal, a po kilku minutach wędrówki czuje piasek pod nogami. Domyśla się, że są na plaży.
W końcu Sergio zdejmuje jej opaskę. Jej oczom ukazuje sie piękny, naprawdę piękny krajobraz. Palmy, złoty piasek, cudowna, turkusowa woda w Atlantyku.
- Witam w Joao Pessoa - krzyczy Ramos rozkładająć dłonie.
-Sergio ! Jestes niesamowity ! Tak bardzo cię kocham ! - mówi podekscytowana rzucając się Hiszpanowi na szyję.
- Ja ciebie też kochanie. Nawet nie wiesz jak bardzo !
Ramos rozkładaje koc i wyjmuje całe jedzenie z koszyka. Tymczasem Val podziwia widoki. Plaża styka się tutaj z płaskimi, wypolerowanymi przez wodę głazami. Nie ma tu ludzi. Sergio świetnie to zaplanował. Tylko oni, we dwoje.
Oh, on jest taki romantyczny ! - stwierdza w myślach Katalonka.
Siada koło niego. On ją obejmuje i tkwią tak kilka minut patrząc na fale obijające się o brzeg jednego z głazów. Całuje ją w czoło, odsuwa się od niej i sięga po kanapki.
- Proszę. Specjalnie z nutellą, dla mojej słodziutkiej dziewczynki - mówi wkładając jej do ust kawałek pieczywa.
- Jezu, ale ty się podlizujesz - odpowiada z pełnymi ustami.
Hiszpan komentuje to tylko uśmiechem. Poprawka. Cudownym, śnieżnobiałym, najlepszym, pięknym, szerokim, zniewalającym z nóg uśmiechem.


Kiedy są już po śniadaniu Valeria wygodnie rozciąga się na kocu. Mruży oczy przed słońcem, jednak już po chwili Ramos naciąga jej na nos okluary przeciwsłoneczne. 
- Nie wierze, ty jesteś zawsze na wszystko przygotowany. 
- Nie, tak ci się tylko wydaje. To czysty przypadek. 
Po kilku godzinach rozmów para musi się zbierać. W ciszy idą do samochodu trzymając się za ręce. Val obtulona kocem, a Sergio z koszukiem w lewej dłoni. Wsiadają do samochodu i odjeżdżają. O 15 zajeżdżają pod hotel dziewczyny.
- Zostałbym z tobą, ale dzisiaj mecz. Muszę już iść, bo del Bosque mnie zabije jeśli się spóźnię. Zresztą pewnie i tak już jest na mnie wściekły, że zniknąłem mu z samego rana, ale było warto. Do zobaczenia za kilka godzin, kochanie. Będę tęsknić. 
- Ja też. Udanego meczu. 
- Jak to ? To nie przyjdziesz ? 
- Planowałam dzisiaj babski wieczór z Shakirą, ale jeszcze pomyślę. Do zobaczenia - pożegnała się całując go w policzek.
- Tylko tyle ? Liczyłem na coś więcej - odpowiada zasmucony.
- Przecież ci się spieszy. Naprawdę nie chce cię zatrzymywać - mówi z przekornym uśmiechem i wysiada z samochodu. Nie odwracając się idzie ku wejściu.
- Tak bardzo kocham ten jej charakterek - mruczy pod nosem włączając silnik.


Idzie prosto do swojego pokoju. Shakiry nie ma. "Pewnie znowu jest z Gerardem" - myśli i rusza do łazienki, żeby wziąć prysznic. Ma piasek nawet tam, gdzie nigdy nie powinien się znaleźć. Zakłada na siebie to i siada na łóżku sięgając po książkę. Wybiera jej ulubione "Pamiętniki Wampirów". Zagłębia się w losu bohaterów fantastycznej powieści. Dwa wampiry. Dwaj nienawidzący się bracia. I piękna dziewczyna, której obaj pragną... To, co razem przeżyli, odmieniło ich na zawsze. Czytając ten fragment gęsia skórka pojawia się na jej przedramieniu. Nie może pokonać nawet kilku stron. Coś w niej pulsuje. Przez jej mózg cały czas przewija się jeden obraz, jedno słowo. Sergio. Cały czas o nim myśli. Jeszcze kilka dni temu był dla niej zwykłym kolegą, a teraz ? Życia sobie bez niego nie wyobraża. Kocha go nad życie. Nie ! Przecież to niemożliwe. Zna go niecały miesiąc, a kiedy tylko o nim pomyśli przez jej brzuch przewija się stado motyli. To takie fajne uczucie. Ten stan zakochania. To coś niesamowitego, niepowtarzalnego. Każda miłość jest inna i mimo, że wszystkie wydają się podobne, nie są. Każdy przeżywa ją na swój sposób. Jedni trochę ją olewają. Jest - dobrze, nie ma - trudno, żyje się dalej. Ale ona taka nie jest. We wszystko się za szybko angażuje, a potem kiedy jest już koniec, bo w jej przypadku zawsze jest, cierpi. Ale nie ! Teraz tak nie będzie. Zrobi wszystko, żeby im się udało. Będzie walczyć. I jego też zmusi do walki o ich związek. 
A co z Alexisem ? Zostawi go samego ? Przecież on ją kocha. A ona jego ? Sama już nie wie. Mówią, że jeśli kocha się dwie osoby na raz, to zawsze trzeba wybrać tą drugą, bo gdyby naprawdę kochało się tą pierwszą, to nie zakochałoby się w tej drugiej. Teraz tak zrobi. Wybierze Sergio. W końcu musi się udać.





***





Budzi się kilka godzin później. Dopiero po chwili dochodzi do niej, że zasnęła czytając książkę. Niechętnie podnosi się i idzie do kuchni. Jest piekielnie głodna, jak nigdy. Pożera kilka kanapek z nutellą. W tej chwili do apartamentu zagląda blondynka z burzą loków.
- Boże, myślałam, że ktoś się włamał ! - wrzeszczy Shaki. Val wybucha śmiechem. Podaje jej jedną kanapkę. Kolumbijka nie potrafi odmówić. - To prawda, że zrobione przez kogoś smakują dużo lepiej - stwierdza. Na twarzy ma wąsy z czekolady.
- Nawet nie wiesz jak słodko teraz wyglądasz - mówi podając jej serwetki. Później postanawiają wyjść na plażę. Valeria zabiera piłkę, którą kupiła podczas jednego ze spacerów. - Masz ochotę trochę pokopać ? Shak uśmiecha się i szybko zbiega po schodach na dół.
- O każdej porze dnia i nocy - krzyczy za sobą.
Grają około 1,5 h. Ćwiczą podania, żonglują, uczą się nowych trików. Shaki idzie to trochę opornie, ale po dłuższym czasie łapie o co w tym wszystkim chodzi. Nieźle się przy tym bawią. Co rusz, któraś z nich się przewraca, a druga wybucha śmiechem. Val nadal nie może wyjść z podziwu ule osób rozpoznaje Shakirę, ale w ogóle do niej nie podchodzi. Widzą ją, uśmiechają się do niej, ale nikt nie prosi o autograf. Dla nich jest tak jakby zwykłą turystką. Tutaj, najsławniejsza Kolumbijska piosenkarka jest traktowana jak zwykła dziewczyna. W Barcelonie jest zupełnie inaczej. Paparazzi dostają małpiego rozumu, kiedy widzą ją lub któregoś z piłkarzy.





***




Zrobiły tak, jak zamierzały. Nie poszły na mecz i zostały w hotelu. Przed wieczorem poszły po zakupy. Tony jedzenia, a przede wszystkim słodyczy, sprawiają, że na ich twarzach pojawiają się wielkie uśmiechy. Wieczorem rozkładają na podłodze koca, a na nie rzucają kilkanaście poduszek. Siadają wygodnie i włączają telewizor.
- Nareszcie tylko my same - mówi Shakira zawijając się w kokon.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-


I jest 31. :)
Nie wiem od czego mam zacząć, więc tak w punktach.
1. PRZEPRASZAM was najmocniej na świecie przez to, że ponad dwa miesiące nie pojawił się żaden nowy rozdział. Miałam po prostu mnóstwo obowiązków. Szkoła, nauka. Ale najgorszy był chyba brak weny. Brałam laptopa, siadałam, otwierałam notatnik i po prostu nie wiedziałam co mam pisać. Nawet ten rozdział męczyłam. I wydaje mi się, że niezbyt dobrze mi to wyszło. Z pewnością jest bardzo nudny, ale obiecuję poprawę. :)  I jeszcze jedno. Jak pojawią się jakieś błędy to przepraszam. Po prostu pisałam bardzo szybko. :)
2. Nie mam pojęcia kiedy dodam następny, ale teraz mam prawie 2 tygodnie wolnego, więc może coś stworzę.
3. Zbliżają się Święta Wielkanocne. Z okazji tego życzę wam dużo zdrowia, szczęścia, fajnie spędzonych świąt w gronie rodziny, smacznego jajka no i przede wszystkim mokrego Dyngusa  :)))  :***

Dziękuję, że pomimo, iż tak nawalam wy cały czas jesteście ze mną i czytacie tego bloga. Jesteście naprawdę najlepsi. Kocham was ! Buziaki kochani !  :***  ♥

PS http://ask.fm/Culesowa  <- tu możecie pytać o mnie, o bloga i ogólnie o wszystko.

niedziela, 2 lutego 2014

new form

Sergio Ramos - ur.30 marca 1991 r. Mówią na mnie po prostu Sergio.

Zalety : No cóż... jestem przystojny, wysportowany, mam piękne oczy i włosy, świetną klatę. Ale przede wszystkim jestem skromny. Wszystkie dziewczyny na mnie lecą.

Wady : Jestem tak jakby trochę bez uczuć. No może nie do końca... ja po prostu nie lubię długich związków, bo nie umiem być z jedną kobietą. Przeraża mnie to, że w przyszłości pewnie będę musiał się ustatkować.

Marzenie : Nie mam marzeń. Jest dobrze tak jak jest.

Zainteresowania : Piłka nożna. Gram w Realu, najlepszej drużynie na świecie. Mieszkam w Madrycie, ale pochodzę z Sevilli.

Ogółem : Mam 23 lata. Przyjaźnię się z Fernando Torresem i mimo, że on cały czas mnie wkurza, to kocham go jak brata. Mamy bardzo podobne charaktery, tyle że on ma żonę i dzieci. Razem z reprezentacją Hiszpanii wygrałem już dwa razy Mistrzostwo Europy i raz Mistrzostwo Świata. Kocham to co robię i wiem, że jestem w tym naprawdę dobry.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

No to tak na szybko opisałam Ramosa. Powinnam zrobić to już wcześniej, ale cały czas zapominałam.  :)
Nie wiem czy zauważyliście, ale u góry pojawiły się nowe zakładki. W jednej podane są wasze blogi, a druga zarezerwowana jest dla osób, które chcą być informowane o nowych rozdziałach. Zapraszam was do "zapisywania" się to wtedy będę was powiadamiać o nowych wpisach  :)))
Przy okazji chciałabym jeszcze raz złożyć życzenia Gerardowi i Shakirze ! Wszystkiego najlepszego kochani !  ♥
To już by było na tyle. No to do następnego kochani !   ♥
Całuję was gorąco !
Mag.  ♥

piątek, 31 stycznia 2014

banquet


Za każdą jeden odpala drugiemu 50 Euro. Już każdy domyślił się, kto tym razem, tak jak zawsze zresztą przegra.


Mecz jest naprawdę ciekawy. Średnio co dziesięć minut któryś z piłkarzy strzela gola. Oczywiście piłkarzy reprezentacji Hiszpanii. Najczęściej jest to Torres. Pokonuje bramkarza przeciwników już piąty raz i tym samym łącznie zarabia 250 Euro. Całkiem niezły dorobek i to praktycznie za nic. Po meczu schodzą do szatni. Fernando od razu domaga się pieniędzy, a Ramos niechętnie mu je wypłaca. Wyjątkowo szybko biorą prysznic, przebierają się i biegiem pędzą do hotelu, żeby zdążyć na przyjęcie.


Tymczasem Valeria obejrzała z Shak mecz w telewizji i już od dawna krząta się, próbując zrobić się "na bóstwo". Już przed spotkaniem z Tahiti wzięła prysznic, żeby jej włosy zdążyły wyschnąć. Is robi jej pięknego, grubego kłosa. W zamian Val stylizuje jej włosy. Kolumbijka świetnie prezentuje się w lokach. Dwadzieścia minut przed wyjściem ubierają się. Val zakłada swoją sukienkę oraz kolczyk i wisiorek i buty, a kiedy spogląda na piękną kreację Kolumbijki brak jej słów. Jest naprawdę cudowna. Zwłaszcza buty.
O 18 przyjeżdża Pique. Val zostaje sama. Czeka i czeka, aż w końcu przestaje wierzyć, że Ramos w ogóle się pojawi. A jednak. Równo o 18:43 pojawia się jej książę. Pojawia się to może trochę za dużo powiedziane. Raczej wbiega zdyszany do jej pokoju.
 - Valeria, ja tak bardzo cię przepraszam, naprawdę. Chodź szybko, bo i tak już jesteśmy spóźnieni. Wszystko opowiem ci w samochodzie - oznajmia po czym wyciąga ją z pokoju i kieruje w stronę windy.
Chwilę później są już w samochodzie.
- No dawaj, co się stało, że aż tak się spóźniłeś ?
- No bo to było tak, że poszedłem do łazienki, żeby wziąć prysznic, no i jak już się umyłem to zobaczyłem, że nie ma żadnego ręcznika no to chciałem wyjść i wziąć z szafki. Ja do drzwi, a drzwi co ? Zamknięte. Zacząłem się drzeć, ale Nando już nie było. Zamknął mnie, zabrał klucz i po prostu sobie wyszedł. Myślałem, że go zabiję. Na początku planowałem wyważyć drzwi, ale nie mam kasy, żeby płacić za naprawę, więc zrezygnowałem. No to zobaczyłem, że jest okno. No ale to dziesiąte piętro, więc skoczyć raczej się nie da, ale w pokoju obok jej balkon, więc wyskoczyłem z okna i wskoczyłem na balkon. A z balkonu no to już przez drzwi i do pokoju. Szybko się ubrałem, wysuszyłem i ułożyłem włosy i w drogę. No, ale jeszcze Fernando zabrał MOJE kluczyki i MÓJ samochód, który JA wypożyczyłem na lotnisku, więc musiałem biec szybko do Silvy, żeby pożyczyć jego. Ale oczywiście winda na samej górze, a ja gdzie ? Na parterze. No to po schodach na jedenaste piętro, rozumiesz ?! Jak dorwę Torresa, to go zabiję na miejscu, no !
- Wiesz co ? Jedna rzecz mnie nurtuje. Jesteś sportowcem, prawie codziennie masz kilku godzinne treningi, każdego dnia ćwiczysz na siłowni, a nie mogłeś pokonać schodów ? Kondycha siada - stwierdza uśmiechając się zadziornie.
- Bardzo śmieszne. Możemy zmienić temat ?
- Tak, jasne.
-To.. musisz poznać Marcelo. On jest taki fajny.
- Już zdążyliśmy się poznać - odpowiada.
- Ale jak to ?
- No tak. Lecieliśmy razem do Brazylii.
- Eh.. chciałem cię zaskoczyć. Ja to mam pecha. Ale chodź, jesteśmy już na miejscu - oznajmia parkując samochód.
Wyskakuje z auta i biegnie otworzyć jej drzwi. Kiedy tylko fotoreporterzy ich zauważają, dostają szału. Są w niebie. Robią im mnóstwo zdjęć i wypytują o przyjęcie. Oni jednak zgrabnie unikają pytań.
Następnego dnia pojawią się gazety z nimi na okładce, a nagłówek będzie brzmieć następująco: Dziewczyna z zarządu FC BARCELONY i obrońca REALU MADRYT ? No cóż, przeciwieństwa się przyciągają."  
Ale to nieważne. Zajmijmy się tym co jest teraz. A teraz jest naprawdę nieziemsko. Czuje się taka ważna, taka doceniona.
- Wyglądasz dziś olśniewająco ! Jesteś taka piękna - mruczy jej do ucha. Na jej twarzy gości szeroki uśmiech. - Uwielbiam wprawiać cię w zakłopotanie. Wtedy tak słodko się uśmiechasz.
Dziewczyna nie odpowiada. No bo co by miała powiedzieć ? W takich momentach lepiej milczeć, bo milczenie jest czasem lepsze od słów.
Kiedy tylko wchodzą do sali, Cesc odbiega od stolika prawie go przewracając i biegnie do nich.
- Boże, gdzie ty się podziewałaś, ja tu cały w nerwach siedzę, ja przez ciebie kiedyś na zawał zejdę – mówi na jednym oddechu.
- Spokojnie, to moja wina. Ja się spóźniłem, bo Fernando zamknął mnie w łazience. Właśnie, gdzie on jest ?
- Nando ? Tam siedzi – wskazuje Hiszpana.
