piątek, 15 lutego 2013

meet Fabregas





" Tak. Jestem w niebie. - Pomyślałam. - Albo w piekle.."
Zobaczyłam tego mięśniaka, który walnął mnie drzwiami wbiegającego na murawę. 
Boże.. Przecież to Alexis Sanchez. 
Jestem idiotką. Wyzwałam piłkarza najlepszego klubu na świecie od kretynów. 
Skarciłam się w myślach. 
A więc to miał na myśli mówiąc, że jeszcze się spotkamy. On wiedział, że będę tu pracować. 
- Valeria.. Pozwolisz.? - Zapytał Pep. 
- Oczywiście. - Odpowiedziałam. 
- Więc chłopcy.. Ustawcie się i poznajcie Valerię - naszą nową redaktorkę, o której Wam tyle opowiadałem. 
Najpierw był Messi, a potem jak leciało :  Victor Valdes, Dani Alves, Gerard Pique, Cesc Fabregas,  Carles Puyol, Xavi, David Villa, Andres Iniesta, Thiago Alcantara, Jonathan dos Santos, Manuel Pinto, Javier Mascherano, Marc Bartra, Sergio Busquets, Pedro Rodriquez, Jordi Alba, Martin Montoya, Adriano Correia, Eric Abidal, Isaac Cuenca, Andreu Fontas, Alex Song, Marc Muniesa, Cristian Tello, a na samym końcu Alexis Sanchez. 
- Valeria.. Mówiłem Ci, że niedługo się spotkamy. 
- Daruj sobie.! Nie mam ochoty się z Tobą kłócić.! 
- A ktoś powiedział, że musimy się kłócić.? - Zapytał. 
Prychnęłam. 
- Jak było wczoraj z tą blondyną.? - Do rozmowy wtrącił się Cristian. 
Sanchez spojrzał na kolegę. Jestem pewna, że gdyby wzrok mógł zabijać Tello już dawno by nie żył. 
Uśmiechnęłam się do Alexisa. 
- Niech zgadnę.. Jestem spalony.? - Zapytał Chilijczyk. 
- Od początku byłeś.! - Odpowiedziałam. 
Ruszyłam w stronę Fabregasa. 
- Widzę, że poznałaś go wcześniej. - Powiedział wskazując na Sancheza. 
- Taa.. Uderzył mnie wejściowymi drzwiami. - Odparłam. 
Fab wybuchnął niepohamowanym śmiechem. 
- No co.?! - Zapytałam. 
- Nic, nic. Wiesz.. tak sami ja poznałem się z nim. 
- Serio.?! No to mamy ze sobą coś wspólnego. 
Mimo, że rozmawiałam ze sławnym piłkarzem to czułam się jakbym gadała z kumplem, którego znam od dzieciństwa. 
- Przyjaciele.? - Zapytał nagle patrząc mi głęboko w oczy. 
Nawet się nie zastanawiałam. Nie miałam nad czym. 
- Przyjaciele. - Odparłam. Fab wtulił się we mnie. 
Uśmiechnęłam się i zrobiłam to samo. 
Wiedziałam, że takiego przyjaciela jak Cesc to ze świecą szukać. 
- Ejj.. A my.?! - Zapytali chórem Gerard i Leo. 
Roześmiałam się, a chłopcy przyłączyli się do mnie i Hiszpana. 
- Zapraszam na zbiórkę. - Krzyknął Pep. 
Podeszłam do niego. 
- Chłopcy zróbcie 2 kółka. - Zarządził.
Kiedy odbiegli Guardiola zwrócił się do mnie. 
- Jeśli dobrze pamiętam to lubisz grać w piłkę. 
- Lubię to za mało powiedziane. Piłka nożna to nieodłączny element mojego życia.
Uśmiechnął się. 
- No to widzę, że dobrze wybrałem. 
- A tak właściwie to o co chodzi.? 
- A no, bo pomyślałem, że może chciałabyś zagrać z chłopakami mecz.. 
- Serio.? Mogę.? - Zapytałam z niedowierzaniem. 
- Jasne. Od teraz jesteś moją prawą ręką. - Odparł. 
- Woooow. Dziękuję. - Powiedziałam ze łzami w oczach. 
- Nie ma za co. Too.. Jak chłopaki skończą - co zapewne stanie się jak zniknę z pola widzenia - powiedz im, żeby podzielili się na drużyny. Tak jak zawsze. Będą wiedzieć o co chodzi. Jeśli nie będziesz mogła ich ogarnąć to poproś Cesca o pomoc. Zauważyłem, że się zaprzyjaźniliście. - Przytaknęłam. - No i oczywiście powiedz im, że grasz z nimi. Mam jeszcze jedno pytanie.. Masz przy sobie jakiś strój sportowy.? 
- W torbie mam koszulkę Fabregasa, ale spodenek nie. - Odparłam. 
- Aha. Ok. Cesc.! - Krzyknął w stronę mojego przyjaciela. - Chodź tu szybko. 
- Tak trenerze.? O co chodzi.?
- Zaprowadź Valerię do szatni i pożycz jej swoje spodenki. - Poprosił.
- Jasne trenerze. - Odparł po czym zwrócił się do mnie. - Chodź. 
Pobiegłam za nim. 
Weszłam do ich królestwa. 
Panował tu wieeeeeeeeeeeeelki bałagan. 
Znalezienie tutaj czegokolwiek graniczyło z cudem. 
Przewrócił wszystko do góry nogami, ale w końcu znalazł to czego szukał. 
- Trzymaj. - Powiedział wręczając mi spodenki. 
- Dzięki. Gdzie mogę się przebrać.?
- Tam. - Wskazał na mini przebieralnię. 
- Ok. Tylko nie podglądaj.! - Ostrzegłam. 
- No wiesz co.?! - Udał oburzonego. - Jak mogłaś tak pomyśleć.?! 
- Po ludzku, zboczuchu.! - Odparłam i poszłam zmienić ubranie. 






