- Wyspałeś się ? - Pytam.
- Tak. Dzięki, że mnie przygarnęłaś.
- Nie ma problemu, ale od razu mówię, że na przyszłość się nie polecam. - Odpowiadam.
- Szkoda.. Cesc śpi ?
- Tak. Idę zrobić śniadanie.
- Poczekaj chwilę, to Ci pomogę.- Nie ! - Przeczę szybko.
- Dlaczego ?
- Nie chcę, żeby mi się kuchnia spaliła. - Oznajmiam z powagą.
- To było tylko raz.
- I o ten jeden nieszczęsny raz za dużo.
- Ale Ty jesteś.. - Mówi wstając. Chrząkam. - Co ?
- Mógłbyś założyć koszulkę. - Proponuję.
- A co ? Nie podoba Ci się mój kaloryfer ? - Pyta dziwnie poruszając brwiami.
- Nie.
- Pff.. wstydzisz się.
- Nie. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. - Dukam.
- Dziękuję, że traktujesz mnie jak przyjaciela.
- Zasługujesz na to. Przynajmniej tak sądzę.
- Postaram się zrobić wszystko, żebyś nie zmieniła swojego zdania o mnie.
- Wierzę w to.
- Obiecuję Ci, że się na mnie nie zawiedziesz.
- Nie składaj mi obietnic, których nie jesteś w stanie dotrzymać. Idę na dół. Obudź Cesca i przyjdźcie na śniadanie. - Oznajmiam.
- Okej..
Ruszam do kuchni i zabieram się do przygotowywanie posiłku. Zastanawiam się, czy nie potraktowałam Alexisa zbyt ostro. Może nie powinnam go tak w kółko zniechęcać ? Moje rozmyślania przerywają głosy piłkarzy.
- Mm.. ale ładnie pachnie ! - Wrzeszczy Cesc.
- A, dziękuję.
- Która jest godzina ? - Pyta.- 13. - Odpowiadam spoglądając na zegarek.
- Już niedługo mecz.
- Owszem. - Potwierdza Sanchez. - Jak się czujesz ?
- Dobrze. Na pewno lepiej niż wczoraj.
- Jesteś gotowa na mecz ?
- Tak. To mój pierwszy mecz i zarazem ostatni mecz w tym sezonie, więc żądam, żebyście wygrali. Jasne ?
- Wygramy, wygramy.
- Wierzę w to i wiem, że ten mecz z Bayernem to była głupia wpadka.
- Bo to była wpadka. A poza tym Bayern pokazał, że jest naprawdę silną drużyną, a my mogliśmy tylko biegać za nimi po boisku. Nie mieliśmy szans na wygraną.
- Wiem i bardzo nad tym ubolewam, ale dla mnie zawsze będziecie najlepsi.
- Po pierwsze ! Nie będziecie, tylko jesteście. A po drugie, nie jesteście, tylko jesteśmy. Teraz jesteś już jedną z nas i tak zostanie ! Jasne ?
- Tak, tak..
- No ! I wygramy, a ja strzelę gola i zadedykuję go Tobie ! - Stwierdza Alexis udając, że myśli.
Uśmiecham się.
" Kurde.. Ja naprawdę polubiłam tego mojego wariata. " - Myślę stawiając talerz z kanapkami na stole.
***
Już piętnasta.
Zaraz powinien być Eto'o, a ja jestem w totalnej rozsypce. Biegnę do łazienki, aby po chwili poczuć strużki gorącej wody, spływające po moim ciele. Nareszcie się odprężam.
Decyduję się na ten zestaw i wracam pilnować chłopaków.
- Kiedy przyjedzie Sa.. - Przerywa mi dzwonek do drzwi. - Otworzę.
Biorę głęboki wdech i sięgam po klamkę.
- Hey. To ty jesteś Valeria ?
- Cześć. Tak. To ja. Wejdź !
- Eto'o !!! - Wrzeszczy Cesc.
- Fab ! - Krzyczy Samuel rzucając się w ramiona Hiszpana.
- Ekhem. - Zaczyna Alexis. - A my ? - Pyta robiąc smutna minkę.
