- Tak, ale pewnie ty też coś musiałaś robić, nie ? Dawaj, teraz twoja kolej - nalega zmieniając pozycję ćwiczenia.- No okej.. to może.. hmm.. o już wiem. Raz poszłam z bratem do lasu i tam były takie fajnie drzewa i weszłam na jedno i chciałam zjechać tak jak strażacy po rurze. Miałam krótkie spodenki. A potem przez miesiąc nie mogłam chodzić, takie miałam nogi zdarte.
- Uuu.. biedna Val.
- No, albo jak raz ganiałam się z bratem i jak biegłam to zawadziłam się o jakiś pręt i uderzyłam głową w murek. Straciłam przytomność i brat przyniósł mnie na rękach do domu. Nigdy tego nie zapomnę chociaż i tak niewiele z tego dnia pamiętam.
- Boże, ty chyba często odwiedzasz szpital, nie ?
- Taaaak. Ostatni raz byłam miesiąc temu, bo spadłam ze schodów jak spieszyła się na trening FC Barcelony.
~*~
Dzisiaj Hiszpania gra swój pierwszy mecz w Pucharze Konfederacji z najtrudniejszym przeciwnikiem w grupie - Urugwajem. Szczerze mówiąc, to nie spodziewa się cudów. Jak zwykle się myli. Już w 20' minucie Pedro pokonuje bramkarza przeciwników. Na jej twarzy pojawia się uśmiech. Kilkanaście minut później piłkę do siatki pakuje Soldado. Gol jest efektowny. Na miarę reprezentacji Hiszpanii. Potem jest przerwa. Wbrew oczekiwaniom kolegów Valeria zostaje na trybunach i nie schodzi do szatni. Po 15 minutach piłkarze wracają na boisko. W 30 minutach drugiej połowy żaden z bramkarzy nie zostaje pokonany. W 88' minuciegola kontaktowego strzela nikt inny, jak Suarez. Dziewczyna zaczyna mieć wątpliwości co do wygranej Hiszpanów. Już po chwili może odetchnąć z ulgą, bo mecz kończy się wynikiem 2:1. Trzy punkty wędrują na konto Hiszpanów.
Val zbiera się do domu. Nie ma humoru, żeby świętować z przyjaciółmi. Wysyła sms-a do Fabregasa, iż będzie w hotelu i też tam się udaje, ale po drodze odwiedza jeszcze sklep spożywczy, aby kupić wodę. Shakiry nie ma. Jest z Pique. Jak zwykle.
- No i znowu sama - mówi do siebie. Siada na kanapie, bierze koc i włącza telewizor. Tradycyjnie skacze po kanałach i tradycyjnie nie znajduje nic ciekawego. Idzie pod prysznic. Później kładzie się do łóżka. Jest nieziemsko zmęczona, ale tak naprawdę to nic dzisiaj nie robiła. Nawet nie brała udziału w treningu przed meczem. Szybko zasypia. Jednak po chwili ktoś puka do drzwi. Zdenerwowana wstaje i zakłada szlafrok. Przed drzwiami stoi Cesc.
- Co ty tu robisz ?
- Mogę u ciebie przenocować ?
- Dlaczego ?
- No bo Shak została u Gerarda i nie chcę im przeszkadzać, a poza tym, to bardzo się za tobą stęskniłem.
- No dobrze. W takim razie łóżko Is jest wolne, więc zapraszam.
- A nie mógłbym spać z tobą ?
- Nie no przecież... ale... no dobra. Drugi i ostatni raz - odpowiada.
- Jesteś tak bardzo kochana - stwierdza Hiszpan.- Ja wiem - odpowiada otulając się kołdrą.
- Dobranoc Maleństwo !
- Dobranoc Promyczku !
Obudzili się rano.Wyjątkowo wcześnie i chyba pierwszy raz nie spóźnili się na trening. Teraz Val korzysta z toalety. Po tej nieszczęsnej dobie nie zbliża się do schowka nawet na krok. Wręcz przeciwnie, omija go szerokim łukiem. Oczywiście wiadomość o nieporadności dziewczyny rozniosła się w błyskawicznym tempie i już kilka dni później chłopcy. z trenerem na czele. mają niezły ubaw. Wbrew jej oczekiwaniom, nie zapowiada się, żeby o tym kiedyś zapomnieli.
Za to z Ramosem było tak, jak on sam to przewidział. Musiał płacić za drzwi.