-------------------------------------------------------------------------------------------

Uff.. Rozdział 6 cz. 2 dodany. 
Miał ukazać się jutro, ale postanowiłam zrobić Wam niespodziankę i dodać dzisiaj. 
A poza tym w niedzielę mam urodziny i muszę wszystko posprzątać, więc zapewne nie miałabym czasu.  ;3
Mam nadzieję, że miło będzie się Wam czytać moje wypociny :D 
Jak zwykle zapraszam Was do polubienia mojego Fan Page'a na Facebooku : 

czwartek, 14 lutego 2013

in heaven. or in hell.

Weszłam do środka.
Skierowałam się do recepcji.
Zapytam o biuro pana Guardioli.
Młoda blondynka zaprowadziła mnie do drzwi.
Po drodze mijałyśmy zdjęcia piłkarzy wraz z autografami.
Wzięłam głęboki oddech i zapukałam.
Usłyszałam ciche : 'proszę'.
Weszłam. Serce waliło mi jak szalone.
- Dzień dobry. Nazywam się Valeria Mendez. - Wydukałam spięta.
- Aa. Witam. Proszę sobie usiąść. - Wskazał fotel naprzeciwko siebie. - Może na początek przejdźmy na 'ty'. Pep.
- Valeria. - Odpowiedziałam ściskając jego dłoń.
- Myślę, że miło będzie się nam pracować. Mam nadzieję, że zaprzyjaźnisz się z chłopakami, ale muszę Cię przed czymś ostrzec. Uprzedzam, że chłopcy mogą zachowywać się trochę dziecinnie. Pewnie wiesz o co chodzi..
- Tak. Świetnie Cię rozumiem. W końcu mam brata.
Roześmiałam się. Nareszcie się trochę rozluźniłam.
- To chyba wszystko. Teraz zapraszam za mną na boisko. - Oznajmił.
Zrobiłam tak jak powiedział.
Po minutach moim oczom ukazała się :
" Świątynia piłki nożnej, serce Barcy - Camp Nou ".
Pep zaprowadził mnie na fotele, na których cały sztab szkoleniowy wraz z trenerami i piłkarzami rezerwowymi siedzi podczas meczy.
- Pójdę po chłopaków. Zaraz wracam. - Odparł i ruszył do tunelu, ale zanim zniknął, parsknął odwracając się :
- Z góry przepraszam za ich zachowanie.
Moi ulubieni piłkarze nie pozwolili mi czekać choćby minuty. Pojawili się w błyskawicznym tempie.
Na ich czele stanął najlepszy piłkarz świata : Leo Messi.
Chłopaki trykali się łokciami patrząc w moja stronę i uśmiechali się głupkowato.
A więc o tym mówił Pep.
"Tak. Jestem w niebie. - Pomyślałam. - Albo w piekle..




--------------------------------------------------------------------------------------------

Przepraszam, że taki krótki, ale to zapowiedź części II.
Musiałam urwać go w ważnym momencie dlatego podzieliłam rozdział 6 na dwie części.
Drugą dodam w sobotę. ;3
Jak zwykle zapraszam Was do odwiedzenia mojego Fan Page'a na Facebook'u :
http://www.facebook.com/TenStanKiedyBarcelonaGra?ref=hl  ♥

sobota, 9 lutego 2013

farewell

- Idę zrobić śniadanie, a ty obudź Zdrajcę.
- Chodzi o Ikera.?
- Tak. I przyprowadź mi go do kuchni.
- Ok.
Zeszłam na dół i zaczęłam robić herbatę. Po kilkunastu minutach przyszła do mnie Elena.
- Gdzie Iker.? - Zapytałam.
- Zaraz przyjdzie. Nawet nie wiesz jak trudno się go ściąga z łóżka.
- A więc to tak huknęło.
- Aż tak to było słychać.? No bo wiesz.. Nie chciał wstać, a powiedziałaś, że chcesz, żeby przyszedł szybko, więc nie miałam wyboru. Mam nadzieję, że nic mu się nie stało, bo jak spadł to złapał się za rękę i zaczął ją masować. - Tłumaczyła się ruda.
- Nie martw się. Nawet jeśli coś mu się stało to dobrze mu tak. Nie powiedział mi, więc niech teraz cierpi. A gdzie on tak właściwie jest.? - Zapytałam.
- Kąpie się. - Odparła.
- Ok. Zaraz wracam.
Pobiegłam do pokoju Ikera i odkleiłam zdjęcia.
" W końcu muszę mieć jakiś dowód ", pomyślałam. Wróciłam do przyjaciółki i wszystko jej wytłumaczyłam. Po kilku minutach zszedł Iker.
- Oo.. Idzie Gwiazda. - Syknęłam. - Elena, możesz nas zostawić.? - Dodałam po chwili.
- Jasne. - Powiedziała i klepnęła Ikera w ramię. - Powodzenia. - Dodała po chwili zwracając się do niego.
Kiedy wyszła zaczęłam swój monolog.
- Czy Tobie już na głowę wali.? Ile nasza mama musiała się najeść śniegu, żeby takiego bałwana urodzić.?! Ty wiesz w co się pakujesz.?!
- Ale o co Ci chodzi.?!
- O to. - Wskazałam na zdjęcia. - Kim ona jest.?! Jesteś skończonym idiotą. Jak możesz się w coś takiego pakować.?! Przecież ona ma dziecko. Może jeszcze teraz mi powiesz, że ma męża, albo, że to Ty jesteś ojcem tej dziewczynki. Jesteś żałosny. Dlaczego w ogóle mi o tym nie powiedziałeś.?!
- Nie chciałem Ci zwalać tego wszystkiego na głowę. Wiem, że jestem skończonym idiotą i przepraszam Cię za to. - Wydukał.
- Głupie przepraszam nie wystarczy, ale jak na razie wybaczam Ci. - Powiedziałam z powagą. - Mam tylko jedno pytanie. Kochasz ją.?
- Tak.
- Bardziej niż mnie.?
- Nie.
- Jak to.?
- Nikogo nie mogę kochać tak bardzo jak moją malutką siostrzyczkę.
- Wcale nie taką malutką. - Uśmiechnęłam się.
- Niech Ci będzie. Too.. jak z tym śniadaniem.?
- Pff.. A ty jak zwykle tylko o jednym.
- Moja wina, że cały czas jestem głodny.?
- A kogo.?
- Twoja. - Krzyknął oskarżycielsko. - To ty tak słabo mnie odżywiasz.
Udałam obrażoną.
- No jasne. Wszystko zrzuć na siostrę. Już sobie wyobrażam jak będziesz wyglądać kiedy wyjadę. - Odparłam.
Mina mu zrzedła.
- Co.?
- No bo wiesz... Miałabyś coś przeciwko gdyby wprowadziła się do nas Camila z Renesme.?
- Nie.. Jasne, że nie. Ale stawiam jeden warunek.!
- Co tylko chcesz moja pani. - Powiedział poważnie.
Zaśmiałam się.
- Mój pokój ma dostać Renesme.
- Dla Ciebie wszystko.
- Oj.. Jakie to słodkie. - Powiedziała Elena wchodząc do kuchni. - Ah.. Ta wasza miłość do siebie.
Wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem.
- Pośpiesz się z tym śniadaniem, bo za dwie godziny masz samolot. - Dodała po chwili.
- Dobrze wiedzieć.
- Idź się wykąpać, a my zrobimy te kanapki. - Zaproponował Iker.
- Ok. Tylko proszę.. Chcę zastać kuchnię w takim stanie, w jakim Wam ją zostawiam. - Poprosiłam sarkastycznie.
Poszłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Od razu poczułam się lżej.
Ubrałam się w to. Usta delikatnie musnęłam błyszczykiem i zeszłam na dół na to długo wyczekiwane śniadanie. W końcu moim oczom ukazały się cudne kanapki i kuchnia. Cała kuchnia. Na ten widok zrobiło mi się cieplej na sercu. Zasiadłam do stołu i zjadłam posiłek. Nie należał do najlepszych w moim życiu, ale fakt, że zrobił go mój nieutalentowany pod żadnym względem brat, zmieniał smak.
- No to w drogę. - Krzyknął Iker.
Wróciłam do pokoju i wzięłam walizki. Doszłam do drzwi i wymiękłam.
- Braciszku mój kochany. - Zaczęłam słodziutkim głosem. - Pomocy.!
Na dole rozległ się donośny śmiech.
- Idę. - Odkrzyknął. - Daj. - Powiedział biorąc moje bagaże.
Zeszłam za nim i poszliśmy do samochodu.
Wraz z Eleną usiadłyśmy na tylnych siedzeniach, żeby trochę porozmawiać przed naszą długą rozłąką.





***



- Czyli.. Już jedziesz.. - Powiedział mój brat. 
- Taa.. Będę tęsknić. - Odparłam i się rozpłakałam. 
- Cii.. Przestań. - Odrzekł przytulając mnie. - I radziłbym Ci się pospieszyć, bo za 15 minut odlatuje Twój samolot. 
- O kurde.. To idę. Pa. - Pomachałam im i odwróciłam się. 
Mimo, iż powinnam być smutna to na mojej twarzy zagościł uśmiech. 
Zaczynam nowe życie. 
Teraz będę zdana tylko i wyłącznie na siebie. 




***



- Proszę zapiąć pasy. Podchodzimy do lądowania. - Usłyszałam głos stewardesy. 
Byłam w niebie. Dosłownie. Spełniłam swoje marzenia. Prawie. Jeszcze tylko muszę poznać chłopaków i pana Guardiolę. Wtedy będę w niebie. 
Zamówiłam TAXI i podałam kierowcy kartkę z adresem. 
Po kilkunastu minutach moim oczom ukazał się przepiękny budynek. 
To było coś wspaniałego. 
Wyciągnęłam klucze i weszłam do domu
Walizki zostawiłam przy schodach i poszłam się rozejrzeć. 
Znalazłam kuchnięsalonsypialnięgarderobędwie łazienki i kolejną sypialnię
Było już po 11, a chłopcy mają trening o 13, więc na Camp Nou muszę być jakieś 15 minut wcześniej. 
Wciągnęłam walizki na górę i zaczęłam szukać czegoś fajnego. 
W końcu zdecydowałam się na ten zestaw
Zeszłam na dół i zajrzałam do lodówki. 
Pusto. 
Wzięłam torebkę i ruszyłam do sklepu. 
Kupiłam najważniejsze rzeczy potrzebne do przeżycia dzisiejszego dnia. 
Wróciłam do domu i zjadłam sałatkę, którą wcześniej przygotowałam. 
Weszłam do swojego pokoju i odsunęłam zasłony. 
Do środka wpadły promienie słońca. 
Spojrzałam na krajobraz. 
Centralnym punktem był Camp Nou. Znajdował się dosłownie 500 metrów od domu. 
Ruszyłam do wyjścia. 
Po drodze podziwiałam wszystko co znajdowało się dokoła. 
Każdego krzaka, każde zwierzę krzątające się wokół swojego właściciela. 
W końcu dostrzegłam mój cel. 
Podeszłam do drzwi i złapałam klamkę. 
W tym momencie coś mnie uderzyło. 
Ledwo co utrzymałam się na nogach. 
- Patrz jak chodzisz.! - Krzyknął na mnie jakiś mięśniak z telefonem w ręku. 
- Przepraszam. Nie chciałam. - Zaczęłam się jąkać. 
- Daruj sobie. Stało się. Oszczędź mi swojego gadania. Idiotka. - Mruknął. 
- Jesteś skończonym kretynem. To Ty powinieneś przepraszać mnie a nie ja Ciebie. 
- Czyli co.?! Teraz mam uklęknąć przed Tobą i prosić o wybaczenie. - Zapytał z sarkazmem. 
- Nie mam nic przeciwko. - Odpowiedziałam z wrednym uśmiechem na ustach. 
- To było pytanie retoryczne. 
- No co ty.?! Patrz.! Nie domyśliłam się.! - Odparłam ironicznie. 
- Śmieszna jesteś. - Parsknął.
- Ty również.
Odwróciłam się w stronę wejścia. 
- Do zobaczenia. - Krzyknął za mną. 
Spojrzałam w jego stronę. 
- Nie chcę być wredna, ale mam nadzieję, że nie spotkamy się szybko. 
- Ojj.. Wydaję mi się, że Twoje marzenie się nie spełni.  - Odparł mięśniak i cmoknął ustami. 
- Kretyn. - Odparłam odwracając się w stronę tych przeklętych drzwi. 
Łapiąc klamkę usłyszałam cichy szept mojego pierwszego "przyjaciela" poznanego w Barcelonie. 
- Ostra. - Zaśmiałam się i spojrzałam w jego stronę. 
Ukazał rząd bieluśkich zębów, a ja zrobiłam to samo. 





-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Uff.. Mamy 5. ;3
Ogólnie jestem zadowolona, zwłaszcza z ostatniej części. :D
Mam nadzieję, że miło będzie się Wam czytać moje wypociny. 
Bardzo proszę Was o komentarze. Do daje mi wzmocnienie i chęć pisania kolejnych rozdziałów. Dla Was to tylko kilka sekund, a dla mnie bardzo ważna rzecz.! 
Jak zwykle zapraszam Was do polubienia mojego Fan Page'a na Facebooku : 
Z góry dziękuję, za każde 'Lubię to'.! ♥ ♥ ♥ 

wtorek, 5 lutego 2013

the last night with family


Zapukałam.
Nie usłyszałam odpowiedzi więc weszłam i przeżyłam szok.
- NIESPODZIANKA - Usłyszałam.
Zobaczyłam Ikera, Elenę, Fabio, Marca i jakąś dziewczynę. Wyglądała na sympatyczną. Zastanawiałam się kto to może być, aż  w końcu doszłam do wniosku, że pewnie to jakaś nowa "przyjaciółka" Ikera.
Wszyscy się do mnie uśmiechnęli.
Ustawili się w kolejce i zaczęli się do mnie przytulać. Pierwsza w kolejności była Elena.
Uściskała mnie bez słowa. Zresztą ja też się nie odzywałam, bo nadal byłam w szoku.
Później był Marca, następnie Fabio, aż na samym końcu zobaczyłam przed sobą Ikera z tą blondyną u boku.
- Yyy.. Val.. Poznaj Camilę. Camila, to moja słynna siostra : Valeria Mendez.
Roześmialiśmy się.
- Miło Cię poznać. - Powiedziała.
- Mi również. - Odparłam.
- Iker wiele mi o Tobie opowiadał.
- Naprawdę.? Mi o Tobie też. - Skłamałam.
Iker spojrzał na mnie dziękczynnym wzrokiem.
- A tak się zapytam. - Zaczęłam niepewnie. - Nie to, zę się nie cieszę, czy coś.. ale po co wszyscy tu przyszli.? - Zapytałam.
- Wszyscy chcą się z Tobą pożegnać, bo przecież jutro wyjeżdżasz. - Odparła El.
- Dziękuję. Jesteście wspaniali.
- To nie nam powinnaś dziękować, tylko Ikerowi. - Oznajmił Fabio.
- To on wszystkich tutaj ściągnął. - Dodała Camila.
- Doprawdy.? - Zwróciłam się do Ikera. - Od kiedy z Ciebie taki dobry brat.?
- No wiesz... Chcę żebyś mnie dobrze zapamiętała. - Odparł.
Zrobiło mi się cieplej na sercu, a po policzkach popłynęły mi krystaliczne łzy.
- Ja zawsze Cię dobrze pamiętam. - Odpowiedziałam wtulając się w niego jak w wielkiego miśka.
- Kocham Cię. - Wydukał w końcu.
- Ja Ciebie też. - Odpowiedział po chwili.
- Ooo.. Jakie to słodkie. Ale koniec rozkminiania. Czas na 'mini party'. - Powiedział Marc przy czym wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.






***





Przyznam, że świetnie się bawiłam. Było miło i bardzo zabawnie.
Po godzinnej zabawie poszliśmy do centrum handlowego. Kupiłam sobie kilka nowych ciuszków.
Później wróciliśmy do domu. W międzyczasie zapoznałam się z Camilą. Okazała się całkiem fajną babką. Naprawdę ją polubiłam.
Z Eleną ustaliłyśmy, że dzisiaj przenocuje u mnie, a przy okazji pomoże mi się pakować.
O 18 wszyscy rozeszli się do swoich domów.
Oczywiście nie obyło się bez płaczu, a zwłaszcza z mojej strony. Nic na to nie poradzę. Po wyjściu Camili i Ikera zostałyśmy same. Oparłam się o drzwi i obsunęłam na ziemię. Byłam wykończona, jednak po chwili podniosłam się z trudem i ruszyłam na górę do pokoju.
Na łóżku siedziała Elena.
- Boże, jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
- Cieszę się Twoim szczęściem.
- Nie wyglądasz na zadowoloną.
- Ale jestem. Naprawdę. - uśmiechnęła się z przymusu.
- Nie jesteś.
- No przepraszam. Nawet nie wiesz jak się czuję.
- Jak.?
- Przykro mi.
- Dlaczego.?
- Nie chcę, żebyś jechała.
- No, ale dlaczego.?
- Będę tęsknić - rozpłakała się.
Siedemnastolatka podeszła do niej i ją przytuliła. Po chwili ona także zaczęła szlochać.
- Przepraszam. Nie pomyślałam o tym w ten sposób.
- Nie szkodzi.
- Właśnie szkodzi. Zachowywałam się jak egoistka.
- Każdy czasem się tak zachowuje.
Dziewczyna nie odpowiedziała.
- Idę po chusteczki. Zaraz wracam.
Wyszła z pokoju nie słysząc odpowiedzi. Po kilku minutach wróciła, rzucając przyjaciółce paczkę chusteczek i puszkę Pepsi prosto z lodówki.
- Nie pojadę.
- Że co.?!
- Nie pojadę.
- Dlaczego niby.?!
- Nie zostawię Cię samej.
- Nie możesz zrezygnować. To dla Ciebie wielka szansa. Coś takiego może Ci się już nigdy nie przytrafić. Taka szansa zdarza się raz na milion.
- I co z tego.?
- Co z tego.?! Chyba Cie coś boli. Ty nic nie rozumiesz.! Nie możesz zrezygnować.
- Mogę.
- Nie możesz.
- No dobrze. Nie chcę zrezygnować. Masz racje. Taka szansa zdarza się raz na milion, ale nie mogę Cię zostawić.
- Owszem. Możesz mnie zostawić. Nie jestem dzieckiem. Dam sobie radę.
- A z kim będziesz się spotykać w wolnym czasie.
- Przecież mam Marca. No i Iker. A z tobą mogę rozmawiać przez Internet. Od czego jest Facebook i Skype.?
- No fakt.
- To pojedziesz.?
- Nie wiem. Muszę o tym pomyśleć.
- Dziewczyno.! Tutaj nie ma nad czym myśleć.
- Dla mnie jest.
- No dobra. Ale proszę. Jeśli będziesz podejmować decyzję to nie myśl o mnie i o innych. Zapomnij o tym co Ci powiedziałam. Myśl o sobie i o tym czego ty chcesz.
- Ale..
- Żadne 'ale' - przerwała jej - to od zawsze było twoje marzenie.
- No może i tak, ale to nie fair wobec Ciebie.
- Mówiłam Ci już. Nie patrz na mnie. Patrz na to czego chcesz ty, a nie wszyscy wokół Ciebie.
- No, ale ja tak nie umiem.
- To się naucz.! Zawsze myślałaś o innych. Czas z tym skończyć. Posłuchaj. TY jesteś na pierwszym miejscu. Nie inni. TY, zawsze TY.!!
- Ale ja nie chcę być egoistką.
- Trudno. MUSISZ. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
- Dobra. Ok. Zmieńmy temat. Proszę.
- Dobra. Może zaczniemy Cię pakować.? - Zaproponowała Elena.
- Ale przecież jeszcze nie podjęłam decyzji.
- Chyba wolisz się jutro rozpakować niż zbierać swoje rzeczy w 5 minut.
- No fakt. Jak zwykle masz rację. Idę po walizki.
Poszłam do pokoju Ikera, w którym były.
Zajrzałam do szafy i zauważyłam zdjęcia, które były zawieszone na drzwiach. Była na nich Camila.
Z małą dziewczynką.
Była do niej przytulona.
- Elena.! Chodź tu szybko.!
- Co.?! - Wpadła do pokoju przewracając się w drzwiach.
Podeszłam do niej i ją podniosłam.
- Niech żyje zgrabność. Nic Ci nie jest.?
- Nie. - Odpowiedziała nie zważając na moją zaczepkę. - Co się stało.?
- Zobacz. - Wskazałam na zdjęcia.
- O.. To Camila. No i co w tym takiego.? Przecież Iker z nią jest, więc ma prawo wieszać tutaj jej zdjęcia.
- Owszem. Ma. Ale kim jest ta mała dziewczynka.? - Zapytałam podenerwowana.
- Nie mam pojęcia. Jest do niej strasznie podobna. Chyba nie myślisz, że..
- Tak. Właśnie tak myślę.
- Nie.. To niemożliwe. To nie może być jej córka. Iker nigdy by się w coś takiego nie wpakował. - Elena próbowała przemówić mi do rozsądku, ale ja wiem swoje.
- Jesteś pewna.? Przecież go znasz. Wiesz, że nie należy do najmądrzejszych osób. Mógłby się w coś takiego wpakować. I jak widać zrobił to. I nawet nie raczył mi o tym powiedzieć.
- Nie. To na pewno nie tak. To musi być jakaś pomyłka.
- Jutro się tego dowiemy. Chodź już. - Wzięłyśmy walizki i wyszłyśmy.
- Robimy tak jak zawsze.? - Zapytała El.
- Uhm.. - Uśmiechnęłam się. Włączyłam muzykę, a Elena zaczęła wyciągać ubrania z szafy. Wszystko rozłożyłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy porządkować.
Elena prawie wszystko wpakowała mi do walizki.
Wzięłam kilka strojów do ćwiczeń, bo w końcu jestem zwolenniczką sportu.
O 23 skończyłyśmy. To była delikatnie mówiąc maskara.
Walizki miałam wypchane po brzegi i to dzięki mojej kochanej przyjaciółce.
No i oczywiście wpakowała mi kilka koszulek FCB. M. in. Sancheza, Messiego, Thiago, Pique, Fabregasa i Tello. No i rzecz jasna nie zabrakło koszulki Ronaldo. Wzięłam także kilka zdjęć z Eleną, Marciem, Ikerem i Fabio. Byłam gotowa do drogi.
Tylko, że jeszcze nie wiedziałam czy pojadę.
Jestem żałosna.
- Idę się wykąpać. - Powiedziałam do przyjaciółki.
- Dobra.
Wzięłam długi, gorący prysznic. Zmyłam z siebie wszystkie smutki. Poczułam się jak nowonarodzona.
Kiedy wyszłam zobaczyłam El, która słodko spała.
Położyłam się obok, ale w przeciwieństwie do niej nie mogłam zasnąć.
Myślałam o tym czy jechać, czy nie.
Usłyszałam szept przyjaciółki.
- Val.. Śpisz.?
- Nie. A coś się stało.?
- Nie. Chciałam tylko zapytać czy podjęłaś decyzję.
- Podjęłam.
- Jak brzmi.? - Zapytała niepewnie.
- Jadę. - Odpowiedziałam.
- Jeeeeest - Krzyknęła. - Mądra dziewczynka. - Przyjaciółka poklepała mnie po głowie.
- Yyy.. Dzięki.
- Spoko. Mam nadzieję, że jesteś zadowolona ze swojej decyzji.
- Jestem. Już się nie mogę doczekać. Jeszcze tylko kilka godzin.
- Kilka.?! Chyba chciałeś powiedzieć 4. A właściwie to 3, bo droga na lotnisko trochę zajmuje.
- Boże. - Zerwałam się z łóżka. Elena zrobiła to co ja.
- Idę zrobić śniadanie, a ty obudź Zdrajcę.




--------------------------------------------------------------------------------------------------

No.. mamy 4. Dodałam go trochę wcześniej, bo niedługo zaczynają się ferie i chcę trochę ogarnąć to wszystko.
Myślę, że miło będzie się Wam czytać moje wypociny.
Jak zwykle zapraszam Was do polubienia mojego Fan Page'a na Facebook'u.
http://www.facebook.com/TenStanKiedyBarcelonaGra?fref=ts. ♥
Dziękuję za każde ' Lubię to' ♥


sobota, 2 lutego 2013

i'm in heaven


" Koniec szkoły ".
Ta myśl cały czas chodziła mi po głowie.
Koniec nauki, koniec odrabiania godzinami prac domowych.
Nareszcie skończyłam szkołę.
Dzisiaj wieczorem miała wpaść do mnie Elena, lecz przyjechali do niej jej dziadkowie i musi się nimi zaopiekować.
Pomyślałam, aby zaprosić Marca, ale nie chcę, żeby Elena miała powody do zazdrości.
Chciałabym, żeby wreszcie zrozumiała, że ani on nie podoba się mi, ani ja jemu.
Po uroczystości miała odbyć dyskoteka, ale nie miałam zbytniej ochoty na zabawę. Wolałam usiąść wygodnie na łóżku, poczytać jakąś dobrą książkę, słuchając muzyki lecącej w tle. Tak. Tego właśnie potrzebowałam. Spokoju.
Wyszłam ze szkoły jak najszybciej mogłam, ale po drodze cały czas trafiałam na kumpli.