- A.. zapomniałbym. Mam coś dla Ciebie. - Oznajmia Eto'o zwracając się do mnie. - Proszę. - Mówi wręczając mi paczkę.- Koszulka ? - Pytam wyjmując zawartość.
- Tak.. Ona ma dla mnie wartość sentymentalną. Zagrałem w niej mój ostatni mecz w Barcelonie. - Wyjaśnia. - To było moje najtrudniejsze pożegnanie. - Dodaje. - A poza tym są tam autografy Dinho, Henry'ego i wielu innych.
- Dziękuję ! - Mówię ze łzami w oczach. - Założę ją na dzisiejszy mecz. Musi przynieść nam szczęście.
- Przyniesie. - Zapewnia Samuel.
- To co ? Zbieramy się. - Oznajmia Cesc.
Po chwili z Torbą, w której znajduje się prezent wsiadam do samochodu, żeby kilka minut później znaleźć się na Camp Nou.
- Pep u siebie, czy w szatni ?
- W szatni. Wszyscy już są. - Odpowiada ta blondyna z recepcji.
- Dzięki. - Rzucam na odchodne.
- Uwaga ! - Ostrzega Cesc. - Najpierw wchodzi Valeria, za nią ja z Alexisem. Ty zostajesz za rogiem. Val wróci po Ciebie. - Wyjaśnia Cesc zwracając się do byłej '9' Barcy.
Kiwamy głowami. Wchodzimy do środka z bananami na twarzach.
- Co Wam tak wesoło ? - Dopytuje się Guardiola.
- Nam ?!
- Gadajcie co przeskrobaliście.
- My ?! My nic nie zrobiliśmy. Znaczy zrobiliśmy, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Mamy dla Ciebie prezent. W dodatku ruszający się ! - Oznajmiam.
- O nie ! Kupiliście psa ?! Ja mam alergię na sierść.
- Y.. poczekaj chwilę.. - Wracam po Eto'o i razem wchodzimy do szatni. - Eto'o.. masz sierść ? - Pytam jakby nigdy nic.
- Nie.. Nie mam.
- TADAAAAAAAAAAAAAAAAM !! - Krzyczę.- Eto'o ? To ty ?!
- We własnej osobie. - Odpowiada wtulając się w trenera.
Wszyscy stają dokoła nich i włączają się do rozmowy, która trwa około godziny. W tym czasie ja
przebieram się w strój i zakładam koszulkę od Eto'o. Stadion zapełnia się. Od meczy dzielą nas minuty. Nie mogę doczekać się momentu, w którym wyjdę na murawę, usiądę na moim miejscu w sztabie szkoleniowym i będę zachwycać się przedstawieniem.
- Uwaga ! Ogłaszam listę piłkarzy jeszcze raz, gdyż nie było przy tym Valerii. - Oznajmia Pep. - Więc.. podstawowa jedenastka wygląda tak : Valdes, Montoya, Pique, Mascherano, Alba, Sergio, Cesc, Xavi, Pedro, Iniesta i Villa*, a ławkę grzeją : Abidal, Alexis, Thiago, Bartra, Valdes, Song i Tello. A inni wio na trybuny. - Wyjaśnia uśmiechając się.
- Pep, to mój skład. - Zauważam.
- Owszem. Jeśli przegramy, będzie to Twoja wina.
- Dzięki, ale nie pomagasz.
- Wiem. Chodźcie do tunelu.
Piłkarze obu drużyn ustawiają się. Razem z tymi słodkimi dzieciaczkami. Zawsze im zazdrościłam, że poznają tych wszystkich sportowców. A teraz Ci sportowcy są moimi przyjaciółmi.
Wychodzimy.
Idę obok Pepa, a wszystkie kamery skierowane są na jego twarz, więc za chwilę, na wielkim telebimie, moją krzywą mordkę widzi prawie 100 tysięcy osób. Już nie wspominając o tych ludziach przed telewizorami. Siadam, a obok mnie usadowiają się wygodnie Eto'o i Guardiola. Mecz się zaczyna wraz z pierwszym gwizdkiem arbitra. Już w 3' minucie Villa strzela cudownego gola. Jedenaście minut później bramkarza Malagi pokonuje mój Cesc, po indywidualnej akcji i strzale z linii pola karnego. Pokazuje to magiczne "L" dla Lii. Podbiega do mnie i przytula mnie. Camp Nou eksploduje.