W tym momencie Torres się odwraca i kiedy tylko dostrzega Ramosa zrywa się jak oparzony. Odbiega od stolika, tak jak Cesc, prawie go przewraca, tyle, że on jest mniej poradny i ląduje z warzą na ziemi. Szybko się zbiera i ucieka w stronę kuchni. Sergio biegnie za nim i zostaje znokautowany drzwiami obrotowymi. Podnosi się w błyskawicznym tempie i kontynuuje pościg za przyjacielem. Jeszcze zanim połapie się gdzie jest, dostaje liśćmi sałaty po warzy. W zamian za to Ramos obdarowuje go kostką masła prosto w twarz.
Val idzie za nimi i widzi całą bitwę. Stoi kilka metrów za swoim towarzyszem i zaraz kiedy Nando rzuca kawałkiem ciasta w przyjaciela, ten drugi się uchyla i to właśnie ona dostaje. Słodycz ląduje jej na ramieniu,  dżem ze środka spada jej na sukienkę. Nie czekając na kolejny cios wybiega z kuchni. To samo robią chłopcy. Za nimi pędzą kucharki wrzeszcząc na nich po portugalsku. Kiedy wracają do przygotowywania posiłków wszyscy goście zgromadzeni na Sali wybuchają śmiechem. Powodem są garnitury i twarze chłopaków umazane wszystkim, co klejące. Razem udają się do łazienki. Idą do damskiej, twierdząc, że tam jest fajniej, więc Valeria może im towarzyszyć. Zamierza zmyć powidła z sukienki.
- Mogę spróbować ?
- Czego ?
- No dżemu. Lubię dżem. Daj – prosi Torres.
- Nasz jakieś problemy emocjonalne.
- Nieprawda. Daj.
Bezradnie wzrusza ramionami i godzi się.
- Mmm, wiśniowy. Ten lubię najbardziej – oznajmia.
- Nie, no co ty, to wcale nie jest dziwne. Ani trochę – odpowiada mu Ramos. – Popieram ją. Masz jakieś problemy psychiczne.
Napastnik jakby nigdy nic wraca do swojej umywalki i zaczyna czyścić swój strój. Po 30 minutach wychodzą z łazienki. Val podąża za obrońcą Realu i zajmuje miejsce przy największym ze stolików, który zajął dla nich Cesc. Towarzyszą im Kaka z żoną Caroline, Marcelo ze swoją ukochaną Claris, Gerard z
Shakirą, Carles z Vanesą, Xavi z Nurią, Andres z Anną, Neymar z Bruną, Dani z Thaissą, Iker z ciężarną Sarą o czym wie tylko Val, bo Iker się jej wypaplał oraz dwaj samotni Hiszpanie: Cesc i Fernando.
- Ej, może ktoś mi powiedzieć co te panie mówiły, bo ja nie znam portugalskiego – pyta zbity z tropu Fernando.
- Dużo niemiłych rzeczy – informuje go Valeria.
- To znaczy ? Chcę wiedzieć.
- Przepraszam cię Nando, ale nie używam tak brzydkich słów.
- Ja ci później wytłumaczę - oferuje się Cesc.
- Umiesz portugalski ?
- No jasne. Tak prawie. Val pomoże, prawda Val ?
- Tak, tak, oczywiście.
- Ja cię skądś znam - stwierdza Marcelo zwracając się do Valerii.
- Owszem, znamy się. Samolot. Jakieś dwa tygodnie temu. Lecieliśmy razem do Brazylii - kieruje go.
- No tak ! To ty byłaś wtedy w łazience. Poznaj moją piękną, cudowną, zgrabną żonę, Claris !
- Skończ już. Czymś takim mnie nie udobruchasz. Jutro i tak siedzisz z Enzo. I pojutrze też. Ja chcę wreszcie odpocząć - mówi. - Miło mi cię poznać.
- Mi ciebie również.
- To co ? Toast za Val i Ramosa ? - pyta wyraźnie rozbawiony Fernando.
Wszyscy potakują głowami i wstają. Biorą w dłonie kieliszki z szampanem i stukają jeden o drugiego. Tylko Sara podnosi sok.
- Kieliszek szampana ci nie zaszkodzi, napij się ! - nalega Kaka.
- Nie mogę - odpowiada.
- Jak to nie możesz ? - narzeczona Ikera wskazuje na brzuch. - Bujasz ! - krzyczy Ricardo.
- Nie ! Jestem w ciąży - oznajmia z uśmiechem na ustach.
- Ej, stop, mam pytanie. Klepnął czy złapał i przytrzymał ? - pyta Torres, a pozostali wybuchają śmiechem.
- Jesteście niemożliwi !
- Ale nie odpowiedziałaś - docieka zawodnik Chelsea.
Każdy po kolei podchodzi do świeżo upieczonych, przyszłych rodziców i gratuluje im.
Teraz atmosfera się rozluźniła. Wszyscy się świetnie bawią, rozmawiają. Val już na dobre poznała Sarę i trzeba przyznać, że zżyły się ze sobą. Przecież łączy je wspólna pasja - dziennikarstwo. Obydwie kochają to, co robią. W końcu przychodzi czas na tańce. Sergio nie odstępuje dziewczyny na krok, co jej się bardzo podoba. Nagle z głośników słychać piosenkę Bruno Marsa "When I was your man". Obydwoje przypominają sobie w tym samym czasie sytuację z kilku dni do tyłu, kiedy to razem z Cesciem i Fernando odwiedzili dziewczynę. Wtedy po raz pierwszy się pocałowali. Byli wtedy tak blisko siebie. I Val i Sergio chcą zacząć ten temat, ale po prostu nie mają odwagi by wypowiedzieć choć jedno słowo. Są w szoku. Val jest prze szczęśliwa.


Zaś w sercu Sergio wszystkie emocje zlały się w jedno. Nie wie czy ma się cieszyć, czy smucić. Mógłby być szczęśliwy, bo tak szybko uwiódł taką laskę, a przygnębiony i zły na siebie za to, że to nie tak miało wyglądać. To miała być tylko zwykła znajomość z jednorazowym wypadem na ten głupi bankiet. Przy okazji mógłby ją zaliczyć, ale to tylko przy okazji. Nie chciał się z nią całować, tak na poważnie. A co jeśli ona zrobi sobie nadzieję, że będą razem ? I co najgorsze, jeśli on się w niej zakocha ? Nie, to niemożliwe. Miłość to głupota, nikomu do szczęścia niepotrzebna. Nie ma znaczenia, czy jest, czy jej nie ma. Nawet mając tą bliską osobę przy sobie, możemy być samotni, więc on obiecał sobie, że nigdy się już nie zakocha, bo miłość to tylko ból.

-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-

Jest już 30.  Albo dopiero 30. Napisałam już tyle, a nawet na połowie nie jestem. Co ja mówię, tutaj nie ma nawet jednej trzeciej   :))
Jeszcze duuuużo pracy przede mną  :)
A tymczasem z rozdziału jestem w miarę zadowolona. Oczywiście mądra ja, myślałam, że już napisałam cały i już chciałam dodać, a tam co ? Nie ma końcówki. Byłam pewna, że już wszystko mam, ale niestety układałam to tylko w głowie.  :)))
Następny pojawi się do 16 lutego, ale może być wcześniej. Nie daję wam nadziei, bo kończą mi się ferie już i nie wiem jak to będzie z czasem.   :(
Już w niedzielę Shaki i Geri mają urodziny. Is 37, a Pique 27. Więc kochani, życzę wam wszystkiego co najlepsze, żeby Milanek był zdrowy i grzeczny, żeby Is nadal robiła karierę i nagrywała kolejne piosenki, które będą hitami, no i żeby Geri grał jeszcze lepiej i nie miał kontuzji ! No i gromadki dzieci, bo Milan na pewno nie pogardzi rodzeństwem.  :))  ♥ ♥ ♥
No to do następnego kochani ! Pozdrawiam was gorąco !  ♥ ♥ ♥
mag. ♥

PS http://ask.fm/Culesowa  <- tu możecie pytać o mnie, o bloga i ogólnie o wszystko !  ♥