***



Otworzyłam drzwi, wbiegłam na górę i rzuciłam się na łóżko. Wzięłam komputer.
Weszłam na pocztę. Od kilku dni czekałam na odpowiedź od pana Pepa w sprawie tego konkursu. Zobaczyłam to. Mam wiadomość. Otworzyłam szeroko oczy i modliłam się, żeby to była odpowiedź, na którą tak długo czekałam.
Tak.. to było to.
Nie wiedziałam czy to odpowiedź, czy kolejny list z podziękowaniami za udział.
Ale wiedziałam jedno.!
CHCĘ TO TERAZ PRZECZYTAĆ.!!
Otworzyłam maila i przeczytałam go, a brzmiał następująco:




Valeria Mendez,
Z przyjemnością informuję panią, iż wygrała pani nasz konkurs. Byłbym ogromnie wdzięczny, gdyby zaczęła pani pracę dla nas jak najszybciej. Dziś wysłałem dla pani bilet na samolot. Lot odbędzie się w niedzielę o godz. 10:00. Mam nadzieję, że pani zdąży. Myślę, iż zaprzyjaźni się pani z chłopakami. Uprzedzam, że przy kilku pierwszych spotkaniach mogą zachowywać się trochę dziecinnie, ale zadbam o to, aby nie czuła się pani oblężona. Pani praca będzie polegać na pisaniu artykułów na naszą oficjalną stronę, robieniu zdjęć na meczach, treningach, konferencjach prasowych itp. Aparat dostanie pani w prezencie ode mnie. Będzie pani mieszkać w piętrowym domu z basenem 500 metrów od Camp Nou. Mam nadzieję, że wszystko się pani spodoba. Jak na razie to chyba wszystko. Reszty dowie się pani na miejscu.
Do zobaczenia.!   


                                                                                                                               Pep Guardiola    

PS Gratuluję.!




Przeczytałam to kilka razy i nadal nie mogłam w to uwierzyć.
Zaczęłam piszczeć i skakać po łóżku.
- Co tu się dzieje.?! - zapytał Iker wbiegając do pokoju z grobową miną.
- Udało się. Rozumiesz.?! Udało się.
- Ale co się udało.?
- Jadę do Barcelony.!
- Na prawdę.?
- Nie. Na żarty - odparłam sarkastycznie.
- Brawo.! - odparł nie zważając na moją ripostę.
Podbiegł do mnie i mnie przytulił.
- Jestem z Ciebie dumny - powiedział.
- Dziękuję. Nie mogę uwierzyć.
- Ja też nie.
- Matko. Ja będę mieszkać w Barcelonie. Będę miała własny dom. Poznam wszystkich piłkarzy. I..i..i.. MESSIEGO. - rzuciłam się na łóżko - Jestem w niebie. - odparłam. - Co tak śmierdzi.? - zapytałam.
- Shit.! Naleśniki. - krzyknął Iker i pognał na dół.
- Brawo braciszku. - odkrzyknęłam za nim.
Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Eleny.



Rozmowa :


V : Hey El. Nie uwierzysz co się stało.!
E : Hey. Co.? Mów.!
V : Udało się. Wygrałam ten konkurs.
E : Serio.? Wow. Jesteś wielka. Wiedziałam, że Ci się uda.
V : Dziękuję.
E : Kiedy wyjeżdżasz.?
V : W niedzielę.
E : Oj.. to szybko.
V : No.. trochę szybko. Musisz do mnie jutro koniecznie przyjść.
E : Jasne. O której mam być.?
V : Około 15. Chyba, że chcesz przyjść wcześniej i pomóc mi sprzątać.
E : Nie. Dziękuję.
V : Przepraszam, ale muszę już kończyć. Iker spalił naleśniki.
E : W no to spoko. Smacznego.!
V : Wredna jesteś.
E : Też Cię kocham. Pa.
V : Pa.

Koniec.



Zeszłam na dół do brata.
- Czego chcesz - zapytałam.
- Pomocy.
- Nadchodzi SUPERMAN.
- Yyy.. Okayy..
- No więc o co chodzi.?
- No, bo chciałem zrobić kolację z powodu Twojego sukcesu, ale mój talent kulinarny mówi sam za siebie - wskazał palcem patelnię ze spalonymi naleśnikami. - Może zamówimy pizze.?
- Jasne. Pizza i jakiś film. Ale dzisiaj wybieram ja.
- Ale..
- Mój sukces. Tak.?
Prychnął.
- Taa.. - Odparł.
- No. Już wybrałam.
- Jaki.? - Zapytał zaciekawiony.
- "Lacara o Culta". Spodoba Ci się.
- Mam nadzieję. - Powiedział z przekonaniem.
Uśmiechnęłam się.
- To Ty zamów pizze, a ja idę po laptopa. - Zaproponowałam.
- Tak jest. - Odrzekł, a ja się zaśmiałam.