- Strzeliłem gola, strzeliłem gola ! - Wrzeszczy.
- Brawo !
- Dziękuję !
- Boże.. strzeliłem gola ! Jestem cudowny ! - Krzyczy po czym zaczyna tańczyć.
- Wariat. - Podsumowuję. - Wracaj grać, a nie się cieszysz !
- No już, już.
Trzy minuty później pada kolejny gol. Tym razem Montoy'i. Jak go opisać ? Gol na miarę Barcy !
W końcu kończy się pierwsza połowa. Schodzimy do szatni.
- Valeria, chcesz im coś przekazać ? - Pyta Pep.
- Tak. Chcę powiedzieć, że jestem z Was dumna, ale nie cieszcie się za szybko. Pamiętajcie o tym, że w tym sezonie już przegraliście z Malagą i nie lekceważcie, bo to może się źle skończyć. Grajcie tak, jak graliście teraz, a wygramy. Zróbcie to dla Abiego. On na to zasługuje. Wygrajcie dla niego ! Nie dla siebie. Dla niego !
Wszyscy potakują głowami po czym odpoczywają, a później znowu wracamy na boisko.
- Mam nadzieję, że wzięli sobie Twoją radę do serca. - Mówi Pep.
- Ja też..
- Chcesz wprowadzić kogoś na boisko ? - Pyta ponownie zajmując swoje miejsce na miękkim fotelu.
- Y.. tak. Chcę zmienić Pedro na Alexisa.
- Okej. Powiedz mu, żeby się rozgrzewał.
Potakuję i idę do Mięśniaka.- Wchodzisz ! - Oznajmiam mu ze szczerym uśmiechem na ustach. - Rozgrzewaj się.
Wracając zwracam uwagę na akcję Iniesty. Drybluje po czym oddaje strzał na bramkę, również sprzed pola karnego, tak jak Martin, lecz Andres stoi jeszcze kilka metrów dalej. No inaczej niż golem, to się skończyć nie może.
Po tej akcji Alexis wchodzi na boisko. Dokładnie pięć minut później strzela gola. Patrząc na mnie układa swoje długie palce w niekształtne serduszko. Z jego ust wydobywają się trzy bezdźwięczne słowa. Te amo Valeria.
* Wynik meczu i ogólnie całe spotkanie z 1 czerwca 2013 roku z Malagą zmienione na potrzeby opowiadania.
-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-_-
No to jest 17. :D
Jestem w miarę zadowolona. Tak jak mówiłam wcześniej, akcja zacznie się rozkręcać. ^^
Mam nadzieję, że miło będzie Wam się czytać moje wypociny. ♥
Dziękuję za ponad 4000 wejść, jednak pod postami jest bardzo mało komentarzy. Kiedy przeczytacie rozdział zostawcie tutaj swoją opinię. Dla mnie to ważne, bo w ten sposób mam większe chęci do pisania, bo wiem, że komuś to się podoba, lub nie. Więc stawiam warunek. Jeśli nie będzie 4 komentarzy pod tym postem do niedzieli to rozdział 18 się nie pojawi. Niestety. Wierzę, że chcecie jak najszybciej wiedzieć co będzie dalej, więc na te komentarze chyba nie będę musiała długo czekać.
No to do następnego ! ♥
Mag. ♥
PS http://ask.fm/Culesowa <-- Tu możecie pytać o bloga, o mnie i ogólnie o wszystko ♥

Matko bosko kochano o.O
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie! Radość Cesca jest zajebista. W dodatku Alexis i ta jego słodka dedykacja <3
Pozdrawiam i zapraszam do mnie.
Alexis jaki słodki *.* . Twoje opowiadanie jest świetne ;D . Pozdrawiam ; **
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ale tak jak zawsze Alexis jest słodki :) zapraszam do siebie milosc-w-barcelonie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na : somos-tan-felices.blogspot.com pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy rozdział na http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/ licze na komentarze;)
OdpowiedzUsuńinformacja u mnie na blogu zapraszam :) http://milosc-w-barcelonie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń