Z perspektywy kogoś z zewnątrz, to wszystko może wydawać się ubarwione, ale wcale tak nie jest. Tak naprawdę, to w środku czuję pustkę. Nic więcej.
Byłam szczęśliwa w Andorze.
" Spełnisz marzenia.! " - Te słowa cały czas słyszałam z ust Eleny i Marca. Tylko szkoda, że nie dodali, iż zniszczę swoje życie, a przynajmniej po części.
- Valeria, nie płacz.! On nie jest tego wart. - Pociesza mnie, ocierając palcem łzę, która spływa po moim drobnym policzku. - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze.! Nigdy Cię nie zostawię.! - Zapewnia.
Opieram się o ścianę, Cesc mnie przytula i zaczynamy się kołysać w rytm piosenki Alexa Ubago pt. "Sin miedo a nada".
Próbowałam powstrzymać resztę łez, co przyznam, nie było łatwe. Bardzo trudne. W końcu się ogarnęłam.
- Cesc, dziękuję Ci za tą rozmowę. - Mówię.
- Nie ma za co, Maleństwo. Pamiętaj, zawsze możesz na mnie liczyć.
- Wiem. - Uśmiecham się.
Podchodzę do lusterka, żeby poprawić makijaż i doznaję szoku. Domyślałam się, że nie wyglądam najlepiej, ale nie przypuszczałam, że jest, aż tak źle.
Zrobiłam to, co miałam zrobić, zeszłam na dół, usiadłam na kanapie i wtuliłam się w mojego przyjaciela.
Zaczęliśmy oglądać kolejny mecz. Tym razem grało Atletico Madrid z Sevillą.

Zaczynamy się śmiać.
- To musiało boleć. - Zauważa Cesc.
Potakuję mu.
- Współczuję mu. Nigdy nie przepadałam za Costą, ale w tej sytuacji...
W końcu słyszę pukanie.
W drzwiach stoją Pique z Is, Puyol, Pedro, Leo z An, Dani i Patricia z Davidem.
Każdy trzyma w ręce jakiś trunek.
- A miało być bez alkoholu... - Mruczę do siebie.
- Hola Chica.! - Krzyczy dwójka środkowych obrońców Barcy.
- Cześć wszystkim. - Odpowiadam. - Wejdźcie.
- Mmm.. ładnie tuu.. - Uśmiecha się Pedro, podziwiając salon.
- No to co.?! - Zaczyna Cesc. - Imprezę czas zacząć.!
Puyi zaczyna dobierać się do szampana, a biegnę po kieliszki. Ustawiam je w równym rządku na barze.
W końcu korek wystrzela.
W górę.
Sufit.
Dziura.
Cholera jasna.
- Dorwę Cię.! - Grożę Carlesowi.
- Upss..
Każdy zajmuje się korkiem, ale nikt nie zauważa, że z butelki wylewa się gazowany, Bogu dzięki, niskoprocentowy napój.
- Carles. - Mówię pukając go w ramię.
- Tak.?
Kiwam głową na butelkę.

- Nie przepraszaj. Umyjesz i nic się nie stanie.
Wszyscy wybuchają śmiechem po zobaczeniu miny Hiszpana.
- Żartujesz, prawda.?
- A czy ja kiedykolwiek żartowałam.?!
- No nie.
- No to masz odpowiedź.!
Robi smutną minkę i zaczyna zapełniać szklane kieliszki.
- Może poczekamy na Jordiego.? - Proponuję.
- Alba jest chory. - Wyjaśnia Pedro. - Nie może wychodzić z łóżka, więc raczej nie przyjdzie.
- Na treningu też go nie będzie. - Dodaje Geri.
- No chyba, że znowu wpadnie na jakiś idiotyczny pomysł. - Dorzuca Dani.
- A Alexis będzie.? - Pyta An, zmieniając temat.
- Z tym pytaniem zwróć się do wspaniałego pana Fabregasa.! - Mówię sarkastycznie.
Cesc przewraca oczami i oznajmia, żebyśmy nie zawracali sobie nim głowy i zaczęli się bawić. Nie mam nic przeciwko. Wszyscy podchodzą i gratulują mi sukcesu. Nareszcie czuję się doceniona. Atmosfera jest świetna. Wszyscy żartują i opowiadają przeróżne dowcipy.
Oczywiście nie może obyć się bez komentowania Krysi, Afro i Łysego.
Około północy Shakira zaczyna śpiewać "Addicted to you". Byłoby całkiem fajnie, gdyby nie to, że później przyłączają się do niej Geri z Cesciem.
No i wychodzi z tego jeden, wielki fałsz.
Ja, Puyi, Pedro i Dani turlamy się na podłodze ze śmiechu, za to Leo i An siedzą na kanapie z miną 'wtf'. No cóż, nie dziwię im się.
Wszyscy odlatują do krainy snów około 4 nad ranem.
Słońce pokazuje się na horyzoncie, a my idziemy spać.
***
Jak każdego poranka budzą mnie promienie słońca.
Z trudem się podnoszę i biorę telefon do ręki. 10:39. O nie.! Nie zdążymy na trening.
Zbiegam na dół i przeżywam szok. Is, An i Patricia śpią na kanapie. Geri, Cesc, Dani i Carles pod stołem. Przytuleni. Czy ja o czymś nie wiem.?!
Idę do łazienki i znajduję Pedro i Davida. Leżakują z głowami na sedesie. Podejrzewam, że w nocy zmogło ich na wymioty. W końcu oni wypili najwięcej.
Szybko wracam do salonu.
- Wstawać.! - Krzyczę najgłośniej, jak potrafię. Dziewczyny podnoszą głowy, a te marne piłkarzyny mnie ignorują. - Albo wstajecie, albo zastosuję drastyczne środki. - Grożę.
- Ee.. tam. Nie marudź. I tak nic nam nie zrobisz. - Mamrocze Alves.
- Nie bądź taki szybki, bo Cię sznurówki wyprzedzą. - Stwierdza Shakira.
- Is, daj spokój. Co taka mała dziewczynka może mi zrobić.?
- Biedny Dani. Szkoda, że nie pamiętasz, że ta dziewczynka, na wczorajszym treningu, zabrała Ci piłkę w przeciągu pięciu sekund. - Mówi blondynka.
Brazylijczyk próbuje to zlekceważyć i prycha pewny siebie.
- To co.? Wstajecie bo dobroci.? - Pytam zniecierpliwiona.
- Dani, ona nie żartuje. - Ostrzega Isabell.
- Is, powtarzam Ci to ostatni raz. Ona nic mi nie zrobi.
Podczas reszty kłótni dwójki Barcy i piosenkarki, idę do kuchni, biorę kubek, napełniam go wodą, wracam do salonu, podchodzę do chłopaków i wylewam im lodowatą ciecz na głowy. Dziewczyny próbują powstrzymać śmiech, ale im to nie wychodzi.
- Co ty najlepszego zrobiłaś, kobieto.?! - Wrzeszczy Pique.
- Pogięło Cię.?! - Dorzuca wściekły Cesc.
Domyślam się, że ta woda była zimniejsza niż się spodziewali, a że się nie spodziewali tej małej kąpieli - mieli wyśmienitą niespodziankę.
- Należało Wam się. Za 10 minut mamy trening, a Wy śpicie sobie w najlepsze.
- Że co.?! - Pytają wszyscy na raz.

W końcu biegnę na górę, ubieram się w to, robię mój ulubiony koński ogon, pakuję do torby strój na trening i wracam na dół.
- Kto gotowy wychodzi na zewnątrz. - Oznajmiam. - Dziewczyny, jak będziecie wychodzić to zamknijcie drzwi, a klucz wrzućcie pod wycieraczkę, no chyba, że chcecie zostać i poczekać na nas, to wtedy dom jest do waszej dyspozycji. - Dodaję.
- Jeszcze pomyślimy co zrobić. - Odpowiada Patricia.
- Okee.. to, pa.! - Mówię po czym ściskam każdą po kolei. Nagle sobie coś przypominam.
- O matko.! Gdzie Pedro i Villa.? !
- Boże, zapomniałam o nich. - Odpowiada przerażona Patricia.
- Żeby o własnym mężu zapomnieć.?! - Karci ją An.
- A gdzie Leo.? - Pyta Isabell.?
Roccuzzo puszcza buraka.
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
No to mamy 12.
Mam nadzieję, że miło będzie Wam się czytać moje wypociny. ♥
Jestem w miarę zadowolona. Następny pojawi się prawdopodobnie w następny weekend.
Do następnego. Pozdrawiam,
Mag. ♥
PS Tutaj możecie pytać się o bloga i w ogóle --> http://ask.fm/Culesowa