***


- No i co.? Podobał się.? - Zapytałam po skończeniu seansu. 
- Tak. Myślałem, że będzie to jakiś kolejny, ckliwy film, a tu taka zmiana. Jestem z Ciebie dumny. 
- Wal się.! - Powiedziałam uderzając go w ramię. 
- Auuu.. - Zawył. 
- Należało Ci się. - Odpowiedziałam. 
- Nieprawda. 
- Prawda. 
- Nieprawda. - Nasze przekomarzanie przerwał dzwonek do drzwi. 
- Pójdę otworzyć. - Powiedziałam.
- Dzień dobry. - Powiedział facet w stroju listonosza. 
- Dzień dobry. 
- Valeria Mendez.? - Zapytał. 
- Yy.. Tak. 
- Mam dla pani przesyłkę od Pepa Guardioli. - Wskazał miejsce na kartce papieru po czym dodał - Proszę się tutaj podpisać. 
Zrobiłam to o co mnie prosił. 
Potem zamruczał coś pod nosem i poszedł. 
Wróciłam do kuchni i otworzyłam paczkę. Ujrzałam dwie koperty oraz futerał z aparatem w środku. 
Nie chciałam ukazywać zdziwienia, ale oczy po prostu wyszły mi z orbit. 
Wzięłam pierwszą kopertę. W środku znajdował się bilet. 
Sięgnęłam po drugą. Zobaczyłam w niej liścik. 


Valeria Mendez, 
Mała zmiana planów. Stwierdziłem, iż lepiej będzie jeśli przyślę aparat pocztą, żeby mogła się pani z nim oswoić. Bilet znajduje się w drugiej kopercie. Życzę miłego lotu. 

Pep Guardiola


Wow. Guardiola pisał lepiej ode mnie, mimo tego, że jest facetem. 
Skubaniec - pomyślałam. 
Od razu poczułam narastające szczęście. Już się nie mogę doczekać niedzieli. Chciałam tam jechać i zostać na zawsze. 



***


Obudziłam się dosyć późno. Z trudem zwlekłam się z łóżka. 
Stwierdziłam, że mogę sobie pobiegać. 
Ubrałam się w to i wzięłam telefon. 
Zbiegłam po schodach. Już dotykałam klamki, żeby otworzyć drzwi, aż nagle poczułam czyiś oddech na moim karku. Iker. Nie widziałam go, ale wiedziałam, że to on. 
- Gdzie idziesz.? - Zapytał. 
- Co Cię to obchodzi.? - Odpowiedziałam. 
- Dużo. 
- Ok. Jeśli musisz wiedzieć idę pobiegać. A Tobie nic do tego. 
- Dobra, dobra. Tylko nie wracaj wcześniej niż za godzinę. - Powiedział ostro. 
- Co ty kombinujesz.?! - Zapytałam. 
- Ja.?! Nic. - Odpowiedział niewinnie. 
- Udam, że Ci wierzę. - Odparłam. 
- Pa. - Wypchnął mnie z domu i zatrzasnął za mną drzwi, a po chwili usłyszałam huk przewracającego się krzesła i Ikera stękającego na podłodze. 
Roześmiałam się. 
Włączyłam muzykę i ruszyłam w stronę "dziwnej dzielnicy". 




***


Półtorej godziny później byłam w drodze powrotnej do domu. Mam nadzieję, że Iker wyrobi się z tym co chciał zrobić. 
Mijałam domy. Niektóre były ładne. Przyozdobione kwiatami itp. 
A inne wyglądały po prostu mrocznie. Zaniedbane. 
Dlatego nigdy nie lubiłam biegać w tej dzielnicy. Po prostu było tu strasznie i nic więcej na ten temat, więc dlaczego wybrałam tą trasę.? Po prostu musiałam ostudzić swój zapał. 
W końcu spojrzałam na zegarek. 
Było kilkanaście minut po 12.. 
W takim tempie nie zdążę posprzątać, spotkać się z Eleną i jeszcze na dodatek spakować się, a wiem, że nie mam co liczyć na pomoc ze strony Ikera. 
Po kilkunastu, może nawet 30 minutach dotarłam do domu. 
Wbiegłam na podjazd i ruszyłam w stronę drzwi. 
Weszłam. 
W domu panowała grobowa cisza, lecz nawet to nie wzbudziło we mnie zdziwienia. 
Tu po prostu było posprzątane. 
W myślach pogratulowałam bratu, że wyszedł zostawiając otwarte drzwi. 
Poszłam do kuchni po butelkę wody i zobaczyłam owoce, słodycze, napoje i kilka trunków niskoprocentowych. 
Ok.. coś się święci. Byłam tego pewna. Tylko co.?! 
Pobiegłam do pokoju, odświeżyłam się i przebrałam w to
Wyszłam na korytarz. Pomyślałam, że może Iker nigdzie nie poszedł tylko po prostu się zdrzemnął. 
Zapukałam do jego pokoju. 
Nie usłyszałam odpowiedzi więc weszłam i przeżyłam TOTALNY SZOK.! 

-----------------------------------------------------------------------------------------

Uff.. Mamy trzeci.!  ;3
Przyznam, że jestem z niego nawet zadowolona. ; )
Powiedziałam Wam, że może ukaże się wcześniej, ale codziennie coś mi wypadało. Szkoła, zawody, a potem chora.. Sami rozumiecie. ^^
Czwarty pojawi się za tydzień. 
Jeśli pojawią się jakieś błędy to przepraszam.! ;3
Mam nadzieję, ze miło czyta się Wam moje wypociny.! ;D 
Jak zwykle zapraszam Was do polubienia mojego Fan Page'a na Facebook'u ♥ 
Jeśli lubicie FCB do napewno Wam się spodoba.! ♥