Jego portfel robi się coraz chudszy, bo codziennie zakłada się z Nando o jakieś błahostki i za każdym razem przegrywa. Pechowy Sergio.
Wracając do tematu Ramosa i Valerii... Z miłością jest tak, że na początku o ukochanej osobie myślisz dwie minuty, a zapominasz o niej na trzy godziny, ale potem wszystko się zmienia. Później o tej jedynej lub o tym jedynym myślisz przez trzy godziny, a zapominasz na dwie minuty. Tak też jest z Valerią.
Pewnego wieczoru wybierają się razem na kolację. Rzecz jasna nie we dwoje. Razem, to znaczy całą reprezentacją. Jest miło i zabawnie z naciskiem na zabawnie. Dziewczyna, jeszcze jakiś czas temu myślała, że to piłkarze Barcy zachowują się przy stole jak małe dzieci, ale zmieniła zdanie. Real, Barca i kilka piłkarzy z innych europejskich klubów to BARDZO złe połączenie. Dziewczyna nie może nawet na chwilę odejść od stołu, bo może się to skończyć tragedią.
~*~
Po dzisiejszym treningu, tak jak po każdym innym, Sergio i Cesc odprowadzają Val pod hotel. Od dwóch dni wyjątkowo jest z nimi Nando. Nie da się nie zauważyć, że dziewczyna wpadła mu w oko. Chłopaki mają z niego niezły ubaw. No bo on przecież ma żonę i dwójkę dzieci, co najważniejsze.
- Dobra, to ja lecę. Miłego wieczoru panowie - żegna się jak zwykle, jednak nikt jej nie odpowiada. Tylko się w nią wpatrują. - Dobra, rozumiem. Czego chcecie ?
- Możemy dzisiaj do ciebie wpaść ? No bo Shakira i Gerard urządzili sobie jakiś romantyczny wieczór, a co tak sama będziesz siedzieć, nie ?
- Noo.. no niech będzie. Chodźcie - zaprasza ich, a na jej twarzy pojawia się uśmiech.
Kiedy Sergio do niej mówi, zawsze się uśmiecha. Dziwne, że jeszcze się nie połapał, że jego koleżanka buja się w nim po uszy. Wchodzą na górę i siadają na kanapie. Atmosfera jest dość napięta. Dopiero kiedy El Nino wyjmuje ze swojej torby treningowej kilka piw, robi się ciekawiej. Valerii już po pierwszym zaczyna szumieć w głowie, a wypija trzy. Siedemnastolatka nigdy nie lubiła alkoholu i pewnie nigdy nie polubi, ale czuje, że musi się choć odrobinę odstresować. Ma rację, pomogło. Z każdą sekundą, robi się pewniejsza siebie. Tańczy kilka piosenek z Fernando, kilka z Cesciem i jedną z Sergio. Jednak ta jedną piosenkę zapamięta już do końca życia. To jest "When I was your man" Bruno Marsa.W końcu podchodzi do niego i zaczynają rozmawiać, a dwójka pozostałych energicznie podryguje w rytm piosenki. Ramos zaczyna monolog o Realu. W pewnym momencie chłopak przybliża swoje wargi do jej ust i wpija się w nie. To długi i delikatny pocałunek. Najpiękniejszy w całym jej życiu. Po chwili się odsuwa. Nadal rozmawiają, ale teraz już bardziej swobodnie. Bogu dzięki, że kończy się tylko na pocałunku.
~*~
Budzi się z ogromnym bólem głowy. Pierwszy raz w życiu tak się czuje. W ogóle nie pamięta co wczoraj się wydarzyło. Wie tylko, że Byczek, Sergio i Cesc do niej wpadli. Bo i to, że tańczyła z obrońcą Realu Madryt. Takich rzeczy nie zapomina się do końca życia.Wchodzi do salonu i widzi Hiszpanów grających w karty, a że to poker, to nie może obejść się bez alkoholu. Każdy ma przydzieloną litrową butelkę wódki.
- O, Valeria, moje złotko - mówi Sergio.
To takie głupie. Bo on to mówi tak sobie, nie zobowiązując się do niczego, a ona czuje się wtedy wyjątkowa, taka wspaniała i niepowtarzalna, a on sobie nawet nie zdaje sprawy z tego, że sprawia jej tak wielką przyjemność. Uśmiechając się idzie do kuchni po butelkę wody. Bierze tabletki przeciwbólowe, bo głowa jej pęka. Wbrew oczekiwaniom chłopaków, a nawet i swoim, pyta:
- Mogę do was dołączyć ?
- Pytanie.. dla ciebie zawsze znajdzie się miejsce, kochanie - odpowiada Ramos - dam ci swoją butelkę, bo całej pewnie nie pokonasz - kontynuuje.
- Jeszcze słabo mnie znasz, ale dobra, skoro tak się o mnie boisz.
Siada pomiędzy Fernando, a Fabregasem, bo jest pewna, że gdyby zajęła miejsce obok Ramosa, to byłaby niesamowicie rozkojarzona, a gdyby chociaż przelotnie ją dotknął, to chyba by się rozpłynęła. Czuje, że powoli dopada ją prawdziwa miłość. Nie żadne szczeniackie zauroczenie.
Zaczynają grać. Zasady są proste: kto wygrywa, tego omija kolejka. Najczęściej pada na nastolatkę. Ona jest prawie trzeźwa. No bo w końcu, kto nie ma szczęścia w miłości, ten ma w kartach. To przysłowie w tej sytuacji jest bardzo trafne. Oczywiście najbardziej pijany jest Ramos, bo Torri i Cesc oszukują jak się tylko da, a on nie jest tego świadom.
Następny dzień nie należy do tych udanych. Wszyscy chodzą jak we śnie. Każdy jest niesamowicie skacowany, ale po spożyciu takiej ilości alkoholu, to chyba nie jest dziwne. Po południu Valeria wyciąga wszystkich na zakupy. Potrzebuje jakiegoś ładnego stroju na kolację, na której mają stawić się piłkarze drużyny hiszpańskiej i brazylijskiej, sztaby obu zespołów oraz dziennikarze. Została na nią zaproszona przez del Bosque. Nareszcie ją trochę polubił.Chodzą po sklepach. Jest mnóstwo fajnych rzeczy, ale albo nie ma rozmiaru, albo nie ten kolor, albo nieładnie na niej leży. Już powoli ona sama zaczyna się niecierpliwić, bo jeśli dzisiaj nic nie kupi, to zostanie z niczym, ponieważ rano jest trening, w południe moment wytchnienia, a o 15 jest mecz z Thaiti, a już o 18:30 wszyscy mają stawić się na bankiecie. Jej ostatnią nadzieją jest Mango. Liczy na jakąś sukienkę albo chociaż wygodne spodnie i szykowną bluzkę. Chłopcy się rozdzielają i idą poszukiwać czegoś fajnego, a Valerii każą udać się w spokoju do przymierzalni i czekać na rzeczy do przymierzenia. Nie protestuje, bo i tak wie, że sprzeciwem w tym przypadku nie wskura absolutnie nic.
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
POZDROWIENIA OD OLI I ODE MNIE W NOWYM ROKU :)))))) :*****
no to jest 28 :))
miał być w starym roku, ale ja cudowna zapomniałam, bo oglądałyśmy z Olą (Cristiano R.) "Szybkich i Wściekłych" wszystkie części i ta idiotka zakochała się w Paul'u, a on nie żyje. biedna Ola :((((
no więc, tak, w nowym roku życzę wam wszystkiego czego sobie tylko zażyczycie, spełnienia marzeń, żeby wszystkie postanowienia noworoczne wypaliły no i nie wiem czego jeszcze, nigdy nie umiałam składać życzeń xD :)))))))
kolejny rozdział pojawi się do 12 stycznia, ale możliwe, iż będzie wcześniej, więc zaglądajcie :)))
no to do następnego ♥
pozdrawiam,
Mag. ♥
PS http://ask.fm/Culesowa <- tu możecie pytać o bloga, o mnie i ogólnie o wszystko ♥
No, no się porobiło ;) fajnie, że się całowali, jednak nic nie pamiętają :c
OdpowiedzUsuńAż mnie ciarki przeszły, jak czytałam o tym zjezdzaniu z drzewa auuu...-_-
Nando się w niej podkochuje o_O czo za głupek haha ;D
No ciekawe, jak potoczy się ten bankiet ?! Może zdarzy się coś nietypowego ?! Nareszcie del Bosque się do niej przekonał ^^
Uh kocham "Szybcy i wściekli" <33
Wszystkiego dobrego ! :*
oj tak, wszystko się zmieni :)
OdpowiedzUsuńno to mamy coś wspólnego :D
dziękuję i wzajemnie :* weny życzę :